/.../
Jak trudno ustalić imiona
wszystkich tych co zginęli
w walce z władzą nieludzką
/.../
musimy zatem wiedzieć
policzyć dokładnie
zawołać po imieniu /.../
- Z.Herbert: Pan Cogito o potrzebie ścisłości
Jestem taka szczęśliwa! Udało mi się! Udało! Mam książkę, której szukałam od miesięcy. Cierpliwe, żmudne, codzienne klikanie i nagle jest... Bicie serca, żeby nikt nie wypatrzył licytacji. Te tomy są moim przeznaczeniem i dlatego sprzedający pomylił się (?) i wystawił tylko część podtytułu. Ponieważ nie ma jednego autora, bo książkę redagowały B.Otwinowska i T.Drzał, znaleźć ją było trudno. O kim? o czym? te tomy? To księga kobiet - więźniów politycznych 1944-1958. Każdy tom składa się z części wspomnieniowej i biograficznej. W obu tomach jest wspomnienie mojej wspaniałej Krystyny! Jeśli ktoś czytał wcześniejszy wpis o siedmiu latach stalinowskiego więzienia Ewy Ludkiewicz, to tutaj ma ich zwielokrotnione echa. Są więzienia śledcze (Mokotów, Lublin), najczęściej pojawia się centralne więzienie dla kobiet w Fordonie, parę wspomnień dotyczy Inowrocławia zwanego polskim Oświęcimiem, jest też Bojanowo - progresywne więzienie dla dziewcząt - odpowiednik Jaworzna dla chłopców. Koleżeńska pamięć wyciąga imiona z nieludzkiego stanu liczby i nadaje im rangę osoby. Do więziennego apelu stają kobiety, bo to zbiorowość szczególna. Jeszcze w trakcie śledztwa były obok najbliższych, potem do cel trafiały same. Księga to monografia określonego środowiska, bliska mi szczególnie. Nie będę opisywać. Dziś tylko wyimki:
Maria Kobierzycka-Maciąg: Zaraz po przywiezieniu mnie do więzienia na Pradze wezwano mnie do celi przesłuchań, gdzie słynny, wyrafinowany oprawca - Różański, rzucił się na mnie z biciem i rynsztokiem obelg, z których najłagodniejsze były: "Ty suko, ty szmato, ty ścierwo z NSZ-tu". Innych obelg nie chcę tu powtarzać. Odruchowo, nie myśląc o konsekwencjach, uderzyłam go w twarz. Reakcja była natychmiastowa, wykręcono mi ręce i odprowadzono do karca. (...) Drugie spotkanie z Różańskim było bez bicia, tylko syczącym głosem obwieścił, że zapewnia mnie, iż "własną ręką sam zabije mnie jak sukę". Byłam przerażona, wiedziałam, w jakich jestem rękach i w myślach modliłam się o szybką śmierć. [s.63]
Irena Cieślińska-Skrzypiec: W tym okresie pilnowano nas, byśmy nie odebrały sobie życia: po pierwsze duże nieprzyjemności miałoby kierownictwo więzienia, a po drugie, według ogólnej zasady, więzień wszystkie udręki powinien przeżywać, zaś umieranie byłoby wybawieniem. [s.41]
Nie żywiłam i nie żywię żadnej chęci zemsty wobec tych ludzi - czasem było mi nawet żal niektórych, że tak nisko upadli i zatracili poczucie swego człowieczeństwa, pastwiąc się nad bezbronnymi. [s.45]
Danuta Socha-Jakubczyk: Co odczuwałam i przeżywałam w tym czasie? Jedynie ktoś, kto chociaż w części to przeszedł, potrafi zrozumieć. Co bolało najbardziej, nie w sensie fizycznego bólu? Co przeżywała moja Rodzina? Czy winni tych zbrodni zostali pociągnięci do odpowiedzialności karnej? Kto, gdzie, kiedy? Czym i czy w ogóle można kompensować podeptanie praw i godności człowieka, krzywd moralnych i fizycznych wyrządzonych z premedytacją? Czy idee, za które byliśmy gotowi oddać życie, zwyciężyły? [s.129]
Czytam od tygodnia. I będę czytać tygodniami. Oglądam załączone fotografie. Patrzą na mnie oczy wesołych, inteligentnych kobiet. Wielu już z nami nie ma. Czas zawołać je po imieniu...
