Czym jest poezja? Najtrudniej zdefiniować to samym poetom. Wczoraj w telewizyjnej Xięgarni Julia Hartwig próbowała odpowiedzieć na pytanie, po co ludziom potrzebna jest poezja? Sama tworzy strofy wykwintne, powściągliwe, bez ozdobności. Jej zdaniem jesteśmy dziś zabijani codziennością, a poezja zaspokaja naszą potrzebę obcowania z kulturą wysoką. Zatem nie bójmy się czytania wierszy!
Co na ten temat sądził Władysław Broniewski? - bo to on wystąpi dziś w roli głównej.
Nie wiem, co to poezja,
Nie wiem, po co i na co.
Wiem, że czasami ludzie
Czytają wiersze i płaczą.
Mariusz Urbanek Broniewski. Miłość, wódka, polityka
Co urzekło mnie w biografii tego proletariackiego poety, zaprzęgniętego w służbę komunizmu? Na ogół stoję przecież po prawej stronie barykady. To chronologicznie.
Był przywiązany do swoich szlacheckich korzeni - zdanie otwierające rozdział o dzieciństwie. Od wczesnych lat był wszechstronnie zdolny - rysował, deklamował, grał na fortepianie. Jak sam później mawiał, jego poezja była tylko dorabianiem słów do chopinowskiego mazurka. Choć w szkole za czwórkami nie gonił, dobre książki łykał haustem. W młodzieńczym raptularzu utrwalił, jak ważne dla niego było czytanie (czuł się zawstydzony, że w tekście napotykał niezrozumiałe wyrazy!), pisanie wierszy, chodzenie do teatru. Wychowanemu w patriotycznej atmosferze chłopcu normalnym wydawało się, że trzeba porzucić naukę, gdy Ojczyzna w potrzebie. Raz zostawił gimnazjum, potem uniwersytet. Legionowa przeszłość, męstwo w wojnie polsko-sowieckiej i zdobyty w końcu order Virtuti Militari imponowały słuchaczom nawet w czasie spotkań autorskich wiele lat później.
Nie byłabym sobą, gdybym nie śledziła ze szczególną uwagą wątków politycznych owego czasu. Wspomina zatem wymarsz oddziału Strzelców z Płocka: Nie znaleźli zrozumienia u płocczan. W miastach zaboru rosyjskiego "awantura" wywołana - jak powiadano - przez Piłsudskiego na zamówienie Austrii i Niemiec, nie wzbudziła entuzjazmu. [s.19]. I nieco dalej: Czemu raczej przekleństwo i wyrzut były pożegnalnym słowem ojców? [...] Po wojnie Broniewski z goryczą patrzył, jak chlebem, solą i kwiatami witana jest w Płocku utworzona w 1918 roku we Francji armia generała Hallera. [s.20] Jednak sam Broniewski po zamachu majowym zaczął się zastanawiać, że nie o taką Polskę walczył. Że rozeszły się drogi. Że nie po to bił się w Legionach, żeby teraz panoszyli się sanacyjni dygnitarze. [s.83] A w 1928 roku wziął udział w antypiłsudczykowskiej manifestacji na placu Teatralnym.
Wróćmy jeszcze do okopów, bo to tutaj miały początki choroby drążącej poetę do ostatnich dni. Alkoholizm. Ruszył na wojenkę jako nastolatek. Siedem lat koszarów, gdzie alkoholu nie brakowało. Wódka dodawała animuszu w walce, pozwalała zabić czas, gdy wszystko, co bliskie, było daleko. Z tym problemem nie poradził sobie nigdy mimo troski kolejnych żon, przyjaciół, ukochanej córki...
Młodość to też czas pierwszych miłości, których sporo. Tak jak i czas wierszy najpierwszych. Łączą się, bo to często metodą "na poezję" zdobywał kolejne dusze i ciała niewieście. Były w jego życiu różne Staśki i Pypcie, a i tryper zdarzyło się złapać.
