DOM Z PAPIERU



niedziela, 25 maja 2014

Damy radę!

Niedoświadczony daje wiarę każdemu słowu, lecz roztropny rozważa swe kroki. - Księga Przysłów 14:15.
No tak, przecież podobno mam religijnego bzika. Jestem hipokrytką i antysemitką. Na dodatek mąż mnie opuścił, córka uciekła, a ja siedzę na garnuszku u Niemiaszków. Uffff... Ciekawych rzeczy można się o sobie dowiedzieć na niektórych blogach. Wielu blogerów robi u siebie porządki, więc i ja postanowiłam.
Było tak miło! Czwarty rok blogowania okazał się przełomowy. Trudnymi do przełknięcia okazały się moje recenzje, po których zostałam zaatakowana nie tylko przez trolle, ale i blogerów. Komentarz z powyższymi  newsami został usunięty, jednak zdumiały słowa o mojej głupocie i naiwności, bo jak inaczej rozumieć wypowiedzi: negowanie twórczości pisarza z uwagi na jego zapatrywania polityczne uważam za głupotę. - ??? Dalej - przedstawia naiwną wersję literatury, w której i tak nie jest konsekwentna [...], pomija to co nie pasuje do przyjętej przez nią tezy. - odbieram to jako pomówienie o kłamstwo. Nie będę paść trolli. Reszta należy do mnie.
We wspaniałym felietonie z cyklu Myśląc Ojczyzna prof. Jaroszyński wspomina Polskę w okresie zaborów, która była atrakcyjna dla cudzoziemców. Co ich przyciągało? Wysoka kultura Polaków, umiłowanie wolności i gościnność. Tego zaborcy nie potrafili zniszczyć, a to nas wyróżniało nas w porównaniu ze wschodnim prymitywizmem czy szerzącym się na zachodzie socjalistycznym ateizmem. Z Bawarii przybyła do Polski rodzina Brandtów. Spolonizowali się, podobnie jak chociażby Chopinowie.  Józef Brandt (kto go dziś zna?) - wobec braku realnej suwerenności - starał się na swoich obrazach utrwalić historię naszego kraju, podobnie jak czynili to w swoich dziełach Sienkiewicz, Kossak, Wyspiański, Matejko...  Chodziło o to, by pokrzepić zniewolony naród, by ten trwał w nadziei i nie tracił własnej tożsamości. Przeszłość nie została przez zaborców ocenzurowana! Sytuacja zmieniła się po drugiej wojnie, gdy sowieccy okupanci zabrali nam prawo do historii. Przeszłość zaczęła być fałszowana na niespotykaną skalę poprzez podręczniki, dobór lektur, filmy, rozprawy naukowe, a przede wszystkim przez literaturę. Po 1989 roku, który dla niektórych stał się przełomowy, nic się nie zmieniło. Gruba kreska i brak rozliczeń dają obraz tego, co widzimy dziś.
Dlaczego o tym piszę?
Bo próbuję zrozumieć historię, wywołać ważne dzieła i ich autorów. Zostali oni zepchnięci na obrzeża literatury albo wręcz na śmietnik. Mają zniknąć ze świadomości Polaków! Ich przypominanie wywołuje zgrzyt w medialnej machinie, a blogerzy - nieodrodne dzieci zniewolonej Polski - męczą się nad wypracowaniem pustki i ciszy wokół ważnych pisarzy. Próbują zawłaszczyć moją osobistą przestrzeń, posługując się hejterską etyką.
Nie zmuszam nikogo do bywania w "papierowym domu", czytania i komentowania. A bywają i podjudzają. Próbują zrobić ze mnie idiotkę, która dyskwalifikuje autora chociażby ze względu na pochodzenie (nie lubię Tuwima, bo przecież jestem antysemitką, a Żeromskiego, bo żonę zdradził!). Zaglądam do alkowy, grzebię w życiorysach, krytykuję wiarołomstwo itd... Kompletnie nie odnoszą się do meritum, czyli marszu w zwartym czerwonym szeregu! I pastwią się ci, których do tej pory uważałam za erudytów. Odpowiedziałabym cytatem ich ulubionego poety o całowaniu w pewną część ciała, ale trzeba trzymać klasę;)
Zatem odpowiadam twardo, że nie mam zamiaru siadać w kąciku ani zamykać bloga. Niech nikt nawet nie próbuje łączyć mnie z innymi komentującymi, bo zawsze występuję z podniesioną przyłbicą pod własnym niezmienianym nickiem, a ksiazkowiec to ja, czyli Bogu-sława. Chociaż samo imię też musi budzić niesmak niektórych. Jak łatwo rzucić błotem, gdy ukrywa się w anonimowej przestrzeni! Ja nie zasiadam z mężami nieprawdy; a z tymi, którzy ukrywają, kim są, nie wchodzę (Psalm 26:4).
Mam sporo pracy, więc będę tu rzadziej, ale dam radę! Dobre książki płyną rzeką na moje półki. To by było na tyle. Bóg zapłać.