Wszystkie cytaty pochodzą z pierwszego tomu: Zawołać po imieniu. Księga kobiet - więźniów politycznych 1944-1959, zebrały i opracowały: Barbara Otwinowska przy współpracy z Teresą Drzał, Wydawnictwo VIPART, 1999
Trudno po tak Wielkiej Książce pisać o czymkolwiek. Zatem tylko zdjęcia ostatnich zakupów.
W końcu kupiłam "Dziennik 1954" Tyrmanda, żeby zobaczyć, jakimi problemami żyli ludzie w czasie, gdy patrioci ginęli w więzieniu.
Ocaliłam od zapomnienia wspomnienia ucieczki z Kazachstanu Marii Byrskiej. Wojenne losy tej kobiety i jej maleńkiego synka to cząstka losów rzeszy Polaków skazanych na mękę i śmierć.
"Między mitem a historią" to analiza twórczości Włodzimierza Odojewskiego; z autorką miałam do czynienia w czasie studiów i bardzo ją cenię, czyli będzie mądrze i prawdziwie.
"Antypolskie oblicze Czesława Miłosza" Jana Majdy już miałam, ale do mnie nie wróciło. Niech służy słusznej sprawie, a ja sobie kupiłam kolejne.
"Życiorys Romana Dmowskiego" cenionych autorów daje mi siłę, by zmierzyć się z legendą Piłsudskiego. I tak dalej. Jeśli coś was zaciekawi, dopytajcie.
Jeszcze wczorajsze łupy - każdy po złotówce. To wspaniała akcja rzeszowskiej biblioteki, z której korzystam kolejny raz. Gombrowicza nie lubię, dlatego czytam, by móc dyskutować. "Wilka stepowego" już mam, ale za złotówkę! - do rozdania. Powiększa mi się seria z Nike... Idę układać na półkach.
To musi być wstrząsająca książka. Szkoda, że tak trudno ją zdobyć. Różański... To nazwisko trafiło do mojej świadomości dzięki pierwszemu numerowi "Uważam Rze. Historia", gdyż to jego fotografia była na okładce jako ilustracja jednego z wiodacych artykułów o stalinowskich oprawcach. W artykule nie było cytatów, które przytoczyłaś, ale jego zła sława była powszechnie znana...
OdpowiedzUsuńTwoje zdobycze wyglądają bardzo ciekawie i tak sobie myślę, jakie to były świetne serie Nike i "z kolibrem".
Czy książka pt. "W blasku sławy" jest biografią Ferenca Liszta? Mam niejasne wrażenie jakbym czytała ją dawno temu, ale pewności nie mam.
Pozdrawiam!
~ Witaj, Kaye. Warto zabiegać o tę książkę. To prawie tysiąc stron głosów wołających, by o nich nie zapomnieć. Różański pojawia się jak demon prawie w każdych więziennych wspomnieniach, a "Uważam Rze. Historia" kompletuję od pierwszego numeru.
UsuńDobrze wypatrzyłaś Liszta. Uwielbiam biografie. Właściwie częściej sięgam po te dotyczące ludzi słowa, ale odrobina kultury muzycznej nie zaszkodzi.
Dziękuję za odwiedziny i zapraszam serdecznie:)
Dobrze, że przytaczasz fragmenty wspomnień, by inni mieli wyobrażenie o treści książki. Takie książki nie trafiają do przeciętnych bibliotek, a szkoda.