Dopiero początkowe rozdziały, a tu już mamy wszystko: tytułową miłość, wódkę, politykę. I tak już będzie do końca. Dużo poezji, męskie przyjaźnie. Kołatało mu serce do skamandrytów, to znów do futurystów. Zachłysnął się Majakowskim. Ty jesteś taka Konopnicka, tylko z większym talentem - powiedział mu Lechoń. Urbanek sporo cytuje wierszy, które znamy mniej lub bardziej, a czasem wcale. Same rodzynki! Dalej streszczać nie będę, ale utkwiło mi w pamięci kilka scen, jak np. dyskusja o Żeromskim, który w "Ludziach bezdomnych" kazał Judymowi rozstać się z ukochaną (kto nie płakał pod rozdartą sosną?). Rozmówcy usłyszeli, że aby mieć do Judyma zaufanie, należałoby najpierw wiedzieć, jak wyglądało jego życie seksualne po rozstaniu z Joasią Podborską. [..] W tej kostycznej uwadze wydał Broniewski wyrok potępienia na ślepą, straceńczą, wręcz samobójczą egzaltację moralną, którą się niegdyś Żeromski zaraził od Dostojewskiego. [s.73] Albo wyobraźcie sobie poetę, który siedział w podkoszulku na skrzynce po konserwach i przemawiał do ... Burka, trzydziestocentymetrowego jaszczura, jednego z tych, które miały tępić tarantule zaglądające do namiotów. "Iracki jaszczur stał się mazowieckim Burkiem..." - napisał Wańkowicz. [s.194] Przytoczony na tej samej stronie wierszyk sam w sobie jest wart, by po książkę sięgnąć, bo z akademii go nie znacie. A poza tym w Jerozolimie smutność i dodupizm - mawiał poeta.
Dlatego wrócił do Polski, gdzie stał się sztandarowym poetą. Jego czerwoną twórczość Hemar w wierszu "Broniewszczak" porównał do soku z rozgniecionych malin. Nic za darmo. Musiał zrezygnować z części swojego życiorysu (legiony, więzienia sowieckie) i zapomnieć o Polsce sprzedanej w Jałcie i Teheranie. Broniewski nie potrafił się bronić. Ratowały go alkohol i poezja. Jak on recytował swoje wiersze! ... tak, jak on tylko czytać umiał. Z uczuciem, namiętnie, zdyszany impetem własnego słowa - wspominał Morstin [s.249]. Nie pomogły mu jednak, gdy stracił ukochaną córkę-bzdurkę, gdy psychołotrzy wlekli go w kaftanie bezpieczeństwa do szpitala, który faktycznie stał się więzieniem. Nieprawdopodobnie pogmatwana biografia. Co z niej zapamiętać? Może - jak prosił sam poeta - że to wiersze, które napisał, są najważniejsze. Ja jeszcze będę pamiętać lirycznego pana o chabrowych oczach, pachnącego ulubioną lawendą...
Mariusz Urbanek, Broniewski. Miłość, wódka, polityka, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2011
Świetna książka, świetny poeta, dzisiaj pokutujący za popularność na szkolnych akademiach w czasach PRL-u.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń~ Rzadko śpiewam w chórze, ale w wypadku tej biografii dołączyłam z przyjemnością, a przede wszystkim z przekonaniem. Polecam tym, którzy jeszcze się zastanawiają.
UsuńAlicji mam na myśli dokładnie to co napisałem - że nad odbiorem Broniewskiego po 1989 r. zaciążyły skojarzenia z jego poezją wcześniej eksploatowaną na akademiach "ku czci" i przez to odchodzi dzisiaj w niepamięć, niezależnie od rzeczywistej wartości jego dorobku.
Usuń~ Alu, Marlow, pokuta kojarzy mi się nieodparcie z wcześniejszym grzechem. Coś w tym jest. Chyba jednak najważniejsza jest w tym przypadku poezja, bo lirykiem wielkim był. Nawet te wiersze ze szkolnych podręczników budzą dreszcze. Do dziś pamiętam nagą, chudą Ryfkę, którą rozstrzelali Niemcy. To taki ślad, który zostaje. A zostaje tylko dobra poezja.
