DOM Z PAPIERU



poniedziałek, 15 stycznia 2018

Świat rządzony i urządzony przez mężczyzn



WAWEL - jakie masz skojarzenia? Bo moje to: Kraków, wzgórze, zamek, skarb narodowy, królowie, duma, władza, Wisła, smok, turyści, majestat, dzwon Zygmunta… Tymczasem ktoś inny opisuje: „królewski gród, rozlany pod zamkowym wzgórzem w kształt potwora o siedmiu paszczach – bramach, ze strachu odebrało jej dech. Nie przywykła do takiej ilości głazów, kamieni i cegieł, piętrzących się ku niebu w bluźnierczej pysze…” Porównanie zamku do wieży Babel zniesmaczyło mnie, a tak widzi opisane miejsce Anna Brzezińska w najnowszej powieści „Córki Wawelu”. Biorąc tomiszcze do ręki (ponad 800 stron), cieszyłam się zapowiadaną podróżą w głąb wieków średnich, zanurzeniem w koloryt grodu Kraka. Jednak zamiast spaceru po ceglanych i kamiennych wspaniałościach krakowskich ulic, ugrzęzłam w rynsztoku.
Tysiące szczegółów...
Zanim znajdziemy się na Wawelu, poznajemy służbę. Dziewczyny nie mogły żyć bez nadzoru. Pracodawca miał nad nimi niemal nieograniczoną władzę. Karane były bez ograniczeń, a okrucieństwo uchodziło sprawcom na sucho. Służące były obciążone pracą, głodzone, nosiły łachmany, spały w nieogrzewanych pomieszczeniach, a przede wszystkim zostawały ofiarami przestępstw seksualnych. Nie sprzyjały im władze ani kościół. Tym światem rządzili mężczyźni. Ojciec mógł karać członków rodziny, a żona nie miała prawa odmówić mężowi ciała. Jej zbawieniem było rodzenie dzieci, choć miejsce porodu stawało się często grobowcem… W takim świecie przyszło żyć głównej bohaterce – Dosi. To pokraczne bękarciątko, karliczka, która cudem przeżywszy, dostaje się po kilku latach na dwór królewski, by towarzyszyć Jagiellonkom.  Zmieni się wiele? Otóż nie! Bo dalej jest mroczno, trwożnie, a korytarze, krużganki i podziemia wawelskie są równie nieprzyjazne, wypełnione zabobonami i okrutnymi opowieściami.
Autorka jest mediewistką i zamiast powieści zaserwowała czytelnikom eseje z elementami rekonstrukcji historycznej. Czerpała z kronik, dokumentów, z akt przestępczych, a luki wypełniała wyobraźnią. Fabuła jest tu podporządkowana konwencji utworu, a Dosia praktycznie niknie w wielości przywołanych wydarzeń i postaci. Lubię historię, jednak ta wersja jest nieprawdziwa, bo oświetla epokę jednostronnie. Ci wszechwładni, nieludzcy mężczyźni i te biedne kobiety pozbawione jakichkolwiek praw, uciemiężone… Myślałam chwilami, jakim cudem gatunek ludzki trwał! Chyba tylko dzięki gwałtom! Bo „miłość dopiero zostanie wynaleziona”. Feminizmem zalatuje!
Zmarnowałam mnóstwo cennego czasu, a na dodatek – rozsierdziłam się. Bo jakże inny ogląd wieków średnich daje choćby „cegła” znana wszystkim filologom! Zmieniają się domy, pojazdy, stroje, ale ludzie wciąż łakną uczuć, chcą się bawić i śmiać. Taką twarz średniowiecza pokazała nam Michałowska. Niewiele zmienia fakt, że Dosia przyszła na świat w 1526 roku, skoro i tak z Krakowa Brzezińska zrobiła ciemnogród.
Kolejna nietrafiona lektura przeczytana w ramach…

21 komentarzy:

  1. Oj, to jest powieść??? :( Co za rozczarowanie! A myślałam, że to eseje o księżniczkach z rodu Jagiellonów. Tak to gdzieś zapowiadali. Ja nie kupiłam tego, ale namówiłam moją bibliotekę na zakup. Muszę sprawdzić, czy kupili. Ale z tego, co piszesz, to ja nie mam na to ochoty.
    Powieści historyczne (z wyjątkiem Sienkiewicza) strasznie mnie męczą. Ostatnia dobra powieść historyczna (wspołczesnego autora) to "Harda" Cherezińskiej, którą czytałam w 2016 roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Nie wiem, czy się ucieszysz, ale to nie jest powieść. Tak zapowiadano tę książkę w Internecie, dodając - powieść historyczna. Sama autorka oscyluje pomiędzy powieścią popularnonaukową a esejami z elementami rekonstrukcji historycznej - jak napisałam w poście. Rzeczywiście fabuły tyle co kot napłakał. Moje rozczarowanie bierze się stąd, że liczyłam na akcję, portrety psychologiczne, a nic z tego nie dostałam. To po prostu popis erudycyjny pani Brzezińskiej. W natłoku informacji brak chronologii, która pozwoliłaby zapamiętać cokolwiek. Co zostanie czytelnikom po lekturze? Naprawdę nie wiem. Z ulgą wracam do współczesności.

