Piąty dzień nowego roku, a ja milczę. Czytam, owszem, ale pisać nie mogę. Prawie dwa lata blogowania. Mój "papierowy dom" cieszył mnie jak dziecko, a teraz z ociąganiem siadam do każdego posta. Bo słowo napisane, to nieszczęście zasiane. Każde może obrócić się przeciwko tobie. Wyrwane z kontekstu, przeniesione na inny blog, wymiętoszone i wyszydzone. Czuję się zakneblowana przez "młodych, wykształconych, z dużych miast", akcentujących swoją "nowoczesność". Pisze wprost dziewczątko na zaprzyjaźnionym blogu: chyba starsze pokolenie nas nie rozumie... Odnosi się to głównie do uprawianej przeze mnie tematyki, ale też do wielu spraw obyczajowych (np. in vitro) czy kulturalnych (płacz nad Weltbildem). Nie można napisać wprost o tym, co czuję, co myślę, bo nie poddaję się dyktatowi poprawności, nie jestem tolerancyjna... Czasem wystarczy iskra, np. wrzucenie do jednego worka nazwiska Grocholi i Tokarczuk, żeby musieć się tłumaczyć. Tak przy okazji, to nie tylko Łysiak skrytykował współczesną literaturę kobiecą, ale w najnowszym numerze "W Sieci" Krzysztof Masłoń zrobił dokładnie to samo! Jego knoty i miernoty 2012 roku to ostatnie powieści Tokarczuk właśnie (proponuje likwidację rodziny i stworzenie społeczeństwa "bliskich krewnych"), Gretkowskiej, Kalicińskiej, Ficner-Ogonowskiej, Wałęsowej. Są też panowie: Passent, Kalwas, Ciszewski, Boniecki... Po swojej wypowiedzi zostałam wezwana do przedstawienia własnej listy hitów i kitów. Nie wstydzę się moich wyborów lekturowych, więc wystarczy kliknąć na etykiety: wysoko ocenione i nie polecam. O pozostałych komentarzach nie będę się rozpisywać. Ich sedno można streścić w zdaniu, że jeśli nie zachwycasz się książkami kucharskimi, to jesteś literackim snobem.
Jestem. Lubię dobrą literaturę, nie twory literaturopodobne. Dobrze jest ukryć się za nickiem, a jeszcze lepiej wystąpić anonimowo i zaatakować. Napytałam sobie biedy notkami o Konopnickiej, Łysiaku czy Wańkowiczu. Zablokowałam możliwość anonimowego komentowania i myślałam nad dalszym ciągiem, a tu dziś czytam słowa Vi, której Karuzelę... cenię od lat. Zacytuję fragment, który wytrącił mnie z letargu:
Ważny rok dla mnie, bez obciążeń. W zeszłym o tej porze stałam na środku zamarzniętego jeziora. Groziło to pęknięciem rzeczywistości i zapadnięciem serca w mroczną głębinę, ale w porę złapałam się rzeczy istotnych. Nic nie jest ważne, co wychodzi poza mój świat. Nikt, kto go nie próbuje rozumieć i za drzwiami wyśmiewa. Jestem tylko dla tych, którzy na to zasługują i czuję się szczęśliwa w tej swobodzie wyboru.
Dlaczego o tym wszystkim wspominam? Jaki jest cel tego nieco chaotycznego wpisu? Bo trzeba coś postanowić. Powoli klaruje się profil mojego bloga. Nie będę pisać o lekturach łatwych i przyjemnych. Nie dlatego, że ich nie cenię albo że nie są potrzebne. Ja po prostu nie mam już na nie czasu! Wiem, że licznik zwolni, ale jest mi to obojętne. Nikt też nie będzie za drzwiami wyśmiewał moich wyborów. W prywatnym podsumowaniu doliczyłam się wzbogacenia biblioteczki w minionym roku o 320 nowych pozycji, a o wielu z nich nawet nie odważyłam się tu wspomnieć! Właśnie z powyższych powodów! Będę pisać dla tych paru osób, które tu zaglądają i już:) Będę uchylać rąbka prywatności, będę nadal chadzać prawą stroną literatury, będę pochylać się nad biało-czerwoną, będę rozdzielać dobro od zła, będę wyrażać swoją opinię, bo... mój jest ten kawałek blogosfery (jak nucę od jakiegoś czasu).
Co planuję w nowym roku? Kontynuację Literackiej mapy Polski, Z raptularza, relacje ze spotkań autorskich; wprowadzenie Poetyckiego zaścianka i jakiejś formy upamiętniania literackich rocznic.
Zainteresowanych zapraszam. Drzwi "domu z papieru" szeroko otwarte:)
Jutro - recenzja "Lawy". To rozmowy o Polsce. Wypowiedzi tych, którzy upominają się o naszą historię.
