DOM Z PAPIERU



niedziela, 18 maja 2014

Czy tak musiało być?

Nie planowałam dziś kolejnego wpisu, ale dzień tak ważny! Uwaga wszystkich skierowana na Monte Cassino i nieodparcie nasuwają się wspomnienia z ubiegłorocznej wycieczki. Zapraszam na fotoreportaż.






Najpierw karkołomna jazda pod górę i zwiedzamy klasztor. Jego ogrom i piękno każą przystanąć i podziwiać.





Trudno uwierzyć, że chociaż część przetrwała zmasowane naloty i udało się dźwignąć z ruin światowy zabytek kultury chrześcijańskiej.




Wewnętrzne dziedzińce tchnące spokojem, skłaniające do medytacji.





Może te elementy architektoniczne przechowują huk wystrzałów i drżenie góry...





Cudem uratowane wnętrze zachwyca przepychem.






Podziwiam, dotykam, ale wciąż myślę, kiedy ujrzę miejsce, dla którego przyjechałam!





Wychylam się... Jest! Zamglony, oddalony, ale tak bliski! Jedziemy!








Kamienie mówią... O kolejnych atakach, o strachu, o zapale, o piekle, które się rozpętało. Za polski dom, który daleko i w którym gospodarzą już obcy...




Czytam, wołam ich z imienia i nazwiska. Wszystkich nie zdążę, ale niech zauważeni będą choć przez chwilę.





Wszystkim cześć i chwała!






Obiecałam wracać do tematu, bo trwa wrzawa wokół Andersa. Pochyliłam się nad kolejną książką wydaną przez Rzeszowski Oddział IPN - Jerzy Kostiuk Czy tak musiało być? Wspomnienia z zesłania do Kazachstanu i służby w 2. Korpusie (1939-1947).
 Autor opisuje wydarzenia, jakie stały się udziałem jego rodziny po wybuchu wojny. Czytam o deportacji do Kazachstanu, o trudach poniewierki, o głodzie i strachu. W 1942 roku już jako żołnierz Andersa ewakuuje się do Iraku, by w 1944 wziąć udział we włoskiej kampanii. Opis bitwy o Monte Cassino z pozycji żołnierza jest znaczący, ale najbardziej wryły mi się w pamięć słowa dotyczące rzeczywistości powojennej, gdy nikt ich nie chciał! To nie było sielankowe lądowanie na brytyjskiej ziemi. Polacy stali się niechcianym, zdradzonym epizodem. Gorzki los, który pozwolił świętować kilka dni po zwycięskiej bitwie. Polecam lekturę!

10 komentarzy:

  1. Ci byli żołnierze zawadzali nie tylko w Anglii, ale i w Ameryce, Kanadzie, Australii, gdy uzyskali pozwolenie na wyjazd. Dla nich była najcięższa, najmniej płatna praca, koczowanie w barakach. W myślach ziemia utracona. Wielu nie wytrzymywało, popełniało samobójstwa lub popadało w chorobę psychiczną. Przecież w większości to byli prości ludzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Wciąż za mało się o tym pisze! Narzuca się nam obraz wspaniałych i przyjaznych aliantów. W wywołanej książce coś o tym jest.
      Dziś czytałam wypowiedź Zychowicza - i też dość kontrowersyjna. Przy całym szacunku dla Andersa odmawia mu racji w odniesieniu do bitwy. Wojna była przegrana, podobnie jak sprawa polska. Sama nie zdawałam sobie sprawy z sytuacji zdemobilizowanych żołnierzy. Może Anders miał z czego żyć, ale wielu oficerów czy nawet generałów znalazło się na życiowych zakrętach. A jeszcze niedawni sojusznicy wprost wypychali w objęcia bolszewii, nakazując powroty do Polski. Co z nimi było potem, wiemy...

      Usuń
  2. Kardynał Wyszyński powiedział kiedyś "Gdy gaśnie pamięć ludzka dalej mówią kamienie...".
    Tu, na Monte Cassino mówią kamienie i wierzę, że za lat dziesiąt... pamięć ludzka też nie zgaśnie.

    Piękny, wzruszający wpis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Minęły miesiące, a ja wciąż czuję ten dreszcz. To jedno z najważniejszych miejsc, które odwiedziłam. Pamięć zgasnąć nie może, bo byśmy ich zdradzili. Daleko od Polski, ale dla niej walczyli.

      Usuń
  3. Pięknie zasalutowałaś.
    Nigdzie ich nie chciano i to jest dramat ich bohaterstwa.
    Znałam kiedyś jednego z tych, którzy tam walczyli. Wrócił do swojej wsi. A nowa władza ograbiła go z chlubnej przeszłości, czego nie mógł znieść i pomieszało mu się w głowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Bałam się, że ktoś powie, że do pustej głowy się nie salutuje;)
      Tak czułam:) Jestem dumna z tej wycieczki, pamięci... Życzę każdemu:)

      Usuń
  4. Przedwojenny aktor Aleksander Zabczynski tez walczyl pod Monte Cassino. Bitwa z tak wspanialym bohaterstwem niestety niepotrzebna. A co do Angli, co mozna bylo sie spodziewac po tym kraju, skoro nie zaprosili nawet Polski na Defilade Zwyciestwa. No z drugiej strony dla nas to bylo zadne zwyciestwo. Tacy sojusznicy. A polscy lotnicy, ktorzy bronili ich tylkow musieli potem ukrywac, ze sa Polakami bo sojusznicy ich atakowali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Aż trudno mi pisać, że niepotrzebna, ale wszystko na to wskazuje. Ponad tysiąc osób oddało życie, by Anders przywdział wymarzony biały pióropusz (słowa Sikorskiego). Poza legendą, która krzepi serca, nie zyskaliśmy niczego. A czerwone maki wciąż kwitną i przypominają...

      Usuń
  5. Własnie przeglądam Twojego bloga i raz po raz zaznaczam książkę do kupienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Miło, że obok głównej pasji masz czas i serce dla niszowych lektur;) Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń

Komentarze mile widziane.