UsuńTeż się szykowałam na zakup tej książki, ale zgadałam się z koleżanką, z którą często wymieniam się książkami, że ona już ją ma, a więc odpuściłam sobie zakup i zapewne ją wkrótce przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńPostać Broniewskiego jest warta uwagi. Ostatnio natknęłam się gdzies na anegdotę, jak to namawiano Broniewskiego do napisania słów do nowego hymnu PRL. Odmówił zdecydowanie, a gdy władze nadal go namawiały wręczył Bierutowi tekst ... "Jeszcze Polska nie zginęła..." :)
~ Wersji sceny z Bierutem jest kilka, bo uczestniczyły różne osoby. Podobają mi się słowa Dąbrowskiej w "Dzienniku" - poeta odmawia słowami: "Bo to tak, jakbym orłowi polskiemu urwał głowę". Z tym fragmentem spotkasz się już na początku książki, czego życzę ci jak najszybciej:)
UsuńCieszę się, że książka przypadła ci do gustu. Piękny portrecik zbudowałaś z jej treści książki. Dobrze było sobie przypomnieć sylwetkę tego poety. Mam zamiar bliżej poznać jego zapomniane utwory.
OdpowiedzUsuńPięknie Julia Harwtig zachęca od obcowania z poezją. To są święte słowa, bo rzeczywiście doświadczam tego, że codzienność zabija. Ostatnio czytałam trochę poezję Herberta za sprawą książki Urbankowskiego i wiem, co miała na myśli poetka. Dzięki za przytoczenie tych słów.
Dochodzą słuchy, że pan Urbanek szykuje biografię Tuwima. Już ostrzę sobie zęby;)
~ Też po lekturze biografii sięgnęłam do domowych wierszy, ale mam peerelowskie wydania, więc nic z nieznanych, o których wspomina autor. Z innych Urbanka mam "Złego Tyrmanda", a "Tuwima" wypatrzyłam z serii "A to Polska właśnie" - taka malutka kiedyś była z Wydawnictwa Dolnośląskiego (2004). Ciekawe, czy to będzie powtórzenie, rozszerzenie czy coś nowego. No to czekamy razem:) Miłego wieczoru:-D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńChyba muszę zakupić i przeczytać, by dołączyć się do chóru pochlebców. Broniewskiego recytowałam z przyjemnością, bo miałam zawsze wrażenie, że pisał to, co serce w danej chwili mu dyktowało. Był też znakomitym tłumaczem poezji z literatury rosyjskiej. Mam dwujęzyczne wydanie Jesienina i, czytając, w pewnych momentach miałam wrażenie, że przekład jest lepszy od oryginału.
OdpowiedzUsuń~ Myślę, że śpiewałybyśmy jednym głosem:)
UsuńPłacił wierszami za willę, za możliwość druku, za spotkania autorskie, ale w czasie tych spotkań ludzie naprawdę płakali. Tego potrafi dokonać wyłącznie poezja najlepsza.
Nie mogę się rzucić od razu, ale jak tylko doczytam i odgarnę z pierwszej linii priorytetowe tytuły, to biografia Broniewskiego byłaby mile widziana. Gdy byłam uczennicą jeszcze się o Broniewskim wspominało. Sama o nim nie opowiadam (swoim uczniom), bo mi brakuje czasu. A może też świeżego impulsu. Dlatego ta lektura może mieć swoje konsekwencje. ;)
OdpowiedzUsuń~ Moja pierwsza linia też obstawiona niemożebnie. Jednak z linii frontu najłatwiej mi uciec w poezję. A Broniewski zasługuje, by go pamiętać. I kto to mówi! - ja, taka pamiętająca niektórym. Jednak liryka podbija me serce nieustająco:)
UsuńHmmm jakoś nie po drodze mi od pewnego czasu z biografiami. Nie wiedziałam, że nie ma Broniewskiego w kanonie lektur... Zaskoczyłaś mnie. Co do poezji to moja ostatnia lektura to tom wierszy Adama Ziemianina o tytule . Czytany pewien czas temu, jeśli nie znasz, to polecam wiersze tego poety. Jakaś zdecydowanie bardziej prozaiczna jestem ostatnio :)
OdpowiedzUsuń~ Brak wielu autorów mnie też zaskakuje. Pewnie to w związku z prawem autorskim, bo za zamieszczenie każdego tekstu płacić trzeba - to mój własny domysł. A Adam Ziemianin + SDM = moja miłość! Tęsknota za bieszczadzkimi aniołami potęguje się, gdy syberiada za oknem:)
UsuńZ przyjemnością przeczytałam tę biografię. Pamiętam Broniewskiego ze szkolnych akademii, "Słońce września" wciąż jeszcze we fragmentach znam na pamięć :)
OdpowiedzUsuńZe swoimi uczniami omawiam tren "Obietnica", opowiadam wtedy o poecie, nie znają jego twórczości.
