DOM Z PAPIERU



piątek, 27 lipca 2012

Sprzeciw wobec amerykańskiej amoralności

To 102. post na moim blogu. Ponieważ liczba ta niezmiennie kojarzy mi się z czołgiem, wsiadam do "Rudego" i wyruszam na wojnę do Teheranu.
Azar Nafisi Czytając "Lolitę" w Teheranie
Ile ja się nawklepywałam na allegro, żeby tę książkę mieć! W końcu wystawił ją osobnik o nicku kojarzącym się z narkotykami i każdy bał się licytować. Wygrałam, a raczej zdobyłam walkowerem za grosze. Dobrze, że tak się stało, bo gdybym przepłaciła, plułabym sobie w brodę. A miało być tak pięknie, bo przecież kocham książki o książkach! Ale po kolei.
To literatura faktu. Azar Nafisi opowiada o pobycie w Iranie na przestrzeni około 18 lat. Gdy w 1995 roku zrzekła się posady wykładowcy na uniwersytecie, zgromadziła wokół siebie grupkę ulubionych studentek i prowadziła z nimi spotkania w swoim domu.  Czwartki - przywodzące na myśl przyjęcia u króla Stasia - poświęcone były dyskusjom o literaturze. Zapowiada się bardzo ciekawie. Co czytały i omawiały? Już na pierwszej stronie pada nazwisko Muriel Spark z jej Pełnią życia panny Brodie. Czytały klasykę perską, jak np. Szeherezady Księgi tysiąca i jednej nocy oraz najważniejsze pozycje literatury zachodniej - Dumę i uprzedzenie, Lolitę, Daisy Miller, Panią Bovary.
Cel tych zajęć? Chodziło mi o to, żebyśmy czytały utwory literackie, omawiały je i reagowały na nie. Każda z nich miała prowadzić prywatny dziennik, w którym notowałaby swoje reakcje na czytane powieści oraz to, w jaki sposób te lektury i dyskusje odnoszą się do jej doświadczeń osobistych i społecznych [s.34]. Moc literatury miała wynagrodzić uczestniczki i odmienić ponurą rzeczywistość. Dziewczęta słyszały wielokrotnie słowa Nabokova, że "czytelnicy rodzą się wolni i powinni zostać wolni". Zgodnie z tą dewizą analizowano opowieści Szeherezady. Królowa i dziewice oddają życie bez sprzeciwu, czyli wyrażają cichą zgodę na panowanie okrutnego monarchy, akceptując narzucone prawa. Dopiero Szeherezada przerywa cykl przemocy, używając wyobraźni i refleksji. Dużo miejsca Nafisi poświęca Zaproszeniu na egzekucję Nabokova. Ucieczka przed okrucieństwem totalitarnego ustroju to prowadzenie zapisków przez Cyncynata - głównego bohatera. By przetrzymać fizyczny ból i tortury, zamyka się we własnym świecie. Nie chce się on upodobnić do innych, a swą postawą ukazuje, że siły zła nie są wcale wszechmocne.
I tak będzie z każdą kolejną lekturą, bo każde wielkie dzieło sztuki to akt uświęcenia, niesubordynacji wobec zdrad, potworności i nielojalności życia. [s.71]
Ale to nie książki, nie spotkania i nie studentki są główną osią powieści. Najważniejsze jest to, przed czym uciekają.  Totalitarna Islamska Republika z jej rewolucją kulturalną, która dyskryminuje kobiety, nakazuje im włożyć hedżab, poddać się kontroli obyczajowej policji... I tu następują opisy: zakaz spożywania alkoholu, kanapek z szynką, zakaz pojawiania się kobiet bez asysty mężczyzny (męża, brata), kontrola długości paznokci, rzęs, różu na policzkach, a nawet zbyt uwodzicielskiego wgryzania się w jabłko! I tak przez wiele, wiele stron. Rząd islamski jako pokaz hipokryzji i hańby. Ajatollah Chomeini usiłujący życie