Źródło cytatów: felieton prof. Piotra Jaroszyńskiego Józef Brandt: rozsławianie Polski; Myśląc Ojczyzna z 13 maja 2014 roku.

33 komentarze:

  1. Aniu, wklejam komentarz z poczty, bo chciałam wykasować dublet i wyszło jak wyszło! Sorry:)))

    Nowy komentarz do posta "Damy radę!" dodany przez Moje zaczytanie :

    Jestem z Tobą Bogu - sławo. Ja, wiekowa antysemitka i co tam jeszcze, z która się nie da dyskutować.
    I cieszy mnie, że będę mogła nadal poszerzać swoje horyzonty we właściwym kierunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ No i odpowiadam jako ja:)
      Faktycznie zapomniałam dodać, że zostałyśmy też staruszkami;) To ważne, bo mamy dojrzałe poglądy poparte doświadczeniem i własne zdanie. Ktoś chciał dokuczyć, a pochwalił;)

      Usuń
    2. Nie, nie staruszką zostałam tylko ja, zresztą no kto mógłby Cię nazwać staruszką chociaż doświadczenie masz ogromne i dobrze, że się z nim dzielisz. Ja to co innego.
      Innym te poglądy dopiero się formują i dobrze byłoby, żeby się formowały należycie. A to wymaga wysiłku, na który nie wszystkich stać.

      Usuń
    3. ~ Cytuję: "druga staruszka z bzikiem religijnym" - nie zaprzeczaj; będzie nam raźniej;)
      Bloguję z nadzieją, że komuś coś przekażę, a i sama skorzystam. Szkoda, że tak nieelegancko się zrobiło i zawiodła netykieta. Trzeba wziąć poprawkę na uważność w pisaniu i komentowaniu. Chyba najlepiej odzywać się u siebie. Wciąż wydawało mi się, że prowadzę merytoryczne dialogi, a tu niespodzianka. Nie pierwsza, ale oby ostatnia. Chociaż przy mojej tematyce i obstawianych wartościach to może być trudne.

      Usuń
    4. Nie rzuciłam okiem w treść tej "pochwały" wieku więc teraz zwracam Ci honor.

      Szczerze "pisząc" czuję się tak, jakbym coś straciła, a nawet kogo. Już nic nie będzie tak jak było. Czy o to właśnie komuś? chodziło

      Usuń
    5. ~ Nie damy się:) Czas postawić kropkę nad i. Mam poszatkowane, pełne dziur komentarze, niesmak ogólny, ale nadziei nie brak. Trzeba po prostu wrócić do czytania i tyle. Rozpatrywałam kiedyś kwestię zakupu nietrafionych lektur i doszłam do wniosku, że dużo zależy od wieku blogującego. Nie będę mieć tych samych wyborów co licealistka czy studentka. Pewnie wyjątki są, ale reguła zostaje. Może te dziewczyny dojdą kiedyś do naszych przemyśleń.
      Boleję nad tym, że trudno znaleźć blogi o podobnym profilu. Kiedyś myślałam, że książki łączą, a okazało się, że również dzielą. I to jeszcze jak!