Będę czekać na Twoje posty. Pozdrawiam Cię serdecznie. :-)
OdpowiedzUsuń~ No to mam jedną czytelniczkę znakomitą:) Serdeczności:-)
Usuń"będę nadal chadzać prawą stroną literatury, będę pochylać się nad biało-czerwoną" - jakie to piękne! Też będę czekać na Twoje posty. Pozdrawiam Cię serdecznie :))
OdpowiedzUsuń~ Wiem, że nasze zainteresowania są często zbieżne i liczę, że będą nadal:) Właśnie popełniłam zamówienie na Multibooku, a to największa prawicowa księgarnia. Zatem lektur nie braknie. Na pierwszy ogień pójdą dworki. Może być? Pozdrawiam ciepluchno:-D
UsuńMasz absolutną rację, pisz o czym chcesz, co jest dla Ciebie ważne, co się Tobie podoba. Ja w każdym razie zaglądam, choć nie komentuję. Bo lubię Twój styl i szanuję Twoje lektury, choć nie zawsze idą w parze z moimi zainteresowaniami. Ale przecież to nie o to chodzi. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń~ Byłoby nudno, gdybyśmy czytali to samo, ale o to poszanowanie cudzych lektur szczególnie chodzi. Zarzucono mi snobizm i to zabolało. Wiem, że moja tematyka zawęża się coraz bardziej, ale z ciekawością zaglądam też tu i tam. Gdybym miała hmm... 30 lat, to pewnie czytałabym i pisała inaczej. Cieszę się każdym czytelnikiem moich okołopolskich recenzji, bo to uratowany ślad historii, która jest mi bliska szczególnie. Co nie znczy, że nie czytam innych, Braunek na przykład! Pochłonęłam w sylwestra. Na pisanie mam czasu mniej, więc wybieram i to ciągle z wyrzutami, że nikogo nie zainteresuje. Jednak jest dobrze, duch w narodzie drzemie. Pozdrawiam serdecznie z mojego pokładu:)
UsuńKsiążkowcu, to chyba lekka przesada z tym osamotnieniem, niezrozumieniem i atakiem na Ciebie :-) Na pewno nie jesteś jedyną osobą w blogosferze, która nie przepada za Grocholą, Tokarczuk czy Passentem, ani też jedyną, której podoba się Łysiak. To, że młodzi nie rozumieją starszych jest chyba odwieczną prawidłowością :-) i na pewno nie ogranicza się do niezrozumienia w sferze lektur, tak że i w tej dziedzinie również z pewnością nie jesteś osamotniona :-). Byłbym w szoku, gdyby młode pokolenie zachwycało się np. Konopnicką (właśnie czytam jej "Mendla Gdańskiego") - taka pewnie jest już kolej rzeczy - mniej dramatyzmu, więcej optymizmu :-)
OdpowiedzUsuń~ Biorę sobie do serca większą dawkę optymizmu i mniejszą dramatyzmu:) Przyda się. Nie rozpisywałam się, może dlatego takie, a nie inne spojrzenie. Tu nie chodzi o spory literackie, bo te dyskusje są wysoce pożądane i ubogacają. W dyskusji o Konopnicką wcale nie chodziło o jej twórczość, a zaatakowały mnie środowiska gejowskie (np. za użycie niewłaściwych sformułowań). W sporze o Picoult wypłynęła sprawa in vitro i wyciągnęły na forum moje zdania matki, które w ten sposób poczęły dzieci. Nie zostawiły na mnie suchej nitki. To był pręgierz. Obiecałam sobie, że nie będę na innych forach zabierać głosu, ale u siebie owszem. Wytrzymałam, gdy toczyła się dyskusja np. o postkolonializmie, bo cenię Sienkiewicza i Defoe. Ciekawe, jak w Roku Tuwima dzieci wystawią w szkole scenkę z Bambo. Nie tym powinniśmy się zajmować. W sprawie kanonu lektur miałabym dużo do powiedzenia. Sprawa wieku boli z powodu niezrozumienia, choć tu zahartowana jestem, bo mam troje dorosłych dzieci. A samotność? To ogromne doświadczenie życiowe, które budzi niepokój, każe szukać. Gdybym była permanentnie szczęśliwa, to bym zgnuśniała. Widzisz, milion problemów, wcale nie książkowych;)
UsuńRozumiem, że byłaś "w gościach" na jakichś "nowoczesnych" światopoglądowo forach :-) - faktycznie, duża nieostrożność :-) i nie dziwię się, że mogłaś wyjść z nich trochę "poobijana" :-). Pozdrawiam :-)
Usuń~ Zaglądam, kto "mnie czyta". Niestety:(
UsuńCzasem cieszy, że niemal cały świat, ale jak widać, różnie to bywa. Też pozdrawiam z zapłakanego Podkarpacia:)
To chyba dobrze, że czytają Cię także ci, którzy nie do końca podzielają Twoje poglądy :-), nie ukrywam, że także moje różnią się trochę od Twoich :-). Przecież byłoby tak nudno, gdybyśmy się we wszystkim zgadzali :-)
Usuń~ Różnimy się sporo i tym bardziej zaskakują mnie punkty wspólne! Ostatni to np. Kapuś-ciński. Ale mam też w blogosferze prawie "bliźniaczki" i nie powiem, bo to całkiem, całkiem przyjemmne uczucie:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń~ Alu, czytałam dyskusję. Radziłaś sobie świetnie, więc nie szłam z odsieczą. Pamiętam lament po ukazaniu się publikacji Domosławskiego i doszłam do wniosku, że ze wszystkimi wojny nie da się prowadzić, więc zostaję na deskach mojego domu. Jakby co, to okrzyk wojenny i pędzę;)
UsuńJejku, zaczęłam czytać Twój wpis i przestraszyłam się, że postanowiłaś zlikwidować "Dom z papieru"...
OdpowiedzUsuńNa szczęście moje obawy okazały się przedwczesne.
Cóż, młodość ma to do siebie, że jest bezkompromisowa i nie zastanawia się nad tym, że swoimi opiniami może zrobić przykrość.
Blogosfera książkowa jest dosyć duża i dla każdego jest w niej miejsce. I niech każdy pisze o tym co mu w duszy gra, bo o to chyba w tym wszystkim chodzi - przynajmniej ja, w swojej naiwności, tak sądzę...
Czekam na kolejne wpisy, życząc uśmiechu i wielu literackich inspiracji w Nowym Roku:)
~ Kiedyś, kiedyś taka myśl mi przeszła koło nosa, ale teraz za bardzo zrosłam się z moim drugim "domem". Zabolało parę komentarzy, ot co. Może ze swoimi poglądami powinnam się znaleźć gdzieś koło Salonu24, a nie tu w blogspocie? Ponieważ jednak technicznie tylko to opanowałam, to będę was dalej zanudzać martyrologią;) Dziękuję za życzenia, szczególnie uśmiechu mi trzeba. Też wysyłam:-D
UsuńDobrze, że wróciłaś. Lubię i szanuję twoje pisanie.
OdpowiedzUsuń~ :):):)
UsuńSłowo "szanuję" zapisuję w sercu złotymi zgłoskami.
Właśnie wywiozłam do antykwariatu worek czytadeł, które przecież kiedyś kupiłam i czytałam, ale teraz muszą ustąpić na półkach miejsca dla "pamiętaczy" naszej historii. Pozdrawiam, Martuś:)
Pisz, pisz! Ja bardzo cenię sobie Twoje pisanie, Twój styl i Twoją umiejętność przelewania uczuć związanych z lekturą na "papier". Czytam Cię nawet wtedy kiedy nam nie po drodze. A nie po drodze jest nam dość często, bo ja jakby bliżej lewej strony się olasuje (także światopoglądowo), i co z tego? Absolutnie nic! Jak ja to powiadam Twój cyrk, Twoje małpy!:)
OdpowiedzUsuńI tej wersji się trzymajmy.
