DOM Z PAPIERU



niedziela, 16 grudnia 2012

Odtrutka na politpoprawność

Rocznica ogłoszenia stanu wojennego nastroiła mnie nostalgicznie. Zgodnie z zamówieniem Mikołaj przyniósł mi dwie nowości.
Książka Tadeusza M. Płużańskiego otwiera nową serię - Bibliotekę "Naszej Polski".
Oprawcy. Zbrodnie bez kary są kontynuacją tematów poruszonych w  Bestiach tegoż autora (recenzja tu). Nadal klimat polityczny nie sprzyja rozliczaniu komunistycznych zbrodni. Sądy III RP nazywa się "umarzalniami". Nie został skazany ani jeden sędzia czy prokurator stalinowski; wyrok usłyszały płotki, nieliczni brutalni śledczy. Nie jest jednak celem publikacji zemsta, lecz zwykła ludzka sprawiedliwość. Skoro oprawców nie można ukarać, można ich przynajmniej opisać. Jeszcze raz czytamy ich biografie, dziś starannie wyretuszowane, zaglądamy im w oczy na licznych fotografiach, zstępujemy do miejsc kaźni... Widzimy szersze tło. Jak doszło do zagłady polskich elit, jak pozostałych wystarczyło przerobić na homo sovieticus, a skutki sowieckiego planu zagłady polskości widzimy i dzisiaj w postaci zgubnego relatywizmu, braku przywiązania do tradycji, wartości. W tak stworzonej rzeczywistości widać jak na dłoni i inne sprawy, których pominąć nie sposób, chociażby akcja robienia z nas narodu morderców. Szerzej o tych procesach w kolejnej publikacji.

Leszek Żebrowski Mity przeciwko Polsce. Żydzi. Polacy. Komunizm 1939-2012.
To drugi tom Biblioteki "Naszej Polski". Zawiera wybór artykułów zamieszczanych we wspomnianym tygodniku. I dobrze, bo gazeta - choćby najlepsza - w końcu trafi kiedyś na makulaturę, a książka przetrwa ku pamięci następnych pokoleń. Z układu wynika, że felietony powstawały pod wpływem aktualnych wydarzeń czy w wyniku rozdrapywania naszych sumień, zatem nie trzeba ich czytać chronologicznie. Wybieram najpierw tematy najbardziej interesujące - znane i te, o których ledwie słyszałam. Zażywam odtrutkę na "pokłosia" i "pogrossia" (terminy S.Michalkiewicza), odkrywam szczegóły życia seksualnego żołnierzy Gwardii i Armii Ludowej, rozszerzam wiedzę o mordzie na Polakach w Bykowni, po raz kolejny poznaję dowody na istnienie KL Warschau, o których "nie mają pojęcia" media, oczywiście jest mowa o wysiedleniu Niemców i wypędzeniu Polaków... Wszystko opisane rzetelnie, z odwołaniem do dokumentów, wszak pisze historyk. Jaka to książka? Podsumowuje M.J.Chodakiewicz: Pisana z zacięciem, z humorem, ze swadą, bez kompleksów, wykrzyczana w twarz, gniewna, dumna, buntownicza, sardoniczna, zaangażowana. Czekam na kolejne tomy. Czas rozprawić się z tajfunem kłamstw, którymi jesteśmy codziennie raczeni. Stop zacieraniu historii.

Obie książki pochodzą z Wydawnictwa SZANIEC, które opuściły z datą 2012 r.