      Usuń
    6. Łączy fakt czytania książek, ale i łączą i one też o czym świadczy fakt, że wciąż ktoś odkrywa Twój blog.

      Usuń
    7. ~ Aniu, właśnie tak czuję! Taki wpis jak pod postem o Żeromskim od Barbary Zet, każe trwać, czytać i pisać dalej. Dla tych, którzy może nie mają odwagi komentować, ale czytają i chcą innego oglądu niż ten wypreparowany przez PRL.
      Nerwowa reakcja pewnej grupy blogerów świadczy o tym, że boją się nowego, a czas serwowania monotonnej papki już może się kończy.
      Grzmi! To znak z góry, że mam rację! Dużo słońca w nowym tygodniu życzę, bo po burzy przychodzi spokój:)

      Usuń
    8. Jutro dla nas będzie słoneczny nawet, gdyby padał deszcz.
      Bo to nasze święto.

      Usuń
    9. ~ Świętujmy:) Ja dłużej, bo wstałam z kurami;)
      Pięknego dnia wszystkim Mamom życzę:)))

      Usuń
  2. Czuję się wywołany do tablicy i chciałbym się odnieść do kilku Twoich uwag bo czytelnicy mogliby rzeczywiście odnieść mylne wrażenie, że jesteś prześladowana. To na Twoim blogu określenie leming pod adresem tych, którzy mają inne od Twoich poglądów jest czymś normalnym. Jakoś też nie dostrzegłem Twojego oburzenia kiedy mowa była o paleniu książek nielubianego autora. Co do sposobu prowadzenia przez Ciebie dyskusji, to tytułem przykładu przy okazji Żeromskiego piszesz "Nie kpię z pisarzy tylko z powodu ich zagmatwanych relacji osobistych" a jednocześnie Twój podstawowy zarzut wobec niego to to że ... opuścił żonę. Jeśli chodzi o obrzydliwy komentarz pod Twoim adresem dotyczący Twoich relacji osobistych, który niezwłocznie usunąłem to pretensje kieruj pod adresem jego autorki, którą jest u Ciebie stałym goście.
    Z mojej strony to wszystko i obiecuję już Ci się nie narzucać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Oczywiście wyrywkowo. Czytelnicy sami osądzą, czy mam manię prześladowczą. Ja tego tak nie odbieram. Mogłabym pisać coś o kobiecej wrażliwości, ale zaraz odezwie się jakiś zwolennik gender. Widzę, jak bardzo oddaliły się nasze tropy literackie, więc czas zająć się swoimi lekturami. Nasze blogi mają inne grupy docelowe, toteż powodów do zatargów być nie powinno. Podobnie - obiecuję się nie narzucać. To wszystko.

      Usuń
  3. Piękne imię :) Nie ma sensu przejmować się krytykanckimi komentarzami. Życzę wielu ciekawych lektur i wielu lat blogowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Przyznaję, że długo się buntowałam przeciw imieniu, aż dojrzałam. Co do komentarzy to mówią same za siebie. Przyjemnie nie jest, ale... dam radę;) Serdeczności:)

      Usuń
  4. W ramach wspomnianych tu porządków usunęłam teraz swoje komentarze będące moją odpowiedzią na radosną perspektywę palenia książek. Były to komentarze do komentarzy osoby w wielu postaciach, która sama swoje już skasowała. W takich sytuacjach uważam, że bez sensu jest pozostawiać wypowiedź odnoszącą się do pustego tekstu (jeśli tak to można nazwać). Nie usuwam swoich wpisów na innych blogach z powodów merytorycznych - to zdarza mi się czasami tylko, gdy w pośpiechu narobię zbyt dużo błędów. Wtedy usuwam i zaraz poprawiam.
    To tyle z własnego podwórka.