Pozdrawiam wiosennie, bo u nas żadnych nawet najmniejszych oznak zimy:)
~ Wiem, wiem, że czasem zbaczasz w lewo;) Nic straconego! Ja w młodości mojego taty też nie chciałam słuchać, tylko biegałam na zbiórki, capstrzyki, pochody, pisałam listy do radzieckich koleżanek... Zresztą sentyment do Rosji został mi do dziś. Wszystko się może zdarzyć. Zarażasz entuzjazmem, jesteś świata ciekawa, a przede wszystkim przyjazna i otwarta. Czołem, Papryczko:-D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń~ Do dzisiaj podobają mi się niektóre hasła lewaków. Gdyby tak nie było, nie omamiliby tylu milionów! Ba, w mojej najbliższej rodzinie - mama uśmiechała się w lewo, a tata w prawo. Ja wprawdzie do niczego nie należałam (krótko do ZNP, bo myślałam, że muszą wszyscy), ale i tak dorosłam dość późno. Może to i dobrze, że wcześniej nie było blogów, bo czerwieniłabym się z powodu niektórych lektur i fascynacji. Zatem stawiam na młodych, że dojrzą w końcu upadek państwa polskiego, rozpoznają pseudocywilizację, przestaną się wstydzić patriotyzmu. Mam nadzieję:)
Usuńzgadzam się z Alicją, w młodości lewicowość tak mi się właśnie kojarzyła, z wrażliwością społeczną. Działałam w ZHP i była strasznie dumna z mojego ochotnictwa w różnych sprawach. Ale zawsze mierziło mnie karierowiczostwo przez partię czy jakikolwiek związek. U mnie się nie politykowało, nie było pokrzywdzonych, a jak byli, to ja nie wiedziałam o tym - okazalo się, że wuj zginął chyba w Katyniu, ale to chyba bierze się stąd, że ojciec i jego rodzina nie żyje i mi nie opowie, a za dziecka też tego nie zrobili, szukam informacji, ale ciężko mi idzie, bo mam tylko imię i nazwisko).
UsuńNie jestem ani lewicowa, ani prawicowa, głównie jestem za tym, żeby rozpamiętywać mądrze, bez rozdzierania szat i brania się za gardła, pamiętać o tym, że w trudnych czasach każdy może (mógł) się zepsić, nie rzucać pochopnie kamieniami, ale rozliczać, nie ukrywać. Poza tym porządnym człowiekiem trzeba być, niezależnie od tego, czy religijnym czy nie, Żydem, Niemcem czy Polakiem. Kiedyś pisałam, że gdybym się wcześniej urodziła, mogłoby się zdarzyć, że byłabym działaczką partyjną. Mogło, bo ja uwielbiałam myśleć o porządku społecznym jako możliwości rozwoju dla każdego. Jednocześnie jestem bardzo wyczulona na fałsz, więc jednak chyba bym się w którymś momencie zawiodła i coś nagadała, bo jednak nie umiem milczeć. I pewnie bym miała kłopoty. Więc lepiej, że żyję teraz
I faktycznie sentyment do Rosji nie ma nic wspólnego z ZSRR
Cieszę się, że mi Lutnię i Domina wybaczyłaś :-) Już myślałam, że mnie przekreśliłaś
~ Kasiu, to nie tak, że ja politykuję, albo wyraźnie ustawiam się po prawicy. To raczej prawa, czyli prawdziwa strona, a nie konkretna partia. Idealny byłby podział ludzi według twoich kryteriów, ale nie w dzisiejszej sytuacji. Zainteresowanie Polską i historią bierze się stąd, że próbuję sobie wyjaśnić to, co się dzieje wokół, a bez wspomnianego klucza się nie da. Też nie patrzę stereotypami na narodowości, ale wystarczy być w Niemczech, żeby zobaczyć, jaki jest stosunek do Polaków. Nietrudno też dostrzec, kto opluwa nas w mediach na arenie międzynarodowej. Póki nie będzie u nas rozliczenia, a będziemy się trzymać "grubej kreski", to mamy obowiązek pamiętać i wołać o prawdę. Tego wymagają od nas minione pokolenia. Dla mnie straszny jest kraj, gdy obok siebie żyją kaci i ich ofiary, a sprawiedliwości nie ma. Na dodatek odwraca się role. Nie będę się już wymądrzać, bo to długi temat, ale zgody mojej na zapomnienie nie ma.
UsuńCzytasz, co chcesz, o to samo ja się zresztą upominam w tym poście. Myślę, że dużo wiesz o przeszłości, ale ta prawda drzemie. Nawet nie wiesz, że kiedyś się obudzi, bo losy krzywdzonych są ci bliskie. Pozdrawiam, wspaniała kobieto o wielkim sercu:-D
Bogusiu pisz o tym, o czym czytasz i tak, jak dyktuje Ci Twoje serce. Gdybyś pisała o lekturach błahych i mało ważnych nie byłoby mnie tu stale i nie czekałabym na kolejny wpis z niecierpliwością. Masz podobne poglądy do moich. Jestem tutaj i zostanę, a młode pokolenie? Cóż...to zależy, w jakim domu zostało ukształtowane, na jakich lekturach i co sami odkryli w życiu, może wszystko przed nimi ?
OdpowiedzUsuńserdeczności
ściskam wirtualnie
~ Z tego co pamiętam, to historyka połączonego ze sztuką mam przed sobą?! Zatem aż się boję tych moich dziejowych wypocin. Liczę na fachowe wsparcie. Inne lektury... Cóż, bywają, ale często wyparowują szybciej, niż tu zawędrowały. Na młode pokolenie jednak liczę. Nawet w jutrzejszej książce będzie sporo. To nie tak, że obecnie tylko "trzecie pokolenie akowców walczy z trzecim pokoleniem UB". Przynajmniej taką mam nadzieję. Dziękuję i ściskam:)
UsuńDobrze pamiętasz:) Ale ja taka doskonała, "hallo do przodu" i biegła we wszystkim nie jestem:))
Usuń~ Od szczegółów jest internet, a w pisaniu chodzi o pasję i emocje. A te aż kipią w twoich recenzjach:)
UsuńPodpisuję się obiema rękami pod wypowiedziami Sardegny, Marty, Anek7 i powtarzam za Papryczką o tym cyrku i małpach...
OdpowiedzUsuńCzekam z ciekawością na każdy Twój wpis, mimo różnych zainteresowań znajduję nieco punktów zbieżnych, co mnie cieszy bardzo, bo ja taka trochę staroświeckawa mimo metryki ;-)
Ściskam Cię mocno, życzę zdrowia i wszelkiej pomyślności na kolejny rok, a także czytelniczej i blogowej satysfakcji.