12 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Obie książki jeszcze "ciepłe". Mam nadzieję, że znajdą swoich czytelników i prawda pójdzie świat. Na okładce zdjęcie Heleny Wolińskiej, a nad nią drugi osławiony kat - Różański. Prawda, jak miło się uśmiechają? Co myślały ich ofiary? A o Graffach jest w książce cały rozdział! Od s.165 do 176. To artykuł z "Naszej Polski" z 13 kwietnia 2010 roku.
      Drugi z autorów - Leszek Żebrowski oczarował mnie wypowiedzią na YouTube o "Pokłosiu" - posłuchaj, a przekonasz się, jak silny, stanowczy, inteligentny facet to jest. Potem bez wahania kupiłam książkę. Święta, nie-święta, wolnego od tej tematyki dla mnie nie ma. Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie:)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. ~ Alu, wcale się nie pomyliłaś! To jeden czort! he he;)

      Usuń
  2. Znowu tematy, które należałoby poznać u źródła, nie z medialnych streszczeń, które lubią opuszczać to, co niewygodne. Żyjemy w czasach, w których powierzchowność, płytkie opinie kształtują poglądy znacznej liczby społeczeństwa w różnym wieku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Właśnie smutne jest to, że niepamięć dotyczy ludzi w różnym wieku, bo najpierw chciałoby się pomyśleć, że głównie młodych nie interesuje historia. Tymczasem moje "śledzenia" w sieci pokazują, że to młodzi się budzą, potrafią szukać, organizować się. I w nich moja nadzieja. Bo bohaterowie są już zmęczeni.

      Usuń
  3. Trudna literatura, jak zwykle ale i fascynująca.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Czyta się dobrze, wciąga, tematy różnorodne - to zalety felietonów. Padają wszystkie najważniejsze nazwiska, więc jeśli ktoś nie słyszał, nie wie, to okazja pierwszorzędna, żeby nikogo nie przeoczyć albo mieć swoje zdanie w dyskusji. Polecaj, ktokolwiek będzie pytał:)

      Usuń
    2. Mąż stwierdzając ostatnio, że tylko coryllusowi
      można wierzyć sprawił, że nabywam mu na gwiazdkę jego książki,a przy okazji coś toyacha.
      Sporo w tym Twojej zasługi, gdyż mu po przeczytaniu Twojego posta o Maciejewskim o tych książkach mówiłam.Będziemy czytać.)

      Usuń
    3. ~ Aż się boję!;)
      Coryllusa też poznałam najpierw z filmiku i z wywiadu. Pierwszy tom "Baśni ..." czyta się ciekawiej, lżej. Ale też są "Dzieci peerelu", które przenoszą w tę miłą przeszłość, jaka by nie była szara. Toyacha widziałam w Namiocie Solidarnych, a książkowo jeszcze nie. Tyle przede mną! Tyle przed nami. Zazdroszczę, że masz z kim o tym porozmawiać, bo mój mąż prędzej by mi kolejną półkę przybił niż książkę przeczytał:) Pozdrowienia dla Was obojga:-D

      Usuń
  4. Autorzy są mi znani, jak zapewne wiesz:). Mam w biblioteczce "Bestie" - wciąż nieprzeczytane... Mój wyrzut sumienia. Oczywiście kolejna publikacja tego autora też powinna znaleźć się na mojej półce. Ufam, że tak się stanie. Żebrowski natomiast jest mi znany dzięki mamie, która kupuje regularnie tygodnik "Nasza Polska", więc może jej sprezentuję tę publikację. Dzięki za cynk! Dużo wspaniałości ostatnio się ukazuje... Kuszą przed świętami, oj kusza wydawcy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Nic to, że nieprzeczytane. Ważne, że są. Szkoda, że nie słyszałam wcześniej o Żebrowskim. Sporadycznie kupowałam "Naszą Polskę", bo cena spora, a nikomu nie jest z dotacjami po drodze. Teraz kliknęłam profil na FB i mam wiadomości jak ciepłe bułeczki. Myślę, że dla mamy - jeśli to jej gazeta - prezent doskonały. Święta kuszą, faktycznie. Gdy patrzę na blogowe listy życzeń, to serce ściska. Kiedyś będzie lepiej, przecież rząd obiecuje;)

      Usuń

Komentarze mile widziane.