OdpowiedzUsuńZakupy inspirujące:)
~ Książki mają dedykacje dla "dziewczyny z celi" i tak sobie smutno pomyślałam, że wielkiej pamiątki wyzbywa się ktoś po odejściu bohaterów. Odchodzą "dziewczyny", a młódź nie jest zainteresowana ich przeżyciami. Z pewnością nie doczekam czasów, gdy o takich książkach będzie głośno. Władzę dzierżą dzieci panującej wtedy elity i włos im z głowy nie spada od czasów grubej kreski. A zakupy czekają razem ze mną na upragnione wakacje:)
UsuńO kurczę, zazdroszczę upolowania takiego skarbu. :) A jest czego, tematyka również jest mi bliska. Chętnie bym przeczytała, ale czy kiedyś uda mi się trafić na tę pozycję?? Chciałabym...:)
OdpowiedzUsuń~ Ewciu, cierpliwości. A warto polować. Z pewnością będę wracać do lektury, która staje się punktem odniesienia do tego, co wokół.:)
UsuńBogusiu, jestem pod wrażeniem twojej wierności, prawdziwie Herbertowej. Tylko wtedy radość, gdy się umie czekać i wie, czego się chce.
OdpowiedzUsuńAle zaniepokoił mnie ten "antypolski" Miłosz. Tytuł wywołuje alergię. Bo o kim można powiedzieć anty-Polak? Można się nad człowieczeństwem czyimś zastanawiać, ale przynależność narodowa jest poza oceną. Poza tym: Miłosz! Książki nie znam.
Pozdrawiam:)
~ Coraz mniej chce mi się czytać książki wyłożone na księgarnianych półkach. Zbyt szybko umykają z pamięci.
UsuńA zdanie Majdy o Miłoszu wcale mnie nie bulwersuje. Cytat za cytatem ujawnia oblicze noblisty. Oczywiście autor oberwał z lewej strony za swoje poglądy, a zarzucano mu wyrwanie wersów z kontekstu. No, nie zgadzam się, ale to temat na dłuższą dyskusję. Zresztą na własne uszy słyszałam (chociaż taki pożytek z tego, że licznik bije...), gdy w jednym z wywiadów Miłosz na pytanie - czy czuje się bardziej Polakiem czy Litwinem? - odpowiedział, że jest Litwinem piszącym po polsku. Wielu polskich literatów bardziej zasłużyło na Nagrodę Nobla. Chociażby Herbert... Pewnie też Herling-Grudziński. Ale mnie do kapituły nie chcą dać:)
Bogusiu, chyba powinnam zmilczeć. Bo prawda, że nie czytałam, więc nie możesz ze mną rozmawiać argumentami. Zresztą: rzeczywiście, to wymaga przestrzeni, komentarze są z konieczności za krótkie. Ale to, co piszesz: że ktoś inny jest wg pewnych kryteriów bardziej patriotą lub że bardziej zasłużył na Nobla... Ok, to czytam ze spokojem. Rozumiem, że za tym jest jakiś tok rozumowania. Ale "anty-Polak" (kojarzy mi się inne słowo, równie brzydkie: antysemita), to ktoś, kto walczy z polskością, niszczy ją, nienawidzi jej. Vide: antysemita Żydów. A tu coś takiego nie zachodzi. "Litewski niedźwiedź" - jak o sobie mówił Cz.M. - na takie wyklęcie nie zasługuje. W ogóle: komu by taką etykietę można przyczepić? Nawet łajdakom nie bardzo, bo nie jest powiedziane, że Polak to ktoś, kto musi jakieś warunki etyczne spełniać. Oczywiście, dobrze by było, ale...
UsuńChyba że ja zbyt dosłownie ten tytuł czytam. To już dam spokój. Poza tym u mnie przedburzowo, więc może homeostaza mi się rozchwiała. Pa. :)
~ Może kiedyś sięgniesz po książeczkę Majdy. Głośno było na jej temat. Myślę, że tu nie chodzi o frontalny atak na poetę, ale o jedno oblicze/stronę (a mamy ich kilka). Jeśli już tyle o Herbercie, to i on miał swój udział, chociażby słynna rozmowa z Miłoszem o przyłączeniu Polski jako kolejnej republiki... Na nic minimalizowanie tej wypowiedzi. Z wolności Herbert nie pozwalał żartować. Cieszę się, że czytasz dokładnie, analizujesz, zastanawiasz się. Uwielbiam dyskutować i taki komentarz cenniejszy po stokroć od "ugłaskanych". Każdy, kto wrze, znaczy - że mu zależy. A spór o literaturę! Cóż może być piękniejszego? Rozdmuchuję burzowe cumulusy:)
UsuńCieszę się z Twoich skutecznych łowów! Ja poluję dalej na Narbutta i Urbankowskiego;) A "zawołać po imieniu" też będę mieć na swojej liście.