Agnieszka
~ Agnieszko, słowa otuchy wlewasz:)
UsuńCzasem nawet chciałabym się pokłócić na temat peerelu albo esbeków, a tu nie ma z kim;) Lubię dyskusje, potrafię się do czegoś przekonać, ale trudno mi przyjąć bezpodstawną krytykę, szczególnie anonimów. Ale jak widzisz, nie zarzucam pisania, tylko próbuję pisać swoje i basta! Serdeczności ślę gorące i też życzę uśmiechu:)
Ja także przeczytawszy tytuł pomyślałam, że chcesz zamknąć bloga. Wczoraj dwie dziewczyny (Ada i Łucja-Maria) na skutek durnych komentarzy postanowiły zaprzestać pisania. Na szczęście dziś wróciły przemyślawszy sprawę. Pisać należy o tym, co dla nas ważne i istotne, tylko takie pisanie ma sens. I nie przejmować się tym, że są ludzie, którzy nie rozumieją nas, naszych pasji, czy naszych poglądów. Ich problem. Konflikt pokoleń trwa od zarania dziejów, a ja dzielę ludzi nie tyle na młodszych czy starszych, ale na takich z którymi dogaduję się w pół słowa i takich, z którymi mi nie po drodze. Chciałam napisać coś mądrego, ale nadal nie najlepiej się czuję, więc i z myśleniem u mnie dzisiaj cienko. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń~ Oj, to jakiś wpływ księżyca albo szarugi! Łucja-Maria bywa tu częstym gościem i nie wyobrażam sobie, żeby zniechęciły ją głupoty (jak mnie - prawie;). Dokładnie tak sobie myślałam, że blogowanie powinno dawać radość, a tymczasem ktoś głupi nogę podstawi i myślimy, że potykamy się o góry, a nie o kretowiska. Twój podział człowieczków jest pożądany, ale w życiu bywa różnie. Przynajmniej grypa dopada sprawiedliwie, nie baczy na mądrych i głupich, młodych i starych, he he... Właśnie gramolę się z choróbska. Mam nadzieję, że moc też Krakowa cię uzdrowiła:)
Usuńja już nie raz powtarzałem - pisz i nie przejmuj się krytyką. Natomiast mam nadzieję, że nadal będziesz otwarta na rozmowy i dyskusję - to, że ktoś nie do końca się z Tobą zgadza nie znaczy, że trzeba go atakować, albo się obrażać. Na tym polega też bogactwo blogosfery, że czasem możemy się pospierać i wymienić spojrzeniem na różne sprawy i nie ma co wtedy robić z siebie męczennika i rozpaczać, że Twoje posty nie budzą samych klakierów. Może czasem dyskusją bardziej kogoś przekonasz i zachęcisz do lektury niż samym postem - nie unikaj tego! Twoje wybory są interesujące choć we mnie znowu nie zawsze jest chęć by całkowicie poświęcić się tylko takim pozycjom...
OdpowiedzUsuń~ Robercie, pamiętam twoje słowa. Wtedy miałam szczery zamiar zniknąć. Teraz zastanawiałam się nad wyłączeniem komentarzy (jak wspomniana Vi), ale z kim bym się wykłócała o naszych klasyków? Jeszcze raz piszę to samo, co wyżej - to nie dyskusje literackie mnie smucą. Może się mylę, ale to młodzi mają większą odporność na krytykę. Stąd moje blaski i cienie. Nic to, akumulatory naładowane! Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńWyłączenie komentarzy spowoduje, że zaczniesz pisać wyłącznie dla siebie. Tak, tak, piszemy dla siebie, ale chcemy się też dzielić swoimi wrażeniami i przemyśleniami, chcemy przekonać kogoś, albo samym zostać przekonanym. Pisanie bez możliwości dania prawa do wypowiedzi innym (co niesie też przykre konsekwencje głupich, żenujących czy idiotycznych komentarzy) dla mnie mija się z celem. Odwiedziłam kilka ciekawych blogów, bardzo chciałam podzielić się swoim zdaniem z właścicielami, pochwalić, powiedzieć, że ja także, albo ja trochę inaczej, ale z powodu blokady komentarzy, konieczności podania hasła (tylko dla wtajemniczonych)nie mogłam. I tak przestałam je odwiedzać. Blogi, których właściciel mówi mi, że ma mnie gdzieś są nie dla mnie. Podobnie, jak blogi, których właściciel uporczywie ignoruje moje komentarze. Dlatego osobiście jestem za pozostawieniem możliwości komentowania. Podkreślam po raz nie wiem który- komentator sam wystawia sobie opinię swoim komentarzem, jeśli pisze głupoty to szkodzi sobie, a nie temu u kogo jest gościem. Trzymaj się cieplutko. Ale jakie równo z tą grypą; skoro ja chora i Ty chora, a obie niegłupie i niemłode - to jakoś nie równo :) To miał być żart, a że się nie udał, to z powodu poziomej pozycji :)
Usuń~ Gosiu, po zastanowieniu się przyznaję, że masz rację z blokadą. To jakby ucieczka. Pozostaje opancerzyć się przed głupim komentowaniem. Próbuję. Przecież sama bywam chętnie tam, gdzie ze mną "rozmawiają". Nawet najlepszą pisaninę z czasem zostawiam, bo nie wiem, czy jestem miłym gościem. A żart z grypą ci się udał. Uśmiech leczy! Ja już jestem w pionie:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń~ Czasem lektura komentarzy jest ciekawsza od posta! Czytałam u ciebie i dziwiłam się, że wytrzymujesz ciśnienie. Dla mnie pierwszą reakcją jest buzia w podkówkę, ale pracuję nad tym:)
UsuńCzasami trzeba wyrzucić z siebie przemyślenia na temat człowieka zagubionego, bez dobrych wzorów, który miota się w Internecie i nie wie, co to jest wolność słowa.
OdpowiedzUsuńChciałam jeszcze odnieść się do zapisu Masłonia o poglądach Tokarczuk zapisanych w jej ostatniej książce. To wszystko już było. Wpierw Sowieci podjęli próbę degradacji rodziny, a potem (albo i równocześnie) osadnicy żydowscy w Palestynie w swoich kibucach. Ci ostatni bardzo szybko się przekonali,iż robi się krzywdę na całe życie dzieciom wychowywanym przez grupę, dlatego zamiast pisać farmazony, lepiej sięgnąć do literatury tych ostatnich,którzy eksperymentowali.
~ Wolności słowa chyba nigdy w sieci nie będzie. Gorzkie. Łyknęłam pigułkę i pędzę dalej, ale już z uśmiechem:)
UsuńA drążąc Masłonia - uśmiechnęłam się najpierw, słysząc o poglądach OT i jej propozycji "rodziny" w składzie "trzy przyjaciółki plus partner jednej z nich, bo wszyscy pasjonują się makrobiotyką"! To dla tych z wielkich miast chyba, bo ja w mieścinie już mam "rodzinę" stworzoną przez kobietę i jej 12 kotów. Śmiać się czy płakać? Jutro nawiążę do tych normalności. A sowieckiej degradacji rodziny doświadczyłam osobiście. Niektórzy członkowie jeszcze dzisiaj chwalą obu sekretarzy na G. No i po co ślizgać się po czytadłach, gdy najlepsze horrory pisze życie?
Ostre pióro Masłonia bardzo lubię i cieszę się, że pisze "W sieci".
OdpowiedzUsuńTwoje pisanie cenię i choć nie zawsze sięgnęłabym po książki, które czytasz doceniam fakt, że o nich napisałaś pokazując co jest ich wartością.
Nie wyobrażam sobie blogosfery bez "Domu z papieru". Mam nadzieję, że Ty również :-)
Pozdrawiam.
