DOM Z PAPIERU



niedziela, 13 września 2015

Czarnoleska róża nie więdnie...



Wśród pięknych dworów polskich uhonorowany jest Czarnolas. Kolejny raz przyciągnął mnie tam najsławniejszy poeta między poetami... Tym razem gości witała Basia z Podlasia, czyli Barbara Wachowicz, której powyższy tytuł nadali harcerze. Teraz też przybyli tłumnie, otoczyli ją wianuszkiem i usłyszeli:
- Nie ja jestem bohaterką tego spotkania, tylko Jan  z Czarnolasu - zaczęła. - Leczmy serca jego poezją.
Tak potoczyła się gawęda o tym, który chciał serca ucieszyć pieśniami swymi. Dzieciństwo, młodość, służba na królewskim dworze, aż w końcu powrót do ojczystego gniazda. Co nam zostawił w spadku, że do dziś czytamy i recytujemy z pamięci liczne utwory? Gospodyni wieczoru przywołuje poetyckie strofy, pozwala zasłuchać się w głosie Leszka Długosza, by w końcu przekonać wszystkich o niezwykłej żywotności twórczości sprzed pięciuset lat. „Czarnoleskiej ja rzeczy chcę” – marzył Norwid. Echa lirnika z Czarnolasu pobrzmiewają u wciąż gnanego jaskółczym niepokojem Słowackiego, jak i w Mickiewiczowym Panu Tadeuszu... Zazdrościli romantyczni poeci Kochanowskiemu czarnoleskiej sielanki! Ba! Nie chce się wierzyć, że i malarski talent odłożył na chwilę sam mistrz Matejko, by własnymi strofami uczcić imiennika!
Z nostalgią przeglądam Siedziby wielkich Polaków ozdobione dedykacjami i zda się, że widzę, jak idzie ku mnie Jan Czarnoleski. W rękach założonych z tyłu staropolskiej sukni trzyma różę...

Ale, ale... Pani Barbara choćby nie wiem o czym mówiła, to i tak dojdzie do harcerzy! Teraz też przeegzaminowała „bachory”, a maleńki zuszek na pytanie:
- Kto ty jesteś?
- Asia! – odpowiedział.
Starsi zostali przepytani na okoliczność harcerskiej lilijki i liter nań umieszczonych (O.N.C. - nota bene autorstwa Mickiewicza). Nie obeszło się bez przypomnienia Kamieni na szaniec, uczących braterstwa i służby, a także prezentacji najnowszej książki Bohaterki powstańczej Warszawy, której okładkę zdobią słowa Krahelskiej: „My musimy być mocne i jasne”. W końcu okazało się, że przybyła drużyna zdobywa imię bohaterskiej INKI, Danusi pochodzącej również z Podlasia, o której Pani Wachowicz pięknie powiedziała, że powinna cieszyć się życiem, a nie walczyć o życie... Bo:
... jeśli komu droga otwarta do nieba
Tym, co służą Ojczyźnie...
Już na koniec wspólne wzruszające wykonanie pieśni „Jak długo na Wawelu...” Takiego wieczoru się nie zapomina...
PS
Jestem wdzięczna Beatce za udostępnienie informacji o tym czarownym spotkaniu. I druga wiadomość dla czytelników Barbary Wachowicz - powstaje książka o matkach wielkich Polaków! 

14 komentarzy:

  1. Z przyjemnością przeczytałam relację z tego interesującego spotkania. Cóż za miejsce, cóż za zdjęcia, cóż za klimat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Dziękuję :) Czarnolas odwiedziłam już kolejny raz, ale teraz wartości tej kolebce polskiej sztuki przydały osoba głównego gościa i wieczorowa pora. Pięknie było!

