DOM Z PAPIERU



niedziela, 17 marca 2013

Europejczyk obrażony na Europę

Podążam trop w trop za ulubionym Maciejem Urbanowskim. Zawsze mam nadzieję, że dokona ciekawego odkrycia. Tym razem dotarłam do Gwatemali, gdzie pod wulkanem szczęścia szukał Andrzej Bobkowski.
W tym roku minie setna rocznica urodzin pisarza, a ja tak niewiele o nim wiem! Zachwycali się jego twórczością Wierzyński, Wittlin, Czapski, a gdy odwołał się doń Ziemkiewicz,  musiałam doczytać. Tak na marginesie - gdy trwał spór, czy to Ziemkiewicz zapożyczył termin "polactwo" od Michnika, to okazało się, że pierwszy był Bobkowski.

Kim był? Dla wielu autorem arcydzieła Szkice piórkiem. Jednak warto uchylić rąbka biografii, bo bez tego twórczość zawiśnie w próżni.
Zaliczany do pokolenia 1910 miał szczęście dorastać w ciekawych czasach. W domu rodzinnym - ciągle w innym miejscu, bo ojciec wojskowym był - można było spotkać tuzów dwudziestolecia. Bywało, że siedział na kolanach Piłsudskiego, z którym rozmawiał po niemiecku. Wtedy też nietrudno zrozumieć, dlaczego później pisał dosadnie o "endeckich kretynach" i był mu daleki nacjonalizm, endecki szczególnie. Trzeba lojalnie dodać, że ojciec jednak sprzeciwił się  puczowi marszałka i został z tego powodu zdymisjonowany.  Ten czas to również pierwsze literackie próby. Wiosną 1939 roku postanawiają z żoną Barbarą opuścić kraj i udają się do Francji z zamiarem wyjazdu do Ameryki Południowej. Francja zatrzymała ich na kilka lat. To tutaj w trudnym wojennym czasie prowadził dziennik, który stworzył pisarza.

Szkice piórkiem sam autor nazywa "orchideami w sosie pomidorowym". Bo mamy tu pomieszanie materii literackiej. To nie tylko relacja o życiu w okupowanym kraju, ale też powieść o dojrzewaniu intelektualnym i o miłości do Francji. Sam autor traktował swój dziennik jako swoistą powieść. Ważne to w momencie, gdy pojawią się zarzuty o autentyczność zapisków, szczególnie tych dotyczących proroctw i zaskakująco trafnych ocen nadchodzącej nawałnicy. Pesymistyczne wieszczenie pokazywało, jak przenikliwie i jasno widział Bobkowski przyszłe klęski.  Więc co? Więc Europa Wschodnia ma popaść pod panowanie zmechanizowanego barbarzyńcy, chama, tej ideologii, która zabija w człowieku wszystko, co w nim jest człowieczego?[...] Kolektyw - ideał przyszłego świata. Cholera. To świadectwo antytotalitarnej postawy pisarza, który nie uległ fascynacji faszyzmem ani komunizmem. A historii doświadczał intensywnie. Skąd wspomniane zarzuty? Bo dzienniki ukazały się 13 lat po wojnie, więc mogły być uzupełnione o doświadczenia powojenne. Tu i ówdzie drukowane fragmenty różniły się nieco od pełnej wersji. Nie ujrzałyby one światła dziennego, gdyby nie Giedroyc. Po wyjeździe w 1948 roku do Gwatemali Bobkowski walczył o przetrwanie i pochłonięty pracą, nie myślał o byciu literatem. Wtedy właśnie z Maisons-Laffitte rzucane było "intelektualne koło ratunkowe", pozwalające utrzymać się na powierzchni. Wszak Bobkowski nie ufał swojemu pisarstwu. Dał temu wyraz w lawinie listów, bo "listopisarzem" był znakomitym.  Zachowana korespondencja z Giedroyciem, Turowiczem i z matką (która została w kraju) daje temu świadectwo. Czego my tu nie znajdziemy! Bije w listach niechęć wobec polskich intelektualistów, którzy stali się kolaborantami stalinowskiego reżimu. To leczenie dżumy syfilisem - mówi i za chwilę tę działalność nazywa wprost kurwieniem się. Na dnie jest strach, zwykły strach bydlęcia i zwyczajnie marksistowski materializm. Nieco dalej czytam: Gdybym ja był w kraju, to WIEM, że miałbym dwa wyjścia: albo nie pisać i iść do fabryki, albo otworzyć kurek z gazem. Próbowałbym pierwszego i gdyby to nie dało rezultatu, posłużyłbym się drugim. Trudno. Dosłownie czuję wstyd za moje pokolenie - jedno z najbardziej zbaraniałych pokoleń.

Tu zbliżam się do tego, co niepokoi najbardziej. Jaki był patriotyzm Bobkowskiego? Wszak uciekł od "skowronkowo-pszenicznej" ojczyzny, sarkał na romantyczną bohaterszczyznę Polaków. Uważał, że emigracja to ucieczka OD Polski, od grobów, od nieszczęść, od ciągłych próżnych wysiłków. Ucieczka od ciągłego kłopotu, od ciągłej pracy bez wynagrodzenia, od entuzjastycznej śmierci. I ukuł termin Kosmopolaka, który stał się umysłem uniwersalnym, który solidaryzuje się ze sprawami większymi niż narodowe, dla którego polskość jest ciężarem. Takie to dzisiejsze! I w głowę zachodzę, co sądzić o Bobkowskim. Chyba bez lektury Szkiców... się nie obejdzie. Jakże to uciec z frontu, by pisać o wolności, szukać szczęścia pod wulkanem. Panie Bob?

Wszystkie cytaty pochodzą z książki:
Maciej Urbanowski, Szczęście pod wulkanem. O Andrzeju Bobkowskim, LTW Łomianki 2013

52 komentarze:

  1. Pora zaprzyjaźnić się z tym LTW:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Co wpadnie mi w ręce z LTW, jest dobre. Taki profil wydawniczy:)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. ~ Mnie mina zrzedła, gdy na Allegro zobaczyłam ceny "Szkiców piórkiem":(

      Usuń
  2. Książka jest bardzo "świeża", niedawno ukazała się w nowościach wydawnictwa LTW. Jeszcze nie czytałam, bo stosik "do przeczytania" pokaźny, a czasu jakby stale mniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Maciej Urbanowski pisał pracę magisterską "z Bobkowskiego". Pewnie rocznica urodzin stała się dobrą okazją do podsumowań i zebrania rozproszonych esejów i szkiców. Z czasem też tak mam;)

      Usuń
    2. Dzięki! Dobrze widzieć, o czym pisał magisterkę mój profesor:)

      Usuń
    3. Miało być "wiedzieć". Klawiatura mi nie chce wystukiwać samogłoski "e"...

      Usuń
    4. ~ Właściwie została mi tylko antologia "Jest Bóg, żyje prawda. Inna twarz Stanisława Brzozowskiego". Reszta Urbanowskiego zaliczona. Beatko, ale szczęściara jesteś:)

      Usuń
  3. I znowu mam wyrzuty sumienia bo "Szkice piórkiem" ciągle czekają na swoją chwilę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Z wyrzutami czy bez, ale czytaj:) Bardzo jestem ciekawa odbioru Bobkowskiego przez innych czytelników, bo jestem "pomiędzy";)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. ~ Ja jestem ciekawa "Szkiców piórkiem", ale dostępność... Hmmm... Tanie nie są. Trzeba pewnie zapukać do biblioteki, za którą nie przepadam. Pozdrawiam niedzielnie:)

      Usuń
  5. Przeglądałam tę książkę mojego wykładowcy w księgarni, ale - jak to zwykle u mnie bywa - tylko przeglądam... Postaram się jednak wysupłać pieniądze na te publikację, bo warto. "Szkice piórkiem" czytałam z zapartym tchem w czasie studiów, dziś jednak chętnie bym do nich wróciła.
    Kiedyś na swoim blogu, przy okazji świąt bożonarodzeniowych, pisałam, że Bobkowski tuż przed wojną brał ślub w dniu Wigilii w krakowskim kościele pw. św. Szczepana, niedaleko mojego obecnego miejsca zamieszkania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Właśnie przewijał się ten Bobkowski to tu, to tam, aż wstyd mi się zrobiło, że tak mało wiem. Gdy obejrzałam "Erratę do biografii", musiałam przeczytać cokolwiek. "Szkice..." znam tylko we fragmentach, ale wrócić do całości muszę:)

      Usuń
    2. O! Obejrzę sobie wieczorem "Erratę o biografii" poświęconą Bobkowskim.

      Usuń
    3. I znów błąd. Bobkowskiemu miało być. Przepraszam za błędy. W zimie mam ciężką głowę.

      Usuń
    4. ~ Oby ból głowy zwiastował zmiany ku wiośnie. Cykl "Errat..." mój ulubiony. Często są punktem wyjścia do poszukiwań lekturowych.

      Usuń
  6. Nie czytałam jeszcze "Szkice piórkiem", a o tej ksiązce wiem od Ciebie, że nowość. LTW wydaje dobre książki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ To jest nas już spora grupka zauważających LTW. Póki co, nie zawiodłam się. "Szkice..." przed nami:)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. ~ Na temat, Aluś, na temat. Widzisz, ile osób lubi LTW. Ossowieckiego nie znam:( Pewnie powinnam, więc obiecuję poprawę. Słyszałam o seansach z udziałem niekochanego (przeze mnie) marszałka P. Wierzył we wróżby, karty, a często pasjanse decydowały o losach Polski. Doczytam z przyjemnością. Dzięki:)

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Urbanowskiemu zawdzięczam wiele ciekawych spotkań literackich. Pisałam o Skiwskim - świadku Katynia. Cenię bardzo tomy szkiców "Dezerterzy i żołnierze" oraz "Oczyszczenie". Tam pierwszy raz czytałam np. o Rembeku czy Narbutcie. To od niego wzięłam słowa o spacerach prawą stroną literatury polskiej. Z czystym sercem polecam:)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. ~ Sama się myliłam, a na allegro nawet wskazane jest wpisanie obu "wersji", bo nagminnie są myleni. Ja cenię obu jednako. Urbankowskiego "Czerwoną mszę" opisałam i "Poetę, czyli człowieka zwielokrotnionego" (o Herbercie).
      Przypomniał mi się żart z demotywatorów - gdy nawołuje się do pisania z altem, bo przecież jest różnica, czy robię komuś łaskę czy laskę;)

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  8. I mnie to nazwisko, jak Ali nic nie mówi. Ale mnie się też trudno dziwić, ja chodziłam do szkół w latach sześćdziesiątych. A co nam wtedy wpajano do głów to aż strach, gdy dzisiaj o tym pomyśle. Z drugiej strony jakby narzuciły mi się te same myśli, które wyraziłaś w końcówce posta. Lata powojenne, a później 50-te i jeszcze 60-te to był czas odbudowy kraju ze zniszczeń wojennych i budowy wprawdzie socjalistycznej,ale budowy, w takich warunkach jakich przyszło żyć narodowi np. mojemu ojcu, który w polityce nigdy nie brał udziału, ale był budowniczym kraju, marnie wynagradzanym i pracującym w trudnych warunkach/ tata budował zapory wodne, Turoszów, Płock, w domu bywał czasem raz w miesiącu/, gdy Bobkowski pisał i krytykował tych, którzy zaprzedali się nowemu ustrojowi nie narażając się. Nie wiem co sądzić o takim kimś tym bardziej, że jak piszesz już w 39 roku porzucił kraj i nawet nie walczył na froncie.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Los sprawił, że filologię polską studiowałam w bardzo dojrzałym wieku, chcąc wypełnić lukę spowodowaną peerelowską edukacją. Naprawdę poszłam tylko z tego powodu, żeby wiedzieć, co czytać.
      Co do Bobkowskiego, to próbował się zgłosić we Francji do wojska, ale nigdy nie został zmobilizowany. Podobno chodziło o jakąś przedwojenną współpracę... Jednak odrzucał tradycyjnie rozumiany patriotyzm, wybierając absolutną wolność. Wolność i swoboda były według niego najlepszym narzędziem oporu wobec głupoty, chamstwa i panujących ideologii. Dla mnie to dezercja.

      Usuń
    2. Wybrał to co mu bardziej odpowiadało, a więc jaki to patriotyzm. Ale nie nam go osądzać, tyle, że nie byłby aż tak ortodoksyjny w swych ocenach.))

      Usuń
    3. ~ Sama czuję niedosyt po lekturze i stąd apetyt na "Szkice piórkiem". Może będę mądrzejsza;)

      Usuń
    4. Wybór i oceny dokonane przez Bobkowskiego mogą budzić kontrowersje. Mnie jednak cieszy fakt, że są jeszcze chętni na podjęcie dyskusji na ten temat. Gorzej będzie, gdy już nikogo to nie będzie interesować.

      Usuń
    5. ~ Zastanawiam się, czy to właśnie ukuty przez Bobkowskiego termin "Kosmopolak" nie jest powodem wyciągnięcia go z niepamięci. Bo dlaczego nie było wznowień "Szkiców..."? Podobno świetna lektura.

      Usuń
    6. Masz rację, rzeczywiście można mieć wątpliwości,czy akurat rocznica urodzin pisarza jest jedynym powodem, że zaczyna się o nim znowu mówić. Może jest to wygodne z jeszcze innych przyczyn ...
      A tak przy okazji - strasznie zazdroszczę lektury o Skiwskim. Nie mogę jej nigdzie zdobyć

      Usuń
    7. ~ W przypadku Urbanowskiego to miłość od czasów studiów, ale moda na "polactwo" trwa.
      "Człowieka z głębszego podziemia" kupiłam za grosze w taniej książce. Własnym oczom nie wierzyłam!

      Usuń
  9. Wracam do tego wpisu po raz kolejny dzisiaj i nie wiem, co napisać. Chyba to, że też jestem pomiędzy, choć pewnie z innych powodów niż Ty. Bo z jednej strony też napawają mnie odrazą wszelkie nacjonalizmy, też nie podobają mi się postawy wielu Polaków na przestrzeni dziejów, ale z drugiej razi nazywanie własnego pokolenia zbaraniałym, zidiociałym, czy innymi inwektywami przez kogoś, kto wyemigrował, czyli uciekł. Nie znam osoby,więc piszę jedynie na podstawie twojego wpisu. Ale niejasne są dla mnie motywy tej emigracji dla większej sprawy. Tak jak pisze natanna wiele osób w tym kraju - w naszym kraju - naszej ojczyźnie żyło i pracowało, bo nie miało wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć, dlatego jestem ciekawa opinii innych. Urbanowski pisze o tej postawie, przywołując słowa Conrada: "Ani jest synem własnej ojczyzny, ani żadnej innej". Przyznaję, że można tak żyć, że nie każdy musi stawać z bronią w ręku, by przelewać krew. Jednak Kosmopolak będący wyznawcą patriotyzmu cywilizacyjnego, globalnego - do mnie nie przemawia. Jakoś brzmi mi to dziwnie znajomo, gdy dziś mamy być bardziej Europejczykami niż Polakami.

      Usuń
    2. Pracując w strukturach europejskich jestem eurosceptykiem. Nie popieram integracji europejskiej. Wiele razy pisałam UE jest dla mnie, jak zabawa w łańcuszek św. Antoniego, skorzystają ci pierwsi, a ci ostatni obejdą się smakiem. Nie popieram integracji kosztem niszczenia odrębności, indywidualności, tradycji, zdrowego rozsądku.

      Usuń
    3. ~ Najgorsze jest to, że patrzę na Grecję i ... wyjścia nie ma. Ale spodobało mi się określenie Bobkowskiego "skowronkowo-pszenicznej" ojczyzny! Pięknie nazwał. I przed czym tu uciekać?

      Usuń
    4. Ano właśnie - wyjścia nie ma, a my zawsze mamy do wyboru mniejsze i większe zło. :( Pozdrawiam

      Usuń
    5. ~ Początek tygodnia, więc do boju, by przekuwać naszą rzeczywistość. Miłych dni:)

      Usuń
  10. Jejku, jak się cieszę, że kolejni "przemilczani" wychodzą z cienia:)))
    Urbanowskiego bardzo sobie cenię, a wydawnictwo LTW, obok ARCANA, już od jakiegoś czasu należy do moich ulubionych (tylko portfel wciąż za cienki;). Niestety Bobkowski dopiero czeka na lekturę, wiec na jego temat wypowiem się innym razem .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Powolutku docieram tu i tam, ale czasem trudno znaleźć drogę, dlatego Urbanowski ze swoimi szkicami literackimi zastępuje niejedno źródło. Posty o Bobkowskim będę wyławiać, bo mam serce w rozterce. Oba przywołane przez ciebie wydawnictwa uwielbiam i kompletuję, ale portfel też mam taki...polski;)

      Usuń
  11. Nazwisko Bobkowskiego obce mi ie jest, choć "Szkiców..." nie czytałam, choć sadzę, że warto byłoby...
    A co do Urbanowskiego, to najpierw niech ja "opanuję" Broniewskiego, bo jakoś nie mogę ruszyć z czytaniem, przeniosłam się na niwę literatury dla najmłodszych ostatnio, no i najnowszą Lessing czytałam. Obiecuję jednak, przede wszystkim sobie, że te biografie wkrótce poznam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Gdy ruszysz z Broniewskim, to pójdzie z pewnością. Ja za to do biografii noblistki podchodzę najeżona (z twórczością było jeszcze gorzej). A dzieci swoje potrzeby mają i jest teraz ich najlepszy czas. Miłego tygodnia:)

      Usuń
  12. Szkice piórkiem - jestem zaintrygowana...widzę, że w cenie na Allegro... rzeczywiście nie było wznowień?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Olu, dziś widziałam w Matrasie nowe wydanie za 79 zł (twarda okładka)! Czyli wydają, ale czy to dla przeciętnego czytelnika?

      Usuń
  13. ,,Erratę do biografii" też oglądam :) Często wracam do poszczególnych odcinków. Bobkowskiego pamiętałam właśnie z tych filmów i za sprawą Twojego posta musiałam sobie odświeżyć pamięć:)Ostatnie zdanie filmu brzmi, że,,Szkice piórkiem" to forma współczesnego bloga. :) Mam nadzieję, uda mi się je przeczytać.


    P.S. Odnośnie Erraty - Szkoda, że odcinek o Herbercie został zawężony tylko do jego talentu do rysunku i znajomości sztuki. Trochę mi zabrakło szerszej perspektywy. Natomiast są odcinki, które wyczerpują temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ "Erraty..." mam nagrane jeszcze na kasetach video, gdy wyłapywałam po nocach pierwsze emisje. Dziś mamy YouTube:) Tak przy okazji to o Herbercie polecam doskonały dokument "Obywatel poeta".

      Usuń
    2. Dziękuję za podpowiedź.

      Usuń
  14. "Szkice piórkiem" - czytałam - choć nie całość. Przyczyną była niedostępność tej książki i ograniczony czas, jaki miałam ją "u siebie". I pamiętam z tego tylko to, że bardzo mi się podobał: sposób opowiadania, podejście do wojny, polskości, miłość do życia. Oczywiście od kilku lat obiecuję sobie, że wrócę, by przeczytać całość. A Ty mi przypomniałaś ;)
    Ha - i widzę, że w mojej bibliotece są! :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Czytałam o Bobkowskim, że witalista, sentymentalista, cyklista, chuligan wolności, wizjoner, do tego arcymistrz literatury osobistej... Wszystko się zgadza, tylko z tym jego patriotyzmem bez Polski jakoś mi nie po drodze. Może samodzielna lektura zweryfikuje kiedyś tę krytyczną ocenę. Zazdroszczę zasobów i będę wyłapywać opinie, bo jakoś cicho o nim. Pozdrawiam już prawie świąteczną porą:)

      Usuń

Komentarze mile widziane.