~ A "W Sieci" zaczyna karierę tygodnika! Też lubię i cieszę się ze zwiększonej dawki:)
UsuńZa dobre słowa, dziękuję, bo łasuch jestem;) Bez słodyczy dzień sobie wyobrażam, ale bez dobrego słowa nie. Serdeczności wysyłam:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń~ Alu, ty mi poprzeczki nie podnoś, bo jak mi "wspaniale przygotowany, wysmakowany estetycznie i stylistycznie post" nie wyjdzie, to w ogóle schowam się do mysiej dziury! I ani kłonicą mnie nie wygarniesz:)Twojego pewnego siebie tonu zazdroszczę! Tak chciałabym czasem odszczeknąć takiemu anonimowi, a tu wychodzi: przepraszam, że żyję;) Jeszcze dużo muszę się uczyć, ale nauczycielki tak mają, że całe życie... Serdeczności wysyłam i myśli pełne radości:)
UsuńWitam,jakoś tak nigdy nie mam śmiałości publicznego wypowiadania się...Ale dziś chcę,ba nawet muszę;-)Nie jestem osobą najmłodszą, w wieku podeszłym też jeszcze nie(mam 30 lat)Ale ja nie o tym.Mój blog jest na początku drogi-raczkuje-założyłam go na własny użytek i potrzeby.Natomiast zawsze daleka byłam i jestem od oceniania innych-nigdy tego nie zrozumiem i nie pojmę...Dlatego dziwi mnie niezmiernie jak toś może się wtrącać i wysuwać wnioski na temat Domu z Papieru,a tym bardziej podważać opinię co kto czyta??? Nie mniej jednak cieszę się bardzo,w tej gęstwinie jaką jest blogosfera mam swoje perełki i taką jedną jest Pani blog.Ja cenię go za indywidualność i ponadczasową lekturę.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń~ To widzisz, Missy, potwierdza się to, co pisała wyżej koleżanka, że ludzi nie powinno się dzielić na starych i młodych, a na mądrych i głupich. Tylko że życie czasem miewa wyjątki, jak nasza ortografia. Twoja wizja związana z założeniem bloga bardzo słuszna, bo tak powinno być, że piszę to, co myślę. Oby ci szczęście sprzyjało i tylko życzliwych komentarzy życzę. Miło, że zaglądasz, choć miewamy tak różne lektury. I pozdrawiam ciepło z "papierowego domu", którego - jak widać - byle wiatr nie zdmuchnie:)
UsuńTo przykre, że z takim niezrozumieniem się spotykasz, a na dodatek z przejawem braku kultury.
OdpowiedzUsuńTakie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie - to jest aktualne i kłania się dzisiejszym rodzinom i szkole, które nie wychowują młodzieży i nie przekazują im innych wartości niż konsumpcyjne.
Nie zrażaj się jednak. Ja na razie nie czytam takich trudnych książek,jak Ty i nie śledzę tak historii, ale lubię czytać to co piszesz i jak piszesz, gdyż to podnosi moja wiedzę.
Czytelników Ci nie braknie.
Pozdrawiam ciepło.)
~ Miłe słowa, ale myślę, że moje lektury nie są trudne. Nie jestem specjalistą, więc wybieram literaturę popularnonaukową. Wiele wyborów zawdzięczam chyba intuicji. Jeśli się przydają i ktokolwiek je czyta, to wspaniale. Warto było pomilczeć, żeby usłyszeć tyle ciepłych słów:) Pozdrawiam również:-)
UsuńJak w komentarzach powyżej - pisz o czym chcesz i tak jak chcesz.
OdpowiedzUsuńNiestety, w sieci (jeszcze bardziej niż w realu) trzeba wyrobić sobie odporność nosorożca.
Ja sama bardzo przeżywałam wszelkie niemiłe komentarze i uwagi na blogach. To trwa zaledwie kilka lat (chociaż bloga książkowego mam najkrócej), ale przeszłam różne fazy uodparniające i doszłam do stanu, który mnie zadowala. Chociaż nie była to bezbolesna nauka.
Bardzo żałuję, że internet nie przyszedł do nas tak ze 20 lat wcześniej - dopiero pokazalibyśmy młodym na co nas stać. Oni dostali to narzędzie, o którym my nawet nie marzyliśmy, że będzie wynalezione.
Jestem właśnie z tego "starszego pokolenia" (w co sama nie mogę uwierzyć) i bardzo często irytowały mnie bezkompromisowe osądy młodych-zdolnych-wykształconych, połączone z niewiedzą-głupotą-napuszeniem. Teraz już mnie raczej bawią, bo nauczyłam się je odczytywać. Oczywiście nie toleruję chamstwa, wulgarności i innych sieciowych zboczeń - o tym nawet nie mówimy.
Jeśli ktoś nie zgadza się z Twoimi poglądami, to ma dwa wyjścia: albo podjąć rzeczową dyskusję, albo przestać odwiedzać bloga.
Natomiast jakieś osobiste wycieczki, czepianie się dla samego czepiania, to jak dla mnie zwykłe krytykanctwo.
Jak napisała pewna wspaniała blogerka "co komu do domu, jak chałupa nie jego" - każdy na swoim blogu ma prawo pisać i robić co mu się żywnie podoba.
I tyle w temacie głupców.
Pozdrawiam serdecznie :)
~ Cieszę się z Twojego głosu. Przede wszystkim powiało nadzieją, że to stan przejściowy i można się przyzwyczaić. Braku internetu przed laty też żałuję. Najpierw dlatego, że dziś się go czasem boję, a również z powodu wycieku z pamięci minionych lektur. Ile by tego było!
UsuńA dwa wyjścia w przypadku niezgadzania się z poglądami wydają się logiczne, ale trolle uparcie się czają. Wiem, że to przestrzeń publiczna, ale - jak w każdym domu, choćby i papierowym - jakieś zasady gościnności powinny obowiązywać. Jeśli blogi przetrwają jeszcze kilka lat, to może i ja będę się śmiać z moich obaw. Ogromnie się cieszę, że znalazłam Cię w tym gąszczu. Z radością pozdrawiam:)
I ja się cieszę z odnalezienia pokrewnej duszy:)
Usuńto wielka wartość poznawać ludzi, z którymi łączy nas wspólnota poglądów i odbierania świata.
~ Dlatego założyłam bloga, bo możliwości pogadania na ulubione tematy z kimś w realu i znalezienia pokrewnej duszy bardzo są już ograniczone:)
UsuńWcale niemało tu ludzi zagląda i założę się, że będzie tyle samo na liczniku, bo nikt od Ciebie właśnie nie oczekuje recenzowania książek łatwych. Czasem moje poglądy są inne od Twoich (in vitro), nie umiem też wzbudzić w sobie tych samych emocji co Ty, kiedy mówisz o Polsce, ale czyż to nie jest właśnie takie piękne, że się różnimy w niektórych aspektach, a w niektórych zgadzamy?