milionów ludzi przeobrazić w wytwór własnej chorej wyobraźni. Książka staje się bardzo polityczna, opisująca przemoc w kraju - manifestacje, naloty, więzienia, egzekucje, starcia... Czyta się ciężko, coraz wolniej... Początkowe zaciekawienie zamienia się w odruch buntu i próby wyjaśnienia. To dla mnie sprawy dalekie i obce. Może tak było, ale trudno wydarzenia oceniać z obecnej perspektywy. Początki rewolucji w Iranie to koniec lat 70. Też byłam wtedy studentką. Tam dochodziło do rozruchów na uniwersytetach, walczono o programy, o wykładowców, a ja musiałam zdawać egzaminy z filozofii marksistowskiej i z ekonomii politycznej socjalizmu. Tam młoda para marzyła o antenie satelitarnej, a ja marzyłam o kupieniu papieru toaletowego. W czasie ich rewolucji były pełne więzienia, a u nas wprowadzono stan wojenny i internowano tysiące ludzi. Tam studentki musiały kserować książki, bo znikały ze sprzedaży, a u nas powstawał drugi obieg czytelniczy i w ruch szły powielacze. Wiele bohaterek wyjeżdżało do Ameryki na studia, a w Polsce otrzymanie wizy graniczyło z cudem. To był ten sam czas!
Hedżab lub płaszcz z chustą wracają na kartach powieści dziesiątki razy. Wydaje się nam to straszne, ale przecież wiele kobiet uznaje je za symbol świętego związku z Bogiem i nosi z własnej woli. Wiele zakazów dotyczy też mężczyzn, o czym się praktycznie w książce nie mówi. To mężczyźni osądzają kulturę amerykańską jako amoralną, protestują przeciw "wywrotowym" autorom. Gdy doktor Nafisi jako kluczowe słowo charakteryzujące główne postacie - w tym Gatsby'ego -  podaje beztroskę, pan Nijazi wykrzykuje:
- Beztroska to za mało! - zareplikował. - Nie wystarczy jeszcze, żeby uczynić z tej powieści dzieło moralne. Ja pytam cię o grzech cudzołóstwa, o łgarstwa i zdrady małżeńskie, a ty mi prawisz o beztrosce? [s.171]
Niełatwo w świecie islamu zaistnieć "niemoralnej amerykańskiej kulturze". Czy należy to potępiać? Przyznaję, że niewiele mnie interesowały historia i teraźniejszość krajów arabskich, dlatego próbowałam doczytać, grzebałam na forach internetowych. Generalnie - według odwiedzających - ludzie są serdeczni, przyjaźni, a turysta przestrzegający zasad (np. kobiety nie obnażają ramion, nie pije się alkoholu w miejscach publicznych) czuje się bezpiecznie.
Natarczywie nakładają mi się obrazy z filmu obejrzanego w trakcie ostatniej podróży. "Regulamin zabijania" to relacja z rozprawy sądowej. Główny bohater -  chluba marines - zostaje oskarżony o zmasakrowanie cywilów w trakcie akcji w Jemenie. Przekonuje sąd, że demonstranci mieli broń i nie strzelano do bezbronnych. Co łączy film z książką? Nienawiść. Komuś bardzo zależało, żeby poczuć sympatię do amerykańskich bohaterów, a bać się wyznawców islamu. Książka pełna gniewu, a jeśli USA i Iran są (były?) w konflikcie zbrojnym, to nie dziwię się, że jest promowana. Lektury były tu tylko pretekstem do pokazania sytuacji w kraju. Nie na to liczyłam. Problemów poruszonych mnóstwo i pewnie tyle zdań, ilu czytających. Z szacunkiem traktuję inne religie, nie interesuję się polityką. Nawet wyrzuciłam z domu telewizor, żeby zaoszczędzić sobie straszenia mnie terrorystami.  Książka nie dla mnie - to najkrócej.