Pozdrawiam :)
~ Uczę w SP, to pewnie inny etap. Żal, że nie ma jego wierszy:(
UsuńBrałam pod uwagę i to, że mój sentyment wynika li tylko z powodu oparów młodości, bo: "To, co jest echem dziecinnych naszych przypomnień, nigdy podobać się nie przestanie..." (Stanisław Moniuszko). Jednak nie, wybronił się. Pozdrawiam również:)
A ja nie na temat. Piszę, że jestem, zaglądam, bywam, ale ostatnio tak zmęczona, że oni pisać nie mam siły, ani komentować. Ackentuję więc tylko swoje podglądanie.
OdpowiedzUsuń~ Właśnie z tęsknotą zaglądnęłam wczoraj do ciebie, czytałam sentymentalną "połowę drogi" i rozumiem. Sama ciągotki do oderwania się od wirtualnego świata miewam. Dobrze, że jesteś:)
UsuńChciałabym napisać, że to z rozsądku, że z chęci zmiany, ale moje czasowe milczenie wymusza nadmiar pracy :(. Ale mam nadzieję, że za niedługo wygrzebię się spod sterty papierów.
OdpowiedzUsuń~ Ja właśnie teraz odpoczywam i czytam kilka książek równolegle. Też życzę czasu, bo to skarb. Zresztą nic nowego:)
UsuńOj ja z chęcią bym sięgnęła po tę książkę, i poczytała o Broniewskim, zwłaszcza, że jak pani wspomniała teraz tak nie wiele jest o nim w literaturze. Bardzo wyczerpujący tekst, dodaję bloga do mojej listy czytelniczej
OdpowiedzUsuńzapraszam w wolnej chwili do siebie
http://mieedzykartkami.blogspot.com/
pozdrawiam serdecznie
~ Witam w "papierowym domu".
UsuńKsiążka zbiera same dobre opinie, więc tylko dołożyłam swoją i polecam.
Jaki ładny nick! Pozdrawiam również ciepło:)
Wczoraj natrafiłam na Twój blog i jestem zła na siebie, że tak późno :) Mnóstwo tu wartościowych książek. Poza tym podziwiam warsztat pisarski. :) Jeśli będę miała więcej czasu, to moje komentarze będą bardziej merytoryczne :) i chętnie wezmę udział w dyskusjach prowadzonych w ,,papierowym domu: :) Tymczasem na swoim blogu dodałam Twój blog jako ulubiony:)Pozdrawiam i wytrwałości życzę.
OdpowiedzUsuń~ Tradycyjnie witam w "papierowym domu". Z pewnością nie jest za późno, bo wpisy grzecznie czekają na swojego czytelnika. Jestem wdzięczna za dobre słowa w odniesieniu do kanonu lektur, bo nie jest to typowy zestaw, jaki często można zobaczyć na innych blogach. Chadzam sobie własną, prawą stroną literatury. Jeśli znajdziemy wspólnych ulubionych autorów, będzie mi podwójnie miło. Szczególnie ważne to w czasie dyskusji, gdy myśli się inaczej niż goście i trzeba szukać mocnych argumentów. A bywa gorąco;) Drzwi szeroko otwarte. Serdeczności:)
UsuńMąż mi kupił w prezencie tę książkę, a ja z dobroci serca pożyczyłam ją przed przeczytaniem znajomemu i teraz czekam cierpliwie...
OdpowiedzUsuńGdy myślę o poezji, to od razu słyszę w głowie słowa Wacława Tkaczuka: "Ludziom potrzebne są wiersze". Ot takie to oczywiste. :-)
~ Ważne, że jest. Ja też pożyczam z niechęcią, ale tak trzeba, żeby książka żyła.