OdpowiedzUsuńMówisz, że wywołałaś burzę wpisem o Konopnickiej, no cóż, lepiej burzę niż nic.
Cieszę się, że nie kończysz z blogowaniem, bo strasznie by tu bez Ciebie było pusto
~ Kasiu, nie zamierzam zamykać "domu", bo co bym robiła? A tak od czasu do czasu zapuka jakiś miły gość:)
UsuńKonopnicka zjadła mi nerwów. Nawet myślałam przez moment, czy warto było. Wszystko jednak jest po coś. Gdy na targach książki zobaczyłam autora szkalującej poetkę biografii, siedział samotnie z założonymi rękami. Tłum przechodził obojętnie. Zrobiłam to samo, choć przez chwilę miałam ochotę porozmawiać. Gdzie byli ci jego klakierzy, którzy się w internecie wyżywali?
Wiem, że się różnimy, ale pięknie się różnimy:) To nic, że Orłosia przygarnęłaś, i Domino... He he;)Czytam, czytam:-D
Wiesz, ja rzadko u Ciebie komentuję, bo uważam, że jestem "za cienka w uszach" by się wypowiadać na temat niektórych pozycji literackich, o których piszesz. Wiedz, że czytam Cię bardzo często i chętnie. Bez względu na to czy się zgadzasz z "masą" czy też nie. Bądź sobą i nic nie zmieniaj a będzie dobrze. :)
OdpowiedzUsuń~ Ewuś, to nic, że nie komentujesz. Dla mnie najważniejsze, że czytasz. Czytasz ty, czytają inni i może komuś kiedyś się przypomni jakiś argument w dyskusji, może przyda się kropelka... Potem jeszcze jedna, jeszcze... I skała wydrążona. A zmienić się, nie zmienię. No, za stara jestem już;) Może zaistnieje dla mnie jeszcze paru autorów, trochę tytułów, ale ugruntowanych wartości nie ruszy i ruski czołg. Chociaż tydzień temu wszedł do rodziny zięć - czołgista. Wow!:)
UsuńZawsze z przyjemnością czytam Pani wpisy, chociaż nie do końca podzielam wszystkie Pani gusta estetyczne. Przyznam jednak, że na paru autorów "otworzyła mi Pani oczy", gdyż dotąd albo znałem ich we fragmentach albo wręcz lekceważyłem. Jeżeli chodzi zaś o Pani refleksje na temat historii, polityki, to są to w dużej mierze także moje poglądy. A tak poza tym, skoro zdecydowała się Pani wypowiadać publicznie ( a powinna to Pani robić jak najczęściej)- to niestety trzeba się pogodzić z tym, że czytają nas również idioci. W końcu tekst opublikowany jest własnością czytelnika, a tego sobie nie wybieramy. Ale czasem możemy przecież wytrącić go z poczucia oczywistości i sprowokować do refleksji...I po to to robimy. Życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku. Zdrowia,odporności i wielu przyjemnych lektur.
OdpowiedzUsuń~ Witam serdecznie w "papierowym domu". Nie zdawałam sobie sprawy, że jest Pan czytelnikiem moich postów. Jestem zaszczycona. Chętnie bym porozmawiała na temat sympatii i antypatii literackich. Pan porusza się po wielkim świecie, a w mojej puszczy jestem skazana na własne poszukiwania i domysły. Nie przeczę, że nie błądzę. Nawet często się zastanawiam, bo kogoś podziwiam, a ten okazuje się TW albo innym czortem. Tak ceniłam chociażby Odojewskiego! Albo Trznadel - czy zatrzymał się w połowie drogi? Czy zostanie nam jeno niezłomny Herbert? Naprawdę trudno samemu wyważać drzwi, jeśli nawet są półotwarte, albo tak nam się wydaje. Wykupiłabym cały Multibook, albo przynajmniej Arcana, albo LTW Łomianki... Tylko w totka nie gram, a i czasu niewiele. Jak pisałam wyżej do koleżanki - pracuję intuicyjnie. To nie jest najlepsza metoda, ale lepsze to niż oglądanie telewizorni. Dziękuję za słowa wsparcia i też samych dobrych słów na progu kolejnego roku życzę:)
UsuńSzanowna Pani, co do "wielkiego świata" , to jest on bardzo malutki i niespecjalnie godzien uwagi, więc nie kieruję się jego sugestiami. Wolę sugestie "zwyczajnych"czytelników, bo to dla nich sie w końcu pisze. Lata temu organizowaliśmy w "brulionie" konkurs literacki i do jury jako ostatnią instancję, nieco powyżej "fachowców od literatury" postanowiliśmy zaprosić czytającego nałogowo książki inżyniera, który oceniał, czy wybrane przez literaturoznawców książki nadają się w ogóle do czytania. I przy wątpliwościach, to jego głos decydował:). Pani wpisy czytam więc chętniej niż opinię fachowców, bo oni z reguły należą do jakiegoś intelektualnego wojska i nie myślą samodzielnie. A co do prowadzenia się autorów. Są tylko ludźmi. Najważniejsza jest książka. Jeżeli jest mądrzejsza od swojego autora, to należy ją czytać. Z autorem w końcu nie musimy się kolegować. Serdecznie pozdrawiam ms
Usuń~ Jeszcze raz dziękuję za poświęcenie mi uwagi:)
UsuńJa już tak mam, że autor i jego dzieło przylegają do siebie ściśle i dalekie są mi poglądy strukturalistów. Gdy chłonę książkę, to natychmiast rzucam się w wir poszukiwań, kim był jej twórca, co robił w życiu, jakie miał poglądy. Bo każdy pisarz, choćby nie wiem, jak się zapierał, że tworzy fikcję, pisze o sobie, rzutując swoje myśli i uczucia. Może dlatego bardziej bolą mnie zdrady i zaprzeczanie twórczości. Nawet zastanawiałam się, czy czytać dzieciom Brzechwę... Jednak po tak ostrej selekcji zostałyby puste półki, bo Herbert dla maluchów się nie nadaje. Dlatego proszę się nie dziwić moim pragnieniom poznania i towarzyszącym im błądzeniom. Poznam tyle, ile będzie mi dane i ile zdążę. Blog i to, co koło niego, daje mi wiele. Pozdrawiam:)
Ale czasem też autor pisze o tym jaki chciałby być:)Mnie też interesują biografie i je śledzę. Ale nie jestem w stanie np. Odrzucić książek L.F. Celine'a, Ezry Pounda,Knuta Hamsuna, którzy otwarcie popierali faszyzm a czasem nazizm, ale jednak tworzyli wielką literaturę.