24 komentarze:

  1. Po opisie wygląda, że i nie dla mnie. Może, gdyby mnie ciągnęło w jej stronie, gdybym jak ty namierzała, szukała, chciała, to recenzja niczego by nie zmieniła, bo jestem przekorną babą, i jak mówią, nie czytaj, to przeczytam, nie idź to pójdę. Ale nie ciągnęło, nie namierzałam, nie szukałam, nie chciałam i po przeczytaniu Twojej opinii nadal mnie do niej nie ciągnie. A co do wyrzucenia telewizora - wczoraj padłam ofiarą nie oglądania wiadomości i niczego nieświadoma zakupiłam bilet lotniczy OLT Ekspress, która okazuje się wzięła sobie i zawiesiła działalność, bo cofnięto jej koncesję na loty. Na szczęście są duże szanse na odzyskanie kasy.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Z tego co zauważyłam, polityka to nie jest to, co zajmuje Cię najbardziej. I dobrze, bo są piękniejsze rzeczy na świecie.
      Gdy podróżowałam po Chorwacji, ciągle ktoś pytał, z jakiego biura podróży korzystam. A ja nie wiedziałam, co się dzieje w Polsce:) Jednak decyzji pozbycia się telewizora nie żałuję. I widzisz, że mam słuszne obawy co do listopadowego Amsterdamu. Cztery koła, to jednak jakaś przyczepność na drodze jest, a samolot to nigdy nie wiadomo. Będzie to już moje trzecie podejście do linii lotniczych. Życzę udanej walki o kasę:)

      Usuń
  2. Też nie żałuję zaprzestania oglądania TV, widać tak miało być i też mam nadzieję, że tym razem uda się pieniążki odzyskać. Ja nie mam wyjścia i jestem zdana na powietrzne podróże.Czyżbyś miała lecieć OLT Ekspress?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Koleżanka zamówiła bilet grupowy; mają być jakieś tanie linie lotnicze z Rzeszowa, dopiero co uruchomione, dlatego lecimy. Nawet mnie nie strasz, że to może być OLT Ekspress! Ja już czytam "Dziewczynę z perłą"!

      Usuń
  3. Nie chcę cię straszyć, ale to wielce prawdopodobne, bo jedyne tanie linie ostatnio uruchomione (w kwietniu) to właśnie OLT Ekspress. Chciałabym się mylić. Książki nie czytałam, ale film bardzo mi się podobał i właściwie dzięki niemu usłyszałam o Vermerze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ To może mój Anioł dba o mnie, a ja upieram się, żeby latać:)

      Usuń
  4. Rozmawiałyśmy już o tej książce, a raczej Iranie, wystrzelałam się w tym temacie. Telewizor mam, polityką interesuję się tylko na tyle, żeby wiedzieć, co się na świecie dzieje, bo jakoś bez tego nie potrafię, a nie lubię ślęczeć przy komputerze i oglądać tu wiadomosci. Poza tym ostatnio stare polskie filmy zaliczam, dużo półkowników, więc do tego też się ten sprzęt nadaje.
    A Dziewczynę z perłą czytałam i bardzo ją lubię. Bardzo, bardzo. Film też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Zgadza się. I tak chętnie odwiedziłabym kraje muzułmańskie. A ile polskich dziewcząt chciałoby, żeby mężczyzna pokochał je za zalety duszy i umysłu, a nie ciała. Cenię ich tradycje i kulturę i nadal uważam, że to Zachód zrobił z nich bezduszne, owładnięte nienawiścią istoty. Muzułmanie mieszkają też w Turcji czy Hercegowinie i są to kraje, w których Polacy czują się bardzo sympatycznie. Głównie chodzi o to, że autorka skupia się na czasach rewolucji sprzed 30 lat, a czytelnicy dokładnie tak odbierają Iran dziś. Z chęcią poczytałabym, co mają do powiedzenia np. studenci arabistyki. No nic. Stare filmy też uwielbiam. Pozdrawiam serdecznie - ta od staroci:)