      Usuń
    2. A to ja widocznie czytałam jakieś inne zapowiedzi :) Zrozumiałam, że to książka popularnonaukowa. Z tym, że ja się nie palę do poznawania tajemnic Wawelu. To chyba zbyt dawno, by mnie zaciekawilo. Ja tak co najwyżej sięgam po wiek XIX, ew. koniec XVIII. I starczy. Człowiek nie jest alfą i omegą, nie musi wszystkiego czytać :)))

      Usuń
    3. ~ Pamiętasz moje wybory czytelnicze - najczęściej ulokowane w Dwudziestoleciu. I nigdy się nie zawiodłam. Ale nosi mnie i wodzi mnie na pokuszenie;) I tak schodzę czasem na manowce:)Obiecuję poprawę...

      Usuń
    4. Dobrze, że w ogóle wróciłaś do pisania tutaj. Zawsze jest mi miło zajrzeć i poczytać coś nowego :))))
      Nie zaniedbuj bloga!

      Usuń
  2. A wydawało się, że będzie to ciekawa lektura :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Może warto samemu się zmierzyć, bo rzeczywiście entuzjastycznych recenzji w sieci nie brakuje. Chociaż na "Lubię czytać" jest jedna opinia baaardzo przylegająca do mojej:) Uprzedzam, że to naprawdę nie moja;)

      Usuń
  3. A to mnie rozczarowałaś Bogusiu...liczyłam na dobrą lekturę i na dodatek podsunęłam ją córce, by mi ją kupiła na gwiazdkę. I ja liczyłam na fabułę.

    Załączam pozdrowienia....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Jeśli lubisz wieki średnie, to coś tam wyłowisz z bezliku informacji. Fabuła zakopana głęboko, ledwie dycha;) Ja galopuję w dwudziesty wiek. Pięknych dni z długimi wieczorami czytelniczymi:)

      Usuń
  4. Jejku jak się cieszę, że może blog odżyje na nowo:D Facebook niestety to nie moje klimaty. Może za stara na to jestem, ale miałam dosyć odbierania stosu maili, że ktoś mnie lubi i chce się kumplaszczyć. Bliżej mi do Łysiaka seniora (im mniej mnie w internecie, tym lepiej dla mnie:).
    Czy się będziemy zgadzać, czy spierać, pozdrawiam serdecznie!
    P.s. Na temat tej lektury wypowiem się może kiedyś. Póki co nie przykuła mojej uwagi....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Cieszę się, że się cieszysz:) Czasu mam więcej, tylko wciąż strzelam ślepakami. Z DKK mam tym razem "Początek" D.Browna. Najwięcej radości daje mi historia, wspomnienia, dzienniki... A te poklasku wśród gości "papierowego domu" nie znajdowały. Może coś czasem znajdziemy, by wszystkim smakowało.
      PS Fejsbukuję sporo mimo gróźb i blokad. Skóra twardnieje, ale i poznałam wspaniałych ludzi (również w realu). Serdeczności moc!:)

      Usuń
  5. Dzień dobry,
    Przeczytanie tego posta poleciła mi NAtanna. Nie znam Pani bloga, ale czytałam 'Córki Wawelu'. Kompletnie się z Panią nie zgadzam, bo uważam, że wizja Brzezińskiej jest bardzo prawdziwa. Wie Pani, przez wiekiem XX kobiety nie miały wiele do powiedzenia, nawet te koronowane. Bo czy Brzezińska myliła się pisząc, ze małe dziewczynki wydawano za starych sartyrów i dobrze, jak ten okazał się jako taki. A na przykład ta sześciolatka wydana chyba w XV wieku za tego króla Węgeir czy Rumunii, który skonsumował związek?
    Poza tym znam książkę Michałowskiej i kompletnie nie rozumiem jaka w niej jest sprzeczność do powieści?
    Anna Brzezińska wcale nie powiedziała, że opisuje całą historię. Ona opowiada o 'córkach Wawelu', mówi, że to urywek całości.
    A tak w ogóle to zaczęłam znajomość od krytyki, a w sumie może Pani pisze wspaniale. Zaraz zerknę na jakąś inną recenzję.
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Witam w "papierowym domu". Od razu zastrzegam, że wszyscy mamy prawo do własnych opinii. Szukałam recenzji w internecie - większość diametralnie różniła się od mojej. Literatura i historia to moje dwie miłości, ale w tym przypadku zadziałało "mędrca szkiełko", czyli ogląd z kontekstami. Jeśli znalazłam wywiad z autorką w "Wysokich Obcasach", zapaliło mi się czerwone światełko, czyli spodziewałam się feminizmu. I to nie rozumianego wyłącznie jako walki o prawa kobiet (bo tych rzeczywiście nie miały), ale o prymat mężczyzn. To bardzo współczesne i poprawne politycznie widzenie epoki. Niesprawiedliwe na dodatek. Bo i wtedy ludzie się kochali, mężczyźni szanowali swoje żony, nie wszystkie stosunki były gwałtami... Przed kościołami harcowały grupy teatralne - rybałtowie czy sztukmistrze. Z książki Michałowskiej wypisywałam zabawne wierszyki, zapamiętałam kukiełki z ciasta... Wszystko dla rozweselenia ludu (a nie tylko egzekucje albo pręgierz). Zatem jakże inne ukazanie epoki! Nie neguję występowania przypadków tak jak wspomniane przez Panią, ale nie były one normą! Nagromadzenie ich w "Córkach Wawelu" budzi mój opór i stwierdzam, że to świat ukazany w krzywym zwierciadle, wypaczający rzeczywistość. Z ulgą zamknęłam książkę. Tak - książkę, a nie powieść, bo cech gatunkowych tu niewiele. Dla mnie ta publikacja to wielki zawód. Dziękuję za miłe słowa. Nie wiem, jak piszę, choć lubię to robić. Mam nadzieję, że znajdzie Pani na blogu bliższe sercu lektury z podobnym oglądem. Serdeczności z serca sandomierskiej puszczy:)