OdpowiedzUsuńDiamenciki same w Twoim stosiku!
Mam Zaworską, Szymańskiego i Gary'ego. "Obietnica poranka" to jedna z moich ulubionych powieści.
Może też wkrótce pokażę swój stosik?:) Serdeczności!
~ Oj, widzę, że narobiłam Ci kłopotu książkowego. Jeśli nie dotrzesz, podnieś larum. Będziemy ratować:)
UsuńO "Obietnicy poranka" właśnie gdzieś czytałam i ucieszyłam się, że mnie wypatrzyło maleństwo. A na stosik zawsze czekam z wywieszonym ozorem:)
Za Gombrowiczem, również nie przepadam. Za to książki- wspomnienia z czasów komunizmu i nazizmu, zawszę chętnie przeczytam. Biografię Dmowskiego też chętnie bym poznała, nie wiem, czemu ale zawsze był mi bliższy niż J. Piłsudski.
OdpowiedzUsuńP.S.: Taki jakiś słoneczny nick kiedyś wpadł mi do głowy. (odpowiedź do mojego ostatniego komentarza) ;)
~ No to cieszę się, że przyszłościowe notki muszą się napisać, chociażby dla Ciebie:)
UsuńO Piłsudskim to już mam zamiar od roku napisać, ale boję się, że mnie panowie zmiażdżą taktykami wojskowymi, manewrami oskrzydlającymi... A ja bym chciała tak od siebie, po kobiecemu, bo nie podoba mi się i już. A Dmowski przy nim błyszczy jak diament.
Nick kojarzy mi się z filmem młodości, na którym chlipałam ("Hair"). Oj, nurkuję we wspomnienia:)
Oj, ucieszyłam się razem z tobą, kiedy przeczytałam o twoim polowaniu na książkę. Niby nie ma problemów dzisiaj z książkami, a jednak są takie, na które trzeba polować. Ja poluję na Brzuch Paryża (W brzuchu Paryża) Emila Zoli. Tematyka o której piszesz nie jest może mi szczególnie bliska, ale twoja radość i podniecenie są doskonale mi znane. Poczułam się, jak wówczas, kiedy kupowałam bilet na koncert do Paryża. Zapewne przeżycia i wrażenia porównywalne. A tyle nowych książek - do pozazdroszczenia. I za takie pieniążki - ja też chcę.
OdpowiedzUsuń~ A myślałam dzisiaj o Tobie! Dostałam małą książeczkę - "Literackie fascynacje malarstwem" A.Krawczyk. Już na okładce cudna "Dziewczyna z perłą"! W środku zdjęcia, fragmenty wierszy, esejów... Dla Ciebie to pewnie pikuś, ale zaraziłaś, zawstydziłam się i czas nadrobić. Widzisz, jaką rolę kulturotwórczą pełnisz?
UsuńZakupy z piwnic biblioteki to już kolejny raz. Problemem nie są pieniądze (zawsze 1 zł!), tylko przywiezienie tego do domu i strategiczne wtopienie w półki, by stały się niewidoczne. Och, jak kocham takie problemy!
Jeśli ja pełnię rolę kulturotwórczą - to bardzo się cieszę. Moje zainteresowania sztuką są bardzo amatorskie i wcale nie tak dawne. Myślę, że każdy z nas prowadzących blogi taką rolę spełnia propagując a to ulubionego pisarza, a to ważki temat, a to gatunek literacki, albo ciekawe zakątki kraju lub obczyzny, etc., etc. Muszę zapytać w mojej bibliotece czy nie sprzedają staroci. A takie problemy -też kocham, choć od dawna w moich planach inwestycyjnych na plan pierwszy wysuwa się zakup biblioteczki (zaraz po konieczności wymiany okna). A na razie zarezerwowałam Francję (Paryż i Lazurowe Wybrzeże - jak to pięknie brzmi - lazurowe wybrzeże (uwielbiam kolor niebieski we wszystkich jego odcieniach). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~ Pełnisz, pełnisz:)
UsuńRzeczywiście wszyscy się pięknie różnimy. Z każdym z listy blogów dodanych łączy mnie jakieś zauroczenie - dłużej lub krócej trwające - a faktycznie piszemy czasem o innych światach.