      Usuń
  5. Nawet swego czasu przymierzałam się do tej książki, ale po lekturze "Tysiąca wspaniałych słońc" - tu akurat fanatyzm religijny w Afganistanie i w tym wszystkim kobieta bez bez prawa i woli, unikam książek traktujących o podobnych sprawach. Nie da się ukryć, że wojny na tle religijnym pochłonęły wiele ofiar i były najkrwawsze, o sytuacji kobiet nie wspomnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Wspomnianą przez Ciebie książkę zapisałam sobie kiedyś, ale wykreśliłam. Nie dam rady cierpieć nad całym światem, wystarczy mi nad Polską. Szkoda też, że nie potrafimy wykrzyczeć naszego prawdziwego bólu, tylko na wierzch wypływają głosy tych, którzy Solidarność rozsadzili, współpracowali z systemem, a prawdziwi patrioci nadal w cieniu. Gdy robi się gwiazdę z Krzywonos, a nie z Walentynowicz na przykład (to a propo filmu, który lada dzień zostanie nam wyświetlony i gdzie ujrzymy dobrą milicjantkę z medalikiem na szyi, karmiącą dziecię Wałęsy). Nie będę politykować:(

      Usuń
    2. Nie politykuj :-)wszak najważniejsza jest literatura.

      Usuń
    3. ~ Wszystko przez tę książkę. Muszę rozważniej dobierać lektury:)

      Usuń
  6. Dzien Dobry! Bardzo lubie i cenie Pani blog, ale bylam zaszkowana porownywaniem lat 70-tych u nas i w Teheranie! Nie jestem studentka arabistyki. I nawet ksiazek o kulturach arabskich czytalam niewiele. Ale prosze sobie przypomniec Betty Mahmoody " Tylko razem z corka", albo "Persepolis" Marjane Satrapi (tego jesli Pani nie zna to goraco polecam. Na podstawie tej ksiazeczki powstal piekny film czarno-biala kreskowka, ktora moca przekazu przewyzsza wiele filmow fabularnych). Dodam jeszcze "Tysiac wspanialych slonc" Khaleda Hosseini (choc tu akcja nie toczy sie w Iranie, ale w Afganistanie i pisana jest przez mezczyzne. Podczas kazdej z tych lektur dziekowalam Bogu, ze zyje w kraju eupopejskim, gdzie rownosc plci (choc daleko jej do idealu) istnieje.
    Nie bede wytaczac tutaj wszystkich argumentow, ktore cisna mi sie pod pioro, ale ciesze sie, ze nie jestem bita, ponizana, ani przez meza, ani przez tesciowa, ze moge sie ubrac jak chce, mowic co chce i wychowywac moja corke na wolna kobiete.
    Pozdrawiam serdecznie
    Wyspa (ta od Wiednia, ktory zwiedzilam w marcu i sie po prostu w tym miescie zakochalam, ale to juz inny temat)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ No cóż, bliższa ciału koszula. Wyspo, nie wiem, jakie masz doświadczenia z okresu stanu wojennego. To nie tylko kartki i kolejki. Pamiętam na ulicach ZOMO, koksowniki, brak łączności z rodziną (kilka miesięcy nie widziałam rodziców, bo nie miałam przepustki). Robiłam masło w słoiku, żeby dzieciom posmarować kromkę. Niemowlakowi nie miałam co dać jeść, bo mleko w proszku było na kartki, a moje dziecię chciało pić więcej niż wyznaczył mu urzędnik. Robiłam na drutach i szyłam, żeby w coś dzieci ubrać. Jakoś żyli ci, którzy mieli niepracujące babcie stojące godzinami w kolejkach. Nie obchodziło mnie wtedy malowanie paznokci albo kupienie różu. Nie to doskwierało najbardziej. O wolności słowa można było zapomnieć, co najwyżej zaśpiewaliśmy sobie balladę Okudżawy w bliskim towarzystwie. Ludzie ginęli (kilka osób zmarło w wyniku pobicia w śledztwie w bliskim Załężu), byli więzieni, szykanowani, straszeni, wyrzucani z pracy, zmuszani byli do emigracji...
      A dziś? Współczuję młodzieży - w dużej mierze wyjałowionej intelektualnie i moralnie - gdy wmawia im się modę na tatuaże (zabrania tego religia islamu), modę na taniec przy rurce, gdy w telewizji mogą oglądać reklamy, gotowanie i odchudzanie... Wtedy myślę, że czas na rewolucję kulturalną i u nas, na powrót do polskich obyczajów. Dlatego wyrzuciłam telewizor. Media wyolbrzymiają potworności w krajach arabskich, żeby uzasadnić agresję wojskową. Takie jest moje zdanie. Zresztą sama Nafisi pisze w epilogu, że teraz w Iranie jest inaczej. Jedna z jej studentek była trzykrotną mężatką (jak to możliwe w takim terrorze?). Inna mówi o swojej szczęśliwej rodzinie. A czy u nas kobiety nie są poniżane i bite przez mężów? Kończę, bo pobiję rekord w długości komentarza. Każdy ma swoje poglądy, które życie zweryfikuje. Ja nadal z przyjemnością odwiedziłabym kraje arabskie. Pięknych podróży i Tobie życzę:)