    Natomiast sprawa blogowania w kontekście różnic światopoglądowych.
    Tyle odcieni, ile piszących blogerów. Oczywiście nie biorę tu pod uwagę blogasków pustogłowych autorek.

    Nie da się nas ustawić w kategoriach i szufladkach, bo zgadzając się w pewnych sprawach możemy różnić się w innych.
    Często nie odzywam się w komentarzach lub w dyskusji, jeśli całkowicie nie zgadzam się w ocenie, postrzeganiu pisarza, książki, wydarzenia historycznego itd z autorką/autorem bloga w konkretnym wpisie.
    A innym razem czytam post dotyczy sprawy, o której mam to samo zdanie.
    Dlaczego więc nie odzywam się i nie usiłuję przekonać autora/autorkę do swoich racji, albo chociaż nie odezwę się, że myślę inaczej?
    Między innymi dlatego, że nie widzę możliwości przekonania kogoś lub prawdziwej owocnej dyskusji na odległość w formie pisanej - tak jak to mam miejsce przez internet.
    Dlatego nie podejmuję takich starań, chociaż kilka lat temu (gdy zaczynałam być w internecie), usiłowałam to robić. Wtedy jeszcze na forach dyskusyjnych. Dość szybko jednak przekonałam się, że tak się nie da.
    Blogowa dyskusja to moim zdaniem namiastka, a nasze blogowe wypowiedzi to prezentacja naszego zdania komentowanego przez czytelników.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Rozumiem, masz prawo usuwać. Też mi się zdarzało, choć sporadycznie, gdy wyczerpałam argumenty i wydawało mi się, że ktoś interpretuje je inaczej, a mnie nerwy ponosiły. Kiedyś gdy znajdę trochę czasu, poprzeglądam i "dziury" połatam.
      Masz rację, że trudno owocnie dyskutować na odległość. Tak jak pisałam wyżej w komentarzu, muszę wstrzymać zapędy i więcej być u siebie. Choć z drugiej strony dziwię się zaistniałej sytuacji, bo na blogi, które mnie nie interesują, po prostu nie wchodzę. Było dawno temu inaczej, ale zostałam pouczona i przestałam narzucać się ze swoją opinią. Wierzę, że to będzie koniec sporów, bo niewesoło się zrobiło. No cóż, z blogiem jak z dzieckiem;) Serdeczności:)

      Usuń
  5. Smutna, ale konieczna wypowiedź. Sprawę znam tylko z wypowiedzi na Twoim i jeszcze paru blogach, bo mało bywam w świecie wirtualnym - po prostu interesują mnie tylko niektóre książki (nie zawsze te najnowsze), niektóre gatunki i odmiany powieści. Od "wycieczek" odnośnie osób prowadzących blogi według własnej koncepcji trzymam się z daleka. Staruszki? A od kogo czerpać inspiracje, zachęty, szerszy ogląd materiału literackiego. W polskiej blogosferze książkowej staruszek i staruszków niewielu - a szkoda. Fakt, że jesteś czasami zbyt ufna, co zwraca się przeciwko Tobie.
    Bądź dalej sobą na dobre... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Robię dobrą minę do złej gry, ale mi smutno, to fakt. Dlaczego dorośli ludzie tak postępują? Gdyby rzecz dotyczyła tylko tego bloga, a to epidemia jakaś. A książki kojarzą mi się z innym, lepszym światem. Chyba trzeba się w nim zanurzyć i tyle. Dziękuję:)