UsuńSłowa Tkaczuka tak oczywiste, najprostsze, ale czasem trudno nam zauważyć, czego potrzebujemy. Przynajmniej mi. Pędzę, pędzę, a wymiar metafizyczny czeka. Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam:)
Bogusiu, jak Ty potrafisz pisać. Już gdzieś się spotkałam z tą biografią, a po Twoim poście będę marzyć o niej, gdyż Broniewskiego / jak nie mam duszy poetycznej/ lubiłam ogromnie, był poetą, którego przerabialiśmy brzydko mówiąc na polskim i pamiętam go również recytującego swoje wiersze. Jako człowiek postać tragiczna / ale cóż, w czasach mu przyszło żyć niejednoznacznych, trudnych/ ale jako poeta, piękna.
OdpowiedzUsuńTego typu poezję jednakże mogą tworzyć chyba tylko dusze udręczone ponad miarę.)
~ W każdym drzemie liryczny duch, tylko go zagłuszamy. Czasem w szkole nas wystraszyli. Przede wszystkim nie trzeba się wierszy bać i próbować zrozumieć do dna.
UsuńA poetyckich biografii kilka w zanadrzu mam. O tym pisze mi się najłatwiej:)
Pisz, a ja będę czytać, a biografię Broniewskiego nabyłam dzisiaj w miarę tanio i czekam.)
Usuń~ Wiersze mnie wołają, ale ciągle pojawiają się nowe tematy. A to "Syberiadę" nakręcili i muszę się odezwać, a to Bobkowski wypłynął i musiałam doczytać... Jakaś niekonsekwentna i niezdyscyplinowana jestem, a byłam całe życie taka poukładana!
UsuńBiografii tego poety nie czytałam. Ulica przy której mieszkam nosi jego imię. Zapraszam bardzo serdecznie na mój drugi blog: " Urokliwe miejsca kultu ".
OdpowiedzUsuń~ Moniko, to pewnie w którymś momencie toczyła się dyskusja na temat zmiany nazwy? Ale niech tak zostanie.
UsuńNa twoim drugim blogu już byłam i od razu pomyślałam, że jeszcze trzeci by ci się przydał, taki z miejscami literackimi. Tak dużo podróżujesz, to co to zatrzymać się przy jakimś dworku...Fajnie by było, bom ciekawska osoba:)
Jestem pod wrażeniem Pani blogu. Szukałem adresu, aby zaprosić Pani blog na moją stronę. Nie znalazłem? Jeśli zerkanie Pani na niego zauważy, jak gęsto" tam od literatury wszelkiej maści. Jeden z ostatnich postów poświęciłem moim spotkaniom z Broniewskim. Pewnie, to nie ostatni tego typu zapis. Sięgam często po zapomnianych autorów, jak np. Goszczyński, Syrokomla czy Słoński i Mochnacki. O ile wyrazi Pani zgodę, to chętnie umieściłbym Pani adres na moim blogu. Serdecznie pozdrawiam z Bydgoszczy
OdpowiedzUsuńKarol Narocz
Zapomniałem dołączyć - oto link do mego postu o Wł. Broniewskim.
OdpowiedzUsuńK. N.
http://historiaija.blogspot.com/2013/03/moj-broniewski.html
~ Witam w papierowym domu:)
UsuńDziękuję za ciepłe słowa. Tak sobie piszę "po swojemu", tęskniąc za minionym. Coraz mniej interesują mnie bestsellery, a zwracam się w stronę związków literatury z historią, o czym zresztą Pan pisze. Wpis o Broniewskim arcyciekawy. Też tak odbieram poetę i jego lirykę. Będzie mi miło, jeśli zamieści Pan mój adres. Ostatnio skasowałam (był w rubryce - o mnie), bo kilka wpisów zdenerwowało poprawnych politycznie. Zaowocowało to również blokadą anonimowych komentatorów, ale może już znaleźli inne źródło pożywek. Mój adres mejlowy: ksiazkowiec@poczta.fm
Pozwolę i ja dodać Pański adres na blogrollu. Pozdrawiam serdecznie:)