Usuń~ Jaki chciałby być, czyli też projekcja. A błądzić jest rzeczą ludzką. Gdyby idee totalitaryzmów nie były pociągające, nie rozwinęłyby się na taką skalę. A przywołane nazwiska jeszcze raz przypominają mi, jak bardzo zasklepiam się w polskiej skorupce:(
UsuńCzytam Twój wpis i czuję Twój ból, rozgoryczenie i zniechęcenie. Myślę, ile może zrujnować słowo, jak mocno nas dotyka, nawet to wirtualne! Cieszę się, że jesteś, że masz odwagę, nie utonąć w tej papce jaką nam serwują dookoła. Najlepiej oczywiście płynąć z prądem, bo wszelkie odstępstwa od tzw. normy natychmiast się krytykuje, wyszydza, często nawet bez argumentuów. Nie przejmuj się - w sieci jest miejsce dla każdego i nikt Ci go nie odbierze. Ja też wolę pod prąd, nie czytam tych wszystkich gniotów, które na większości blogów zbierają same laury. I jak niektórzy wcześniej pisali, ta różnorodność jest piękna. Mamy wybór jako czytelnicy: nie podoba Ci się tu, idź gdzieś indziej. Byle tylko to odejście było z klasą, bez uszczypliwości, pogardy. Trzymam za Ciebie mocno kciuki, nie daj się - rób swoje. Pozdrawiam ciepło i życzę wszystkiego co najlepsze w tym nowym roku - więcej pewności siebie i wiary, że to co robisz/piszesz ma sens :)
OdpowiedzUsuń~ Bezbłędnie odebrałaś uczucia, niczym sejsmograf. Rzeczywiście rano czułam się byle jak. Teraz już zdecydowanie lepiej. Powinnam sama przepuszczać złe słowa przez wewnętrzne filtry i nie odbierać jako ataku. Tylu potencjalnych czytelników, więc rozjaśnionym wzrokiem patrzę na moje półki i w przyszłość. Życzenia większej pewności siebie są bardzo na czasie. Dziękuję i też wyłącznie dobrych rzeczy w nowym roku życzę:-)
UsuńBardzo się cieszę widząc Twoje lepsze samopoczucie! Będzie dobrze, zobaczysz. Pozdrawiam ciepło!
Usuń~ :)
UsuńBogusiu, czytelników masz mnóstwo, w tym mnie. Pisz, proszę, czytaj wspaniałe książki i pisz o nich.
OdpowiedzUsuń~ Tak jest! Zaraz zasiadam z kolejną dawką historii. Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńOstatnio tu nie bywałam i na pewno dużo straciłam, ale zawsze chętnie tu wpadnę. Właśnie dzięki tematyce. O Polsce dzisiaj się rzadko pisze, a ludzi, którzy upominają się o historię wsadza do worka "nacjonalistyczne świry". A ja na przekór będę tu zaglądać i czytać. Czekam na kolejny post.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~ Zapraszam:) Właśnie tematyka wydawała mi się dla innych najmniej interesująca, ale ponieważ najważniejsza jest po prostu dla mnie i o innych dziełach mi trudniej pisać, to przy swoim zostaję. Dziękuję za miłe słowa. Z niedzielnym pozdrowieniem:)
UsuńDrogi Książkowcu, jestem początkująca w blogosferze, ale stwierdziłam,że tym razem muszę pokonać opór materii (problemy techniczne) i udzielić wsparcia. Tak jak moi "przedmówcy" nie wyobrażam sobie zniknięcia twojego bloga. Zaglądam na niego systematycznie od jakiegoś czasu i podziwiam styl i lekkość pióra, a przy okazji cieszę się,że nie tylko ja "tak myślę". To nieprawda, że to co robisz nie ma sensu. Owszem, wymaga odporności, ale sam fakt,że niektóre posty wywołują takie ożywienie, ma swoją wartość. Bardzo podobała mi się twoja dyskusja o Łysiaku z blogerem Przynadziei. Okazuje się,że można się"ładnie różnić". I o to chodzi. Twój blog jest dla mnie skarbnicą tropów (np. dzięki Tobie odkryłam Narbutta)i jest to dla mnie bardzo cenne. Mogłabym jeszcze długo i dużo, ale dzisiaj chodzi mi przede wszystkim o to, że "kupą mości panowie" damy radę. Trzymam kciuki, czekam na kolejny post i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPs. Ciekawa jestem co sądzisz (sądziłabyś) o powieściach Wacława Holewińskiego. Moim zdaniem są warte popularyzacji.
Rany, ale się naklikałam, lecz warto było.
~ Oj, to z tego wynika, że byłaś jedną z anonimowych osób, które straciły możność komentowania po zablokowaniu? Wybacz:) A jak zrobiłaś już pierwszy krok, czyli się zalogowałaś, to czas na drugi - ZAŁÓŻ BLOG! I pisz, bo sama nie dam rady. Przeszłam tę samą drogę, bo czytałam innych, czasem skomentowałam, aż wspomniana Vi i Kasia.eire namówiły mnie na blogowanie. I chyba dobrze:) Ja wszystkiego, co mnie ciekawi, opisać nie zdążę, więc stawiam na młodych. Cieszę się, że moja pisanina coś daje, bo Narbutt tego wart. Mam zamiar jeszcze "odkryć" Wiesława Pawła Szymańskiego, Stanisława Murzańskiego... Wciąż czekają. Jak wyjdę z Sybiru, przejdę przez Kresy, zaglądnę do polskich dworków, to wrócę do PRL. Może i na Holewińskiego przyjdzie czas. Oddaje sprawiedliwość historii, ale wiesz - Solidarność działa się na moich oczach i jestem z jednych tych nabranych. Bo stałam w Rzeszowie pod oknem i biłam Wałęsie brawa. Potem widziałam, jak odsuwa się w cień Gwiazdów, jak lansuje się Krzywonos kosztem Walentynowicz itd. O najnowszej powieści Holewińskiego "Opowiem ci o wolności" głośno, co znów mnie niepokoi. Bo dla mnie świadectwem najdoskonalszym miejsca i czasu (Fordon - katownia polskich kobiet) są dwa tomy księgi kobiet-więźniów politycznych "Zawołać po imieniu". Spróbuj je kupić! Albo poczytać o nich. Główne bohaterki Holewińskiego mają piękne życiorysy, były "żołnierzami wyklętymi", to postacie autentyczne. Czytam w recenzjach, że Żydówki. No dobrze, że zachowały tak godną i patriotyczną postawę. Ale autor w wywiadzie wspomina o kolejnej powieści, której bohaterem ma być Stanisław Ostwind - też żołnierz NSZ i też Żyd. Piękna postać, ale jeśli ktoś dotrze tylko do tych książek, bo inne nieosiągalne, to czy przypadkiem nie pomyśli sobie, że z okupacją sowiecką po wojnie walczyli wyłącznie Żydzi? Znów zachwiana symetria. Poza tym warto jednak czytać. Powieść lepiej niż dokument przemówi do czytelników.