      Usuń
    2. Proponuję przejście na Ty. Sama recenzja mi się mocno spodobała, więc chętnie będę zaglądać. Widzę zainteresowanie historią. Gdiześ tam wcześniej była krytyczna opinia o 'Wielkim marynarzu', podobna do moich odczuć.
      W średniowieczu był też Sowizdrzał przecież. Kochanowski tez nie wziął się znikąd. Ja chyba nie traktowałam tej książki jako reprezentantki całości. A może nie zastanawiałam się nad tym, tylko chłonęłam książkę, bo połknęłam ją w 3 dni.

      Usuń
    3. ~ Miło mi :) Bogna jestem :)

      Usuń
    4. Na razie przedstawię się blogowo: Iza.

      Usuń
  6. A czego się Pani spodziewała po ksiązce feministki Brzezinskiej! Nie może pisac inaczej bo straciłaby dotację no i "uznanie " w swym środowisku

    Ja NIE DOWIERZAM żadnych "Klubom dyskusyjnym" - zawsze wpychają albo cegły albo "treści"
    A na Pani miejscu reklamowałabym i żądałabym zwrotu pieniędzy bo w yraźnie w podtytule jest "o Jagiellonskich krolewnach"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Spodziewałam się, bo historia to moje hobby, a jeśli dołączyć do tego ochy i achy w recenzjach... No niestety :( Klub DKK też zawodzi na całej linii. Aż się wstydzę głośno powiedzieć, co czytamy w tym miesiącu (ok, to D.Brown i jego "Początek"). Muszę zweryfikować te godziny i pewnie znów wrócę do własnej literackiej gawry. Serdeczności:)

      Usuń
  7. Ja czytam bardzo duzo -własciwie TYLKO czytam... a gdy kłade się do łozka to tez czytam tylko cos lżejszego. Teraz czytam przemilczaną "Historię polityczną Polski" I monografię G.Eberhardta o Mackiewiczu. ...no i kupuję na allegro za 1 zł (tak!) np. nowo odkrytą Rodziewiczównę i ostatnio "HOrynieccy" Stryjskiego.Żeby przesyłka nie była droższa niz książka mam umowę ze sprzedawcą -kupuję kupuje kupuję a jak sie uzbiera "pełna przesyłka dla kuriera" ok 30szt =15 kg płacę raz 15 zl...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Też czytam - jakem "książkowiec":) Ale najbardziej cieszę się, że lektury jednakie. Też główne źródło zakupu to allegro z najtańszą opcją "paczka w ruchu". Biografia Mackiewicza pióra Eberhardta też na półce, ale tylko przekartkowana, lektura wciąż przede mną. Rodziewiczówna niemal w komplecie. W ogóle kocham Dwudziestolecie i obok wspomnianej autorki pręży się Dołęga-Mostowicz. Ale super! Uśmiecham się:)

      Usuń
  8. Ech, szkoda, że wczoraj nie przeczytałam tej recenzji, bo właśnie zakupiłam ebooka (na szczęście w promocji ;) ).
    Pamiętam z dzieciństwa wspaniałą powieść (choć nie wiem, jak bym ją teraz odebrała) "Czterej królowie Katarzyny" Małgorzaty Duczmal, historyka, siostry Agnieszki (dyrygentki). Ona opowiadała właśnie o Jagiellonkach przez pryzmat najmłodszej Katarzyny - zaczyna się, gdy Katarzyna ma chyba 4 czy 5 lat.I były w niej naprawdę fajne sceny, które do dziś pamiętam ( a minęło z 30 lat od lektury). Chyba odszukam w rodzinnym domu i ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mile widziane.