Paryża zazdroszczę, a już taką chrapkę miałam w tym roku! No nic, chorwackie lazury też piękne. A malarstwo holenderskie otuli mnie z listopadową mgłą. Tyle radosnego czekania:)
Znam tę radość ze zdobyczy na którą miejsce trzyma się od lat :) Też polowałam w sobotę na wyprzedaży bibliotecznej... i przywiozłam podniecona, dumna i spełniona 55 książek za 110zł :) Perełka, którą upolowałaś trudna, ale warta ocalenia. Gratuluję !!!
OdpowiedzUsuń~ Jak miło, że jesteś:)
UsuńGratuluję również łupów bibliotecznych. Lata całe pędziłam i w tym biegu przegapiłam mnóstwo wydań. Dobrze, że jest Allegro. Dobrze, że są wyprzedaże. Ale i za nowościami muszę się rozejrzeć. Właśnie wyszła nowa Anna Janko. I z mojego kochanego dwudziestolecia "Dobre maniery w przedwojennej Polsce". Obie muszę mieć. Przecież wakacje niedługo! Aż się uśmiecham! Do Ciebie, do siebie, do świata:)
Zbieram serię książek z Kolibrem. Można w niej znaleźć cenne perełki. Często w antykwariatach po 1 zł można kupić stare, zapomniane książki. Cieszę się, że Ci się udało dostać od dawna poszukiwane książki. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń~ Też dokupuję stare serie i zastanawiam się, gdzie ja byłam wtedy, gdy je wydawali. A teraz po zakupie rodzynków oklapłam i czuję się dziwnie bez dreszczyka, który mi długo towarzyszył. Błądzę leniwie po Allegro... Nic to, lato się zaczęło i czas pomyśleć o podróżach. Tych prawdziwych, a nie literackich. Słoneczko uśmiechnięte ślę:)
UsuńKażda zdobycz książkowa cieszy bardziej niż inna.
OdpowiedzUsuńDzisiaj zaczynam znów powiększać bibliotekę o ciekawsze pozycje. Ale w latach mojej młodości w siermiężnym socjaliźmie każda książka, którą zdobyłam sprawiała dużą radość i mam je do dzisiaj chociaż nie były tak ciekawie i bogato wydane jak dzisiaj się wydaje książki.Byłam namiętnym zbieraczem Kolibra ale Nike nie zbierałam.
Zwykle po emocjach z człowieka jakby wychodzi powietrze ale potem znów się to samo przezywa i to jest fajne.
Właściwie w PRL-u to książkom wiodło się najlepiej i miały jedyną szansę, by trafić pod strzechy. Dziś - przy takich cenach i konkurencyjnych mediach - czytelnictwo zamiera. Ja zbieram te serie bardziej z sentymentu, bo literki maleńkie (szczególnie Nike). No ale też przecztać kiedyś trzeba. Widziałam takie duże lupki...:)
UsuńA może Pani zdradzić, w której bibliotece organizuje się takie świetne wyprzedaże?
OdpowiedzUsuńBarbara
~ Proszę bardzo. To Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie. Wyprzedaże są kilka razy w roku, np. z okazji targów edukacyjnych, świąt (święto 3 Maja ostatnio) itp. Dowiaduję się wcześniej ze strony www.wimbp.rzeszow.pl. Udanych zakupów, jeśli mieszkasz blisko:)
UsuńJeśli chodzi o tą przy ul.Dąbrowskiego, to mam około 15 minut na dogach. Dziękuję za informację.
UsuńBarbara
* nogach... wkradł się śmieszny chochlik
Usuń~ Basiu, to biblioteka przy ul.Sokoła, obok teatru. No to witam rzeszowiankę.:)
UsuńA to wiem. Chętnie tam zajrzę, bo jeszcze nigdy nie byłam w środku. Jeszcze raz dziękuję.
UsuńBasia