      Usuń
  6. Książkowcu Drogi podziwiam Cię za odwagę, kroczysz swoją drogą, jasno wytyczoną, nie zwracając uwagi na inne szlaki, może częściej uczęszczane, bardziej popularne, wygodniejsze... Ty masz swój własny szlak i wytyczyłaś tu, u Siebie, w swoim Domu z papieru własną przestrzeń.
    To, co robisz i to, o czym piszesz jest ważne i przyznam, ze zawsze zmusza mnie do refleksji.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ :)))
      Dodam, że zwyczajnie po ludzku ponoszą mnie czasem emocje, ale staram się u innych zachowywać jak gość. Tego życzyłabym też sobie tutaj, a bywa różnie, więc gorzkie owoce zbieram. Moja tropa rzeczywiście klaruje się coraz wyraźniej. Pomysłów na kolejne odczytania mi nie brakuje. I choć nerwowo dziś było nieco, jakoś spokojnie patrzę w przyszłość. Nie będziemy sobie wchodzić w drogę z tymi, z którymi nam nie po drodze. Niech się tak stanie.
      Serdeczności wieczorową porą:)

      Usuń
    2. Magdalena wyjęła mi słowa z ust:) Podpisuję się pod nimi rękoma i nogami. Pisz to, co ci serce bibliofilskie dyktuje! Nie wyobrażam sobie blogosfery bez Domu z papieru!
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. ~ Dzięki, dziewczyny:))) Taki piękny dziś dzień:) Oprócz świątecznego matkowania nie mogłam obojętnie przejść koło księgarni i właśnie przytulam "Puklerz Mohorta" K.Masłonia. Jakie piękne wydanie! Dla tych, którzy kochają Kresy.
      PS
      Ja też nie wyobrażam sobie blogosfery bez Domu z papieru;)

      Usuń
    4. Też bym z chęcią przygarnęła ten "Puklerz"! Będę wypatrywać Twojej opinii.

      Usuń
    5. ~ Piękne wydanie! Dla mnie ten plus, że można torcik konsumować po kawałku. Już dość dawno zaopatrzyłam się w "Mohorta" W.Pola, żeby wyruszyć na Kresy od źródła, a tu okazja akuratna.
      PS
      Są dzieci, więc raczkuję po dywanie i przypominam sobie cały arsenał matkowania:) Moje skarbeczki na pierwszym miejscu, a wieczorem czas na czasopisma najwyżej. Babcia cieszy się dwa razy - jak wnuki przyjeżdżają i jak wyjeżdżają. Na razie jestem na pierwszym etapie:)

      Usuń
  7. Bogu- sławo, jestem tu od niedawna, wiec być może nie orientuje się zbyt dobrze (i nie wiem, czy chodzi tylko o blog marlowa) , ale problem, który stal się czynnikiem zapalnym- jest chyba bardziej ogólnej natury - czyli relacja miedzy życiem, postawa moralna - a twórczością. A ze nie zawsze wielkiej twórczości towarzyszy wielki człowiek - jest w pewnym sensie truizmem. Dość przypadkiem mój wpis o Prokofiewie - wpisał się w dyskusje :) Pomimo - ze tym największym (w mojej opinii) - czyli Bachowi, Chopinowi, Szostakowiczowi - moralnie nic zarzucić nie można, nie to jest kryterium, dlaczego to ich uważam za największych. Z literatura - jest może trochę inna sytuacja i jak najbardziej masz racje, szkoda tracić czasu na ponowne lektury do tego niezbyt porywających lektur, gdy tak wiele jeszcze trzeba przeczytać ... a Twój blog, jest dla mnie wspaniałą kopalnia takich własnie książek. pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ To dobrze już się wgryzłaś w blogosferę;) Chciałam we wpisie tłumaczyć, że wpis o Żeromskim, który okazał się zapalnikiem, pojawił się z racji cyklu podróży literackich i dlatego traktował głównie o postaci, a nie twórczości. Ale nie będę... Poza tym - skoro podczas omawiania lektur nauczyciele poprzedzają lekcje biografią - to skąd ta dyskusja? I wcale nie podają wyłącznie dat. Wiele utworów wręcz trudno zrozumieć bez kontekstu biograficznego, o czym zresztą pisałam. Gdyby życiorysy były uczciwie podawane, a twórczość promowana jak trzeba, bez pomijania wybranych, nie byłoby sporów. Dalej będę drążyć...
      Akurat wpis o Prokofiewie czytałam z uwagą. Dokształcam się muzycznie:) Niedawno dyskutowaliśmy tutaj na temat Paderewskiego i zapisałam sobie kilka tytułów, bo kiepsko się czuję na tym gruncie.
      Dziękuję za miłe słowa i słonecznego dnia:)