      Usuń
  2. Cóż ja mam napisać po przeczytaniu i obejrzeniu "czarnoleskiego wspomnienia".
    Zazdroszczę ogromnie, a jednocześnie dziękuję, że mogłam choć w taki sposób uczestniczyć w tym niezwykłym spotkaniu.
    Zapowiedź książki o matkach wielkich Polaków niesie nadzieję na piękną lekturę i ... kolejne autorskie spotkania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ To naszej koleżance z Krakowa wrażenia zawdzięczam, bo zdecydowałam się na wyjazd w ostatniej chwili. Teraz myślę, co by to było, gdyby mnie tam nie było ;) Cudne godziny! Nie pisałam jeszcze o przyrzeczeniu harcerskim złożonym w obecności honorowego gościa, o pieśniach i piosenkach, które przetykały liryczne strofy... Nie wiedziałam, że Leszek Długosz tak rozmiłowany w Janie Czarnoleskim. Bezmiar wrażeń...

      Usuń
  3. Wielka romantyczka z Ciebie Bogusiu. Cieszę się, że i ja z Twojego romantycznego i patriotycznego zapału korzystać mogę.
    Twoje wpisy mają dużą wartość....
    Młodzież, którą uczysz powinna być szczęśliwa, że ma taką nauczycielkę....ja byłabym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Aniu, w taki miejscu trudno nie być romantycznym, a z poezją zawsze mi było po drodze. Wtedy te moje szkolne dzieci korzystają i razem zdobywamy szczyty metafor... Dziękuję Ci ogromnie i życzę podobnych spotkań! :)

      Usuń
  4. Bardziej poetyckiego i romantycznego wieczoru nie można było sobie wymarzyć! Żałuję, że mnie tam nie było...

    Bardzo się cieszę, że przyjęłaś zaproszenie;) Zresztą nie miałaś raczej wyjścia;) Dziękuję bardzo za relację słowno-fotograficzną. Pięknie opisałaś. Teraz możesz sobie niejako przedłużyć ten uroczy wieczór, czytając "Siedziby wielkich Polaków". Miłej lektury!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Wszystko dzięki Tobie! Dzięki ogromne! Szkoda że Siedlce daleko, bo i Norwid kusi... Ale zafundowałaś mi naprawdę patriotyczny, piękny wieczór. Do "Siedzib..." zaglądam wyrywkowo w zależności od wyjazdów i spotkań, ale i po kolei czytać nie zaszkodzi. Kwintesencja piękna. Serdeczności wysyłam :)

      Usuń
  5. Wspaniała wiadomość o planowanej nowej książce Pani Barbary Wachowicz. A ja nie mogę się doczekać na ostatni tom Wiernej Rzeki Harcerstwa. Przedsmak w postaci tomu dotyczącego Janka Rodowicza Anody już się pojawił i zaostrzył apetyt na piękne zakończenie ukochanego cyklu. Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ O kolejnej książce pani Wachowicz wspomniała przy okazji opowieści o matce Jana. Też czekam i cieszę się ogromnie. O chłopcach Kamińskiego też pięknie było mówione! Ech, cudna sobótka to była :) Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  6. Piękny wpis. Bardzo Pani zazdroszczę wędrówek. A największa radość że co sobie pomyślę przeglądając wcześniejsze wpisy, to Pani odnowi wątek.
    Pozdrawiam Serdecznie, Mariusz z Brodnicy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Witam serdecznie wiernego Gościa papierowego domu! Tym bardziej, że "nosi mnie i wodzi mnie" [SDM] po świecie, a sumienie gryzie, że tu bywam zbyt rzadko. Ale czytam, a ścieżki na fejsbuku prostuję i reanimację serc po prawej stronie prowadzę. Aktualnie mam zamiar wrócić do Andersa z racji włączenia się jego córki do kampanii wyborczej. Wciąż na opis czekają gawędy kresowe Węglickiej, przepiękna biografia Rozwadowskiego i bolący temat - kto i dlaczego wyciąga szpony po nasze dzieci?... Tematów nie brak, jeno czasu nie staje... Oby nam się dobrze działo! Serdeczności :) Bogna

      Usuń
  7. Edukacja to podstawa, a jeśli jeszcze w pięknych okolicznościach przyrody... Zapraszam również do mnie: matkapolkaczytajaca.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Taka edukacja łykana jest ze smakiem :) Cieszą też legiony szkolnych wycieczek ciągnące lipową aleją czarnoleską. I tak trzymać! Serdeczności od miłośniczki dzieci i książek :)

      Usuń

Komentarze mile widziane.