      Usuń
  7. Po lekturze "Kamienia cierpliwości" powiedziałam sobie, mimo że to urzekająca literatura, iż nigdy już nie sięgnę po żadną powieść opowiadającą o trudnym losie kobiet w krajach muzułmańskich!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Trudno oceniać czyjąś kulturę, bo patrzymy z naszego punktu widzenia. Tak jak trudno mi zabierać głos na temat Japończyków (np.harakiri!) czy Chińczyków (chociażby wiązanie stóp). Co dla nas jest okrucieństwem, dla nich religią lub zwyczajem. To inne światy. Wracam na łono rodzimej literatury.

      Usuń
  8. Też napiszę krótko tym razem - książka również nie dla mnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ I dobrze. "Kolację z Anną Kareniną" czytało mi się o wiele lepiej.

      Usuń
  9. Mam obecnie tyle książek do przeczytania, że nie pałam chęcią do tej pozycji. Odnosząc się do telewizji. Mam w domu telewizor, który praktycznie stoi nieużywany. Przecież to istny złodziej czasu. Można znaleźć ciekawsze zajęcia niż oglądanie bzdurnych programów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Moje książki też mnie wołają. Nie potępiam w czambuł telewizji, bo miałam TVP Kulturę i Historię, gdzie czasem coś ważnego było, ale stracone godziny, żeby wyłowić perełkę, to stanowczo nie dla mnie:)

      Usuń
  10. Ciężka sprawa z tymi czytadłami. Wygląda na to, że wiele powstaje na zamówienie. Jak nie propaganda pro albo antyislamska, to nma drugim biegunie pani Picoult...

    OdpowiedzUsuń
  11. ~ Uffff... Dobrze, że tak piszesz, bo już zastanawiałam się, czy źle sformułowałam swoją wypowiedź i przypadkiem popieram znęcanie się nad kobietami. Nie dla mnie literatura zaangażowana.

    OdpowiedzUsuń
  12. "Lolita w Teheranie" jest znakomita! Czytałam to już dawno (pożyczoną z biblioteki), ale chętnie bym wróciła do lektury. Odebrałam ją jakoś tak uniwersalnie, tzn. wcale nie jak kolejną łzawą opowieść o biednych muzułańskich kobietach żyjących za zasłoną, ale jako książkę o tym, jak w warunkach reżimu można wywalczyć sobie wolność intelektualną. W sumie - bardzo optymistyczna pozycja. Ciekawe są też analizy tekstów literackich, które autorka czyta wraz ze swoimi studentkami. Np. powaliło mnie porównanie sytuacji kobiet w Anglii opisywanej przez Jane Austen z tym, co przeżywają kobiety w dwudziestowiecznym Iranie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Dlatego że słyszałam wyłącznie pozytywne opinie, skusiłam się. Nie żałuję przeczytania, bo książki o książkach są dla mnie bardzo cenne, ale właśnie tu dyskusje lekturowe rozmyte były polityką. Za dużo tego było i już. Te same argumenty wracały co kilka kartek. Wyczuwałam napastliwość w stosunku do mężczyzn, a przecież sama autorka ceniła swoją rodzinę. Czyli jedynie jej ojciec i mąż byli wspaniali, a reszta to potwory? Co do wyborów lekturowych - były ciekawe, ale czasem te analizy mnie zadziwiały! Nie dotykały istoty książki, tylko były dobierane pod kątem walki o wolność (?). Takie stronnicze. Chyba że dyskusje były pełniejsze, ale opisane fragmenty dotykały rzeczywistości islamskiej, bo o tym głównie ta książka jednak była.

      Usuń

Komentarze mile widziane.