      Usuń
    2. dodam jeszcze, ze z czworki wielkich Rosjan poczatku XX wieku - Szostakowicz, Rachmaninow, Strawinski - Prokofiew jest rowniez na ostatnim (ale chwalebnym) miejscu- mojego prywatnego "rankingu" :) Z muzyki tez sie dopiero "doksztalcam", bo niestety, laikiem jestem. A dopiero - stosunkowo niedawno zanurzylam sie tak cala w muyzke, chocaiaz fascynacja klasyczna towarzyszy mi od czasow studiow. Jesli chodzi o literature- to racja jest, ze niewiarygodnie brzmi nawolywanie do poswiecen z alkowy kochanki, ale z drugiej strony, zadne romanse (mniej lub bardziej dobrowolne) z komunistami nie sa w stanie odbrac uroku poezji Galczynskiego.

      Usuń
    3. ~ Odnoszę wrażenie, że łatwiej wyszukać w Internecie cokolwiek o pisarzach niż o muzykach. Czasem spodoba mi się jakiś utwór, szukam chociażby okoliczności powstania (tak ostatnio z Szostakowiczem), a tu mizernie. Może pasjonaci mają swoje ukryte źródła. W każdym razie to dla mnie terra incognita i chętnie poczytam więcej:)
      I ja jestem pod urokiem poezji Gałczyńskiego. W moim poście dałam do zrozumienia, że jego liryczność wybroni się sama, a biografii Arno nie zaliczyłam do zbyt udanych. Autorka wtłaczała poetę w wymyślone przez nią ramki, a ten się sprytnie wychylał:)

      Usuń
    4. Jest tak jak mówisz, zwłaszcza w polskim internecie, ale nawet w anglo - czy niemieckojęzycznym tez nie jest łatwo. Nawet książek za wiele nie ma. Wędruję po sieci i dziergam :) O Szostakowiczu - czytam Meyera (z tym ze wolne to czytanie, bo to takie czytanio- słuchanie :) ) http://www.polmic.pl/index.php?option=com_mwzbiory&id=526&view=publikacja&litera=15&Itemid=24&lang=pl

      Usuń
    5. ~ Czyli jakoś po amatorsku wywnioskowałam. Dziękuję za linki i w wolnej chwili doczytam:)
      Bardzo ładnie brzmi to "dzierganie":) Dołączam do słownika.

      Usuń
  8. Trzymaj się ciepło, bądź sobą i nie przejmuj się innymi osobami, ludzie zawsze będą gadać, krytykować, przeszkadza im drobiazg u kogoś a u siebie wielkiego problemu nie widza. Uszy do góry :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Trudno się nie przejmować, ale skóra mi się zahartowała;) Robię chwilową przerwę, bo koniec roku, bo rodzina przyjechała, bo wakacyjny wyjazd zaraz potem, ale równolegle zrobiłam listę problemów - literackich oczywiście - nad którymi się pochylę. Będzie o Kossak-Szczuckiej i jej zaszczuciu, o stalinowskich więzieniach, o tułaczych losach polskich dzieci w Indiach, o bajkobzdurzeniu Reymonta... a nawet przedwakacyjnie o Grecji.
      Czasem chwila oddechu jest konieczna. Pozdrawiam serdecznie, słonecznie:-D

      Usuń

Komentarze mile widziane.