DOM Z PAPIERU



poniedziałek, 16 czerwca 2014

Za co... za co... za co...

Dzisiaj o stalinowskich więzieniach. Wiem, że temat smutny, gdy świeci słońce, a głowy pełne marzeń. Ale oni też mieli marzenia...
Niedawno pisałam o Adamie Doboszyńskim.  W czasie śledztwa została aresztowana również jego siostra Jadwiga Malkiewicz. Książka               W więzieniu i na wolności jest dwugłosem matki i syna, między którymi niespodziewanie zapadła więzienna krata.
Nie było mnie wtedy w domu - mówi Krzysztof. - Mieliśmy z matką iść do kina, poszedłem kupić bilety. Gdy wróciłem, domownicy powiedzieli mi, że dwóch urzędników z Urzędu Mieszkaniowego zabrało ją do jakiegoś wyjaśnienia. Teraz, widząc jej zasłane łóżko, jest dla mnie jasne, kim ci ludzie naprawdę byli. Mamy jeszcze nadzieję, że wróci niebawem.
Wróciła po latach. Jej winą było to, że była siostrą Adama.  Najpierw więzienie mokotowskie ze słynnym demonem zła - enkawudzista wściekał się, że stosunek badanej do śledztwa jest wybitnie negatywny i ani rusz nie chciała się przyznać do tego, że przed wojną była niemieckim szpiegiem. Dla "zmiękczenia" umieścił ją między dwoma gabinetami śledczymi, gdzie dzień i noc słychać było wycie katowanych ofiar. Zimne cele, karcer, izolatka, kapusie, a chwilami obezwładniający lęk o syna, bo przecież w celi obok byli 13 i 14-letni chłopcy! To mógł być Krzyś! W takich warunkach nie dziwi wspomnienie bardziej ludzkiej więziennej wigilii w niemieckim więzieniu w 1940 roku.
Po roku wznowienie śledztwa. Jako kto przyjechał do kraju Adam Doboszyński? - oficer, który ją "oprawiał", miał za zadanie doprowadzić do tego, żeby odpowiedziała. Odpowiedź była niezmiennie taka sama: Doboszyński przyjechał jako Doboszyński. Nie mogło to zadowolić  oprawców. Zastosowali cały arsenał: czternaście tysięcy przysiadów w ciągu tygodnia, wyrywanie włosów, kopanie, sadzanie na nodze od stołka, wlewanie do ucha wody, konwejer, klęczenie z uniesionymi rękami, stójki boso na betonie... Nie wiedziała wtedy, że brat już nie żyje. Po Mokotowie był Fordon i Inowrocław. Lata osaczenia przez skoncentrowane zło.

Jan Łożański - zapomniały o nim podręczniki historii. Słynny Orzeł z Budapesztu tym razem opowiada o pobycie w więzieniach PRL.  Aresztowany w 1947 roku jeszcze nie wiedział, że przed nim jest najdłuższa trasa wiodąca z Cieszyna przez Kraków, Warszawę do Wronek. W rodzinne strony wrócił po dziewięciu latach. Akowiec, kurier, sportowiec - okazał się twardą sztuką dla stalinowskich oprawców. Przeżył i widział esencję zła. Były chwile, gdy przeklinał dzień swoich narodzin. Przetrwał. Spotkał wielu patriotów, o niektórych wspominałam - Tadeusza Płużańskiego, Janusza Krasińskiego, generała Tatara, Siłę-Nowickiego, Skalskiego, Mazurkiewicza ("Radosława")... Chwilami miał wrażenie, że  w celach zgromadzono całą elitę narodu!
W posłowiu J.F.Adamski napisze, że książka jest dokumentem tamtych czasów. Jest przypomnieniem losów wielu tysięcy patriotów polskich, którym "władza ludowa" we właściwy sposób dziękowała za lata walki o niepodległą Polskę.
 Tadeusz Wolsza Więzienia stalinowskie w Polsce. System, codzienność, represje. Tę książkę musiałam mieć. Mówi za tych, którzy swoich wspomnień nie spisali. Solidne opracowanie, z pełną bibliografią, a jednocześnie pisane przystępnie. Częste odwołania do znanych mi już opracowań, np. K.Szwagrzyka, M.Wyrwicha, B.Otwinowskiej                   (a jednocześnie widzę, jak mało jeszcze wiem). W świetle memuarystyki rysuje się obraz codziennego życia w więzieniach i obozach. Ten sam scenariusz powitalny - poniżające klękanie, ciężkie pobicie pękami kluczy   i "ścieżka zdrowia". Jesteście kupą gnoju...- słyszą. Potem samotność, zimno i głód - trzej nierozłączni towarzysze niedoli każdego więźnia. Do tego wszawica, plaga pcheł, świerzb, gruźlica, brak środków czystości, przeludnienie cel, karce, nienawistna instytucja kapusia... Niepewność jutra wśród kolegów                z kaesami, wśród tych, którym rozum odmówił posłuszeństwa (osadzani w karcach i polewani dla uspokojenia lodowatą wodą)... Tytuł posta zaczerpnięty z napisu odnalezionego w celi.

Te książki oskarżają. Warto zadać sobie pytanie, po której stronie stali dzisiejsi celebryci - literaci, wykładowcy, generałowie chowani z honorami...
Na te pytania odpowie kolejny post z Tadeuszem Płużańskim w roli głównej. Bo jego Oprawcy i Bestie pasują do tematu jak żadne inne.


32 komentarze:

  1. Nie uciekam od książek podejmujących smutne tematy nawet letnią porą.
    Więzienie stalinowskie, najpierw Zamek Lubelski, potem Wronki, a następnie ul. Koszykową, dobrze poznał mąż "Kai" - Hubalczyk Marek Szymański "Sęp". Żyję ostatnio ich historią, jak już wiesz, stąd te skojarzenia.
    Czekam niecierpliwie na post o książce Płużańskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Nie uciekasz, fakt.
      W czasie spotkania z Płużańskim dokupiłam "Bestie 2", a darowałam sobie "Listę oprawców". Później jednak okazało się, że sporo na liście nazwisk z Podkarpacia i powinnam też mieć. Trudno, może kiedyś.

      Usuń
  2. Przy okazji słuchania w RM o majorze "Łupaszce" i rotmistrzu Pileckim, a słuchałam tych programów kilka razy wymieniano tortury jakim poddawano więźniów w stalinowskich katowniach. Wymieniono ich ponad 40 rodzajów, a jedne potworniejsze od drugich. Po prostu koszmar.
    To, że kaci dożywali i nadal dożywają starości bywa, że jako "godni" obywatele III Rp i w dobrych warunkach życia świadczy o tym, że w Polsce nie nastąpiły zmiany polityczne.
    Sama nie czytam takich książek, ale między innymi dzięki Twoim postom mam coraz większą świadomość historyczną. I za to Ci chwała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Jestem z siebie dumna, że zaczynam się coraz lepiej orientować w sieci nazwisk i miejsc. Właśnie napisałam u ciebie, że odeszłam daleko od powieści i tak jest. Wolę wspomnienia, dokumenty... Żeby się nie rozproszyć, trwam przy polskich nazwiskach.
      Za to w sobotę byłam na imprezie militarnej i w końcu mogłam porozmawiać z prawdziwymi mężczyznami w mundurach o prawdziwej historii. Pasjonaci! Ucieszyli się, że w końcu kogoś interesują książki, a nie tylko piwo. Zebrałam sporą bibliografię dotyczącą m.in. Brygady Świętokrzyskiej i NSZ. Będzie co czytać na wakacjach:)

      Usuń
    2. Jesteś pasjonatką i takiej nam Ciebie potrzeba. Ciekawa będę tej bibliografii, gdyż jak już chyba czytałaś u mnie czytam, już w zasadzie kończę "Legion" a on głównie jest o NSZ - towcach i dobrze byłoby porównać.

      Usuń
    3. ~ Pytałam pana i o Cherezińską. Kiwnął głową, ale woli siedzieć w faktach i dokumentach. Pewnie "Legion" też przeczytam, żeby porównać, ale najpierw wspomnienia dowódców - Antoniego Bohuna-Dąbrowskiego, Janusza Kucharskiego, Władysława Marcinkowskiego "Jaxy"...

      Usuń
    4. Obaj to bohaterowie"Legionu".
      Jednak co wspomnienia, to wspomnienia.
      Ciekawe czy pisarka z nich też korzystała.

      Usuń
    5. ~ Z tego co wiem, przygotowywała się solidnie przez kilka miesięcy. W mojej sytuacji to wspomnienia dowódców górą, każda powieść to fikcja literacka - niestety! A poza tym na ich korzyść przemawia liczba stron. Lubię grubaśne tomiszcza, ale lubianych autorów, a o Cherezińskiej wiem niewiele.

      Usuń
    6. "Legion" jest napisany takim dość współczesnym językiem, co trochę może razić w czasie czytania, ale być może to sprawi, że młodzi po niego sięgną i wtedy spełniłby również swą rolę dydaktyczną, a poza tym jest to już gotowy scenariusz do świetnego serialu. A takich nam brakuje.

      Usuń
    7. ~ Ja na razie teoretyzuję. W planach najbliższych mam dokopanie się do szczegółów o NSZ. Ciekawa jestem twojej opinii o "Legionie". Współczesność zawitała też do nowej filmowej wersji "Kamieni na szaniec" i nie odbieram pozytywnie. Oglądam zza firanki łapankę i biegnę do łóżka uprawiać seks? Taka prawda o drugiej wojnie do mnie nie dociera. Może nie doceniamy dzisiejszej młodzieży. Jedynie "Czas honoru" wnosi coś dobrego...

      Usuń
    8. ~ Oj, co nie tak? W odniesieniu do seriali czy o uwspółcześnienie chodzi?

      Usuń
    9. Jakoś nie umiem tego wyrazić, ale chodzi wyłącznie o język, jakim Legion jest napisany. I o to, że jest to język momentami bliższy młodym niż nam.

      Usuń
    10. ~ Myślałam, że chodzi o scenę z filmu. Jeszcze muzyka też mnie dziwi, bo nijak nie pasuje, ale może rzeczywiście młodych zachęci. Choć książka Kamińskiego była jedną z niewielu, do przeczytania której nie trzeba było uczniów namawiać.
      "Legion" przekartkowałam i wydawało mi się, że jest dużo dialogów, a niewiele opisów i wyjaśnień. Jakoś nie mogę się zmobilizować. Może na wakacjach odwiedzę bibliotekę i będzie na mnie czekać, wtedy zadecyduje siła wyższa;)

      Usuń
    11. Przy Twoich szerokich zainteresowaniach i czytanej lekturze Legion to taki dodatek do kożucha, nic więcej nie wnoszący niż ta lektura, która już zgromadziłaś. A wymaga czasu na czytanie, bo to cegła.
      Ja będę konfrontować z tym co Ty napiszesz po lekturze wspomnień.

      Usuń
    12. ~ Mam nadzieję, że w końcu znajdę czas. Grubość mnie nie przeraża, ale żal mi kupować książkę, do której nie jestem w pełni przekonana, dlatego będę najpierw zaglądać do biblioteki. Za to rozprasza mnie to, o czym piszesz, czyli rozległość moich zainteresowań. Wczoraj byłam na spotkaniu z Wiesławem Myśliwskim i jestem pod wrażeniem. Od razu mam chęć, by zanurzyć się w jego magicznej prozie... A tu jeszcze o Płużańskim nie napisałam. I tak wszystko poczeka, bo jeszcze tydzień pracy. Wracam do sprawozdań:(

      Usuń
  3. Piszesz o rzeczach ważnych. Zadajesz ważne pytania. Refleksje, niestety, smutne.
    Pochylę się kiedyś dokładniej nad tymi tematami, chwilo znów nie mogę opuścić XIX stulecia, ale to inna historia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Ważne dla mnie i oby dla większej liczby Polaków.
      Nie opuszczaj XIX wieku, drąż też w moim imieniu i może w końcu kiedyś znajdę czas na przeskoki w epokach;)

      Usuń
  4. Najgorsza jest ta bezmoc wobec niesprwiedliwosci. I przykre jak byli potraktowanie bohaterowie juz w niby wolnej Polsce. Jak powiedziala bohaterka ksiazki Kaja od Radoslawa, ze po prlu nastala Polska nieludzka. Ostatnio zerknelam w ksiegarni na ktoras z ksiazek Kopra (Polskie piekielko?) i bylo tam min, jak zakonczyl zycie Skalski, przeciez jeden z najwiekszych bohaterow lotnictwa. Straszne. Najgorsze, ze tak zostal potraktowany juz dawno po stalinizmie, przez Polakow (bo stalinisci to nie Polacy). Czesm mysle, ze wspolczesna Polska nie zasluguje na takich bohaterow. A tylu ludzi sie na nich powoluje jak przychodzi do poprawienia wlasnego smopoczucia - My Polacy bylismy tacy walczni i MY Polacy to, gdyby nie MY Polacy. Jacy my? Oni. Wspolczesni w wiekszosci wypieli sie na Polske.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Najgorsze jest to, że większość ludzi postrzega te historie jako zamierzchłą przeszłość, a przecież kaci i ofiary wciąż żyją wśród nas. A jakość ich życia jest odwrotnie proporcjonalna do "zasług". Stalinowscy oprawcy chodzą w glorii, są pupilami mediów, biorą niebotyczne emerytury, a my się na to godzimy. Przecież Domino czy Jaruzelski przeszli przez Syberię, to jak możemy im cokolwiek zarzucać? Pomieszały się ludziom pojęcia. Za PRL chociaż każdy wiedział, kto kim jest, a więźniowie opuszczający miejsca kaźni byli przez społeczeństwo traktowani z szacunkiem. Dziś patriotami są ich sędziowie, prokuratorzy i śledczy... Ten temat nie przestanie mnie uwierać nigdy...

      Usuń
    2. Bo też i ten temat uwiera. I dopóki media nie będą w innych rękach na niewiele można mieć wpływ. Ludzie są ogłupiani a ich poglądy ulegają liberalizacji totalnej.Głównie ich interesuje to co dzisiaj. Nawet w przyszłość nie bardzo patrzą.
      Przeszli prze Syberię - to tylko jest podnoszone - natomiast kto dopisze ich późniejsza historię, a jeżeli nawet, to kto to będzie czytał.
      Ale może sprawa nie jest przegrana, gdyż młodzi się zaczynają upominać, w nich jest nadzieja. Przydałby się im jednak mądry przywódca, który stworzyłby razem z nimi silną partię narodową. Tu jeszcze jest potencjał.

      Usuń
    3. ~ Też tylko w narodowcach widzę cień nadziei. Walczą o nadrzędne wartości, choć cały świat jest przeciw nim. Polacy w sondażach wciąż wskazują kościół i rodzinę jako priorytety, ale na co dzień tego nie widać. Myślą i mówią tefałenem. Wydaje mi się, że teraz toczy się spór o to, kto napisze historię. Co zostawimy po sobie dzieciom i wnukom?

      Usuń
  5. Dwadziescia pare lat temu zalatwiono nietykalnosc bandytom i mordercom. Ktos kiedys napisal, ze cale zlo rodzi sie dzieki obojetnosci dobrych ludzi. I to prawda i w Polsce i w innych krajach. Gdyby nie bylo ogolnej obojetnosci na zlo, czasem przyzwolenia wiekszosci nie dziala by sie taka krzywda. Zlo wraca jak bumerang, a jak sie raz na zawsze nie przeciwstawi bandytom, to ci sie rozzuchwalaja. Mamy co mamy i juz raczej nic na to nie poradzimy. Mam wrazenie, ze Polacy przegrali Polske. A moze jeszcze nie, moze jak feniks podniesie sie Polska z popiolow, przeciez nie raz tak bylo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Też z niedowierzaniem patrzyłam na pompę, z jaką obchodzono 25 lat "wolnej" Polski. Komuna upadła, ale na cztery łapy. Wrażenie przegranej też mnie nie opuszcza. Czasem tli się jakiś płomyk nadziei, jednak gaśnie po rozmowach w pracy czy z przygodnymi znajomymi... Ojczyzna nikogo nie obchodzi, ludzie chcą żyć dostatnio i wygodnie, nic więcej...

      Usuń
  6. Najgorzej, że to ludzie ludziom gotują ten los...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ A na dodatek Polacy Polakom... Wielu więźniów ubeckich katowni wspomina, jak strasznym przeżyciem był fakt, że oprawcy mieli mundury z orzełkiem.

      Usuń
  7. W dodatku taki oprawca rotm. Pileckiego byl z AK. Poprostu, jak ktos nie mial silnego kregoslupa moralnego to pomimo, ze walczyl po wojnie sie zlajdaczyl. Przedziwne, ze byli ludzie, ktorzy w czasie wojny widzieli ze Niemcy, nazisci to wrogowie, jakos nie widzieli tego w komunistach. Poprostu komunizm tak ma, rozlewa sie po spoleczenstwie ze swoja idea i udaje dobro, a cel uswieca srodki. Ale o tym pisal juz Mackiewicz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Jeszcze pamiętam z opowieści Taty, że czasem ktoś chciał walczyć i szedł do leśnego oddziału, nie patrząc - kto tam. Ale też o GL nikt nie słyszał. Zwróciłaś uwagę na ważną rzecz, o której kiedyś wspominałam (np. pisząc o Skiwskim). Polacy uważali za zdradę kolaborację z Niemcami, wydawali wyroki śmierci, po wojnie wsadzali do więzienia (np.Szklarski), ale wschodniego okupanta to nie dotyczyło. Do dziś są wspaniałymi literatami, których się usprawiedliwia, a ich zdradę rozpatruje się w kategoriach "flirtu" z komuną. Wciąż są na moim celowniku!
      PS
      Ktoś wspominał o książce wspomnieniowej poświęconej Skiwskiemu, że poszukuje, a widziałam w moim antykwariacie!!! Może się odezwie?

      Usuń
  8. Dokladnie. Taki Wazyk, ktory wydal Goethela, "wielki poeta", czy wielka gnida?
    No i sprawa aktora Romana Niewiarowicza, ktory rozpracowal Igo Syma, i ktoremu zniszczono po wojnie zycie.
    http://niepoprawni.pl/blog/229/niewiarowicz-awantura-o-igo-syma
    Warto zacytowac kawalek ostatniego komentarza:
    "Awantura o Basie" oraz "Szatan z 7'mej klasy" (dzieki tobie powiazalem aktora z pierwszego filmu, ze scenarzysta drugiego) sa jednymi z najlepszych filmow powojennych.
    Ogladam je zawsze z wielka ochota.Teraz wiem dlaczego sa takie dobre, byly robione przez ludzi z klasa, ktorzy kierowali sie w swoim zyciu honorem i wartosciami moralnymi. Porownanie ze wspolczesnymi "plastikowymi" produkcjami odslania pustke tworcow tych ostatnich... "

    Drugi aktor, ktorego rowniez zniszczylo jego zaklamane srodowisko - Andrzej Szalawski
    http://blogbiszopa.pl/2011/01/cena-konspiracji-i-sila-zawisci/
    "Szczególnie znęcali się nad nim ci, którzy sami mieli na sumieniu niepiękne sprawki: podczas wojny flirtowali z okupantem (a w najlepszym wypadku siedzieli jak mysz pod miotłą i trzymali się z dala od konspiracji), za to po 1945 roku gorliwie służyli nowym panom."

    No ale coz, o kolaboracje z Niemcami swoich kolegow artystow oskarzali ci, ktorzy nie mieli odwagi oskarzyc innych kolegow artystow, albo siebie, o kolaboracje z Rosjanami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ A ja właśnie kupiłam "Złamany miecz" Makuszyńskiego. Może trzeba młodzieży podsuwać dobre lektury? Wśród blogerów nie mam siły przebicia ze swoimi "kontrowersyjnymi" poglądami, to czas kierować się w stronę, gdzie jeszcze nadzieja zakwita;)
      Robię sobie listę wakacyjnych projektów. Wśród odczytań muszą się znaleźć powyższe tematy. Przecież są jeszcze tacy, którzy szukają...

      Usuń
    2. Bogusiu, Ty się nie zrażaj.
      Czasem trzeba sporo czasy, by co niektórych obudzić.
      Czekam na kolejny post.

      Usuń
    3. ~ Aniu, dom pełen ludzików, stąd milczenie, ale jeszcze tylko jutro i wakacje:) Najpierw sprawozdania z autorskich spotkań, potem pewnie wyjazd, ale za to za miesiąc będę już tylko sama dla siebie i mojego książkowego świata.
      Mój pesymizm rodzi się po blogowych spacerach. Dziś np. przeczytałam, jaki to straszny jest kolejny nr "Fanbooka" (bo redaguje pani Magdalena Mądrzak, a bardziej jej prawa strona pasuje niż lewa), a jakim wspaniałym czasopismem są "Książki" (nie wspomnę, co mi w nich nie odpowiada)! Dodać do tego promowane lektury, to po prostu się duszę:(
      Ale jestem i będę:) Pozdrawiam przedwakacyjnie:)

      Usuń

Komentarze mile widziane.