UsuńCieszę się, że się odezwałaś i na dodatek ciekawi cię moja pisanina. Czekam na wsparcie. Przemyśl to! Tyle recenzji nieciekawych książek zmieszanych z przepisami i modą, że trzeba ratować, co dobre. Trzymam kciuki:) I pozdrawiam najgoręcej:)
Jeszcze tylko małe sprostowanie. Skąd ta informacja, że bohaterki "Opowiem ci o wolności" to Żydówki?!
Usuń~ Jak wspominałam, lektura Holewińskiego przede mną, więc posiłkowałam się recenzjami. Informcja, o którą pytasz powtórzyła się w dwóch recenzjach: na portalu w recenzji Kruszynki (lubimyczytac.pl/ksiazka/154726/opowiem-ci-o-wolnosci) i po raz kolejny na book-and-cooking.blogspot.com (23 grudnia 2012 r.).
UsuńKsiążkowcu, to Twój blog i to Ty decydujesz, jakie treści tu się pojawią. Nie rezygnuj. To jest miejsce w sieci, do którego zaglądam z ciekawością. Rzadko się wypowiadam, ale wynika to głównie z braku czasu czy nieznajomości tematu, a nie niechęci :) Pozdrawiam i mam nadzieję na kolejne wpisy.
OdpowiedzUsuń~ Będą kolejne wpisy:) Dziękuję za wsparcie. Niby to rzecz oczywista, że mam prawo pisać o tym, co mnie interesuje, a tymczasem mam problem. Miałam! Już nie;) Pozdrawiam świątecznie, niedzielnie:)
UsuńWitam przepraszam za mój wczorajszy nieco chaotyczny wpis,ale to wynik zbytniego zbulwersowania i za wszelkie błędy w pisowni,które zdarza mi się popełnić.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń~ Missy, emocje na pierwszym miejscu:) Czym ty się przejmujesz? Ja kiedyś napisałam tu "Uwarzam Że" i nikt mi uwagi nie zwrócił. Do dziś się rumienię. Pozdrawiam raz jeszcze:)
UsuńJeszcze małe PS. Polecam Pani i Państwa uwadze rewelacyjną, osadzoną w historii powieść czeskiego pisarza ( ciemnoskórego- to ciekawostka, bo ojciec był Kongijczykiem) Tomasza Zmeskala "List pismem klinowym" . Powieść znalazła się finale nagrody "Angelus". Jest jeszcze do znalezienia, chociaż ukazała się w 2011 roku. Naprawdę bardzo polecam.
OdpowiedzUsuń~ Dziękuję za konkretną podpowiedź. Wyguglowałam i przypominam sobie, że ktoś już o tej pozycji wspominał i to w podobnym tonie. Trzeba poszukać:)
UsuńWiesz, zaglądam często, czytam. Nie piszę, bo często się nie zgadzam z pewnymi sprawami, a pisanie w stylu - nie zgadzam się z Tobą bo to i to.. nie czuję jakoś potrzeby na takowe. Wiem, że zarówno Ty jak i ja mamy swoje poglądy na tyle ugruntowane, że dyskusja nie przekona ani jednej ani drugiej, a utarczki słowne absolutnie nie leżą w moim pokojowym stylu. Ale uważam, że masz prawo pisać o tym co Tobie się podoba w literaturze, co Ciebie w niej przekonuje i czytać tylko takie rzeczy, które dla Ciebie mają wartość. Na szczęście nie doszło jeszcze do tego, że trzeba czytać tylko pod dyktando, pod jakąś modę, pod presją.. Czytaj dalej, pisz! Zaglądać będę, czasem pewnie się też odezwę :)
OdpowiedzUsuń~ Rozumiem, Kasiu. Też unikam w takiej sytuacji komentowania. Na blogrollu mam kilkadziesiąt adresów, a najwyżej kilka osób ma poglądy zbliżone do moich. Zaglądam mimo to, bo zwycięża ciekawość książkowego świata, bo dobre pióro, bo wreszcie warto wiedzieć, co sądzą inni, a nie zasklepiać się w sosie własnym. Serdeczności:)
UsuńO, dokładnie, dokładnie :D Z tego samego powodu zaglądam do Ciebie :) A że dodatkowo lubię Twój styl to i zaglądam regularnie :)
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Jeśli w imię tolerancji mam się zgadzać na fałszowanie rzeczywistości, jeśli w imię tolerancji mam się zgadzać na to, co naganne moralnie i nieprawdziwe, jeśli w imię tolerancji mam dowartościowywać najidiotyczniejsze poglądy - wolę być nietolerancyjna. Nie ma czegoś takiego, jak tolerancja. Jest poprawność polityczna, która anie pozwala nazywać rzeczy po imieniu i permisywizm ślepo aprobujący każdą prawdę, nawet najbardziej gównianą, żeby nikogo nie urazić. Nie chcę karmić się taką prawdą, dlatego cenię to miejsce.
OdpowiedzUsuńDlatego "chadzaj prawą stroną literatury, pochylaj się nad biało-czerwoną, rozdzielaj dobro od zła, wyrażaj swoje opinie".
Na Nowy Rok podzielę się z Tobą moim tegorocznym osobistym mottem: życzę Ci, byś w swojej wędrówce przez ten nowy czas, pozostawiła mądre, dobre ślady. Tutaj i wszędzie indziej.
Pozdrawiam serdecznie!
właściwie "odcisnęła" ślady. Ładniej brzmi :)
Usuń~ Z poprawności politycznej chce się dziś zrobić normę i na to mojej zgody też nie ma. Ale ładne zdanie mi znalazłaś! To jakiś wyż intelektualny miałam;) Pozdrawiam i by uśmiechu do następnego weekendu starczyło:-D
UsuńU Ciebie zawsze tendencja wyżowa :)
UsuńA to moje motto, nie jest moje - wyekscerpowałam go sobie z kazania noworocznego mojego ulubionego księdza.
~ Super! Dowartościowujące. Kupuję:)
UsuńDzięki Tobie wpadłam na Multibook, także teraz będę miała gdzie zamawiać książki :) Nie zniechęcaj się blogowaniem. Sama widzisz ilu masz czytelników i wiesz też na pewno, że wielu wypatruje nowych wpisów:)
OdpowiedzUsuń~ Multibook bezcenny:)
UsuńBlogowanie przechodzi przez góry i doliny. Czasem wystarczy jeden zjadliwy komentarz, by się schować w cichym kątku. Ale też zdarza się jeden głos, który każe podnieść głowę. Takie jak w życiu. Dziękuję